wtorek, 1 grudnia 2020

Plastry żelowe na otarcia od butów

Plastry żelowe na otarcia od butów

 Plastry i plasterki zawsze warto mieć w torebce, plecaku czy domowej szafce. Nie raz przekonałam się o tym, że są one wyjątkowo potrzebne wtedy, gdy ich nie mam przy sobie. Metodą prób i błędów odkryłam również, że najlepsze są plastry żelowe na otarcia. Dosłownie wpijają się w skórę, ale przez to dobrze ją zabezpieczają od innych urazów i co ważniejsze: nie odklejają się, dopóki sama ich nie oderwę. Co warto wiedzieć o plastrach?


Plastry, które warto mieć pod ręką
Istnieje wiele rodzajów plastrów. Na skaleczenia, na oparzenia, na opryszczkę, na ropne zmiany skórne i na otarcia od butów. Te ostatnie, choć najmniej widoczne, mogą być nawet najbardziej niekomfortowe. Jednak istnieją bardzo pomagające w uniknięciu dyskomfortu plastry żelowe na otarcia od butów.


Ten rodzaj plastrów odkryłam przypadkiem w styczniu tego roku. Pojechałam do Warszawy i zwyczajnie miałam za ciepłe buty i skarpety do pogody. Szybko po wyjściu z pociągu obtarły mnie wygodne buty. Miałam przy sobie tylko zwykłe plastry na drobne skaleczenia, ale ... szybko odpadły. Musiałam iść do apteki po nowe i przeglądając dostępny asortyment zobaczyłam żelowe plastry na otarcia. Kupiłam i powiem wam, że nie żałuję. Po powrocie do hotelu oczyściłam stopę i przykleiłam plaster. Nic mnie nie bolało, otarcia nie było czuć, a co ważniejsze plaster się nie odkleił po sekundzie. Mogłam normalnie chodzić w ulubionych butach. Takie żelowe plastry na odciski ładnie pokrywają bolesne miejsce, ale nie podrażniają go, a co ważniejsze izolują ranę od czynników zewnętrznych, a więc nie tylko przestaje boleć i doskwierać przy chodzeniu, ale też nie dopuścimy do jej zanieczyszczenia. Plastry hydrokoloidowe znane są z leczenia poważnych ran czy oparzeń. Jednak i z obolałymi, otartymi i poranionymi stopami też radzą sobie świetnie. 


A co z nagniotkami? Kto raz je miał wie, że wcale nie są łatwe do usunięcia. Na szczęście są również żelowe plastry na nagniotki. Plastry działają amortyzująco i nawilżająco, a nawet zmiękczają nagniotek. Jeśli potrzebna będzie wizyta u lekarza, podczas której usunie on nieprzyjemny nagniotek, można również po niej zastosować plaster, ponieważ plastry hydrokoloidowe wytwarzając żel w miejscu naklejenia, sprawią, że miejsce po odcisku szybciej się zagoi. Należy jednak pamiętać, aby kupić plastry na obtarcia czy nagniotki, a nie po prostu zwyczajne plastry.




Jak nie dać się odciskom?
Mnie otarcie dopadło w najgorszym momencie mimo, że miałam na sobie wygodne buty. Jednak czasami wkładamy też ładne, aczkolwiek nie najwygodniejsze obuwie. Owszem mi też się zdarza. Zwłaszcza buty na obcasie są "kosztowne". Czy można się ustrzec obtarć i odcisków? Oczywiście! I tak, macie rację z plastrami. Hydrokoloidowe plastry można przykleić już w momencie zakładania buta, aby odizolować skórę od wyściółki obuwia, która może sprawić dyskomfort. But nie będzie się wpijać w stopę czy jej drapać. Mikrouszkodzenia zostaną na plastrze, a nie na naszej skórze. Aczkolwiek bardzo nie polecam nosić za ciasnych butów. Nasz komfort powinien być ważniejszy, niż wygląd.


wtorek, 17 listopada 2020

Kiedy ostatni raz byłaś w sklepie?

Kiedy ostatni raz byłaś w sklepie?

Rok 2020 i tak byłby kolejnym rokiem, w którym wartość sprzedaży internetowej by wzrosła. Z powodu pandemii wzrosła bardziej, niż wszyscy myśleliśmy. Przyznaje się, ja do sklepu fizycznego idę tylko po zakupy spożywcze. Inne sprawy załatwiam przez Internet. Dlatego, każda osoba, która nadal rozważa założenie takiego sklepu, powinna przestać się wahać, a sprawdzić jak to zrobić.

Własny sklep - to nie takie trudne

Założenie własnej strony internetowej już dla wielu osób jest dużym krokiem na przód. Prowadzenie sklepu nie musi być też trudne. Wystarczy mieć tak samo ładną stronę, która dla klientów będzie prosta w obsłudze. Musi być ona jednocześnie atrakcyjna wizualnie, ale i przystępna. Duże znaczenia ma też, co chcemy sprzedawać.

Co ciekawe możemy wystartować z rzeczami, które już mamy w sklepie fizycznym. Albo nawiązać współpracę z inną firmą i korzystać z modelu dropshipping. Niezwykle ważne jest jednak, aby produkty na zdjęciach wyglądały atrakcyjnie, a opis był sensowny i przejrzysty.

A jak to się sprzedaje?

Tutaj dużo osób ma wątpliwości co zrobić, gdy produkt już się sprzeda. Wszystko w zasadzie zależy od tego, jaki system sprzedaży wybierzemy i na jakim zapleczu technicznym został stworzony sklep. Koncepcja może być bardzo prosta. W panelu sprzedawcy zobaczysz zamówienie, w którym wypisane są informacje takie jak: dane kupującego, w tym dane do wysyłki, sprzedane produkty wraz z ceną. A także metoda płatności i wysyłki. Twoim zadaniem będzie skompletowanie zamówienia i wysłanie metodą, którą wybrał kupujący. Oczywiście musisz wystawić też rachunek lub fakturę w systemie do rozliczeń z którego korzystasz. Jednak nie jest to skomplikowane.

Sklep, który zachęca

Niestety musisz wiedzieć, że technicznymi sprawami powinien zająć się profesjonalista. Posłucha on Twoich życzeń, sprawdzi czy możesz łatwo połączyć choćby wystawianie faktur z otrzymaniem zamówienia i stworzy panel zarządzania sklepem, który dla Ciebie będzie łatwy w obsłudze.

Zdecydowanie tworzenie sklepów internetowych najlepiej jest zostawić profesjonalnej firmie. Wtedy możesz zająć się wybieraniem produktów, które chcesz sprzedawać online. A nawet tak prostym czynnościom, jak zrobienie im zdjęć czy przygotowanie dokładnych opisów. Jest to istotne, bo przecież tylko w ten sposób Twój klient pozna produkt przed zakupem. Zatem nie musisz się martwić, jak z prowadzonej do tej pory strony stworzyć sklep. Możesz zająć się zwyczajnymi sprawami sprzedawcy i liczyć na świetny efekt, oddając tę pracę profesjonalistom. 





środa, 14 października 2020

Taping - co to jest i czy warto korzystać?

Taping - co to jest i czy warto korzystać?

 Cóż każdemu może zdarzyć się kontuzja. Ja kilka dni temu poślizgnęłam się na schodach i zjechałam w dół. Efekt? Ogromny siniak. Mój tato wiele tygodni temu naciągnął coś w nodze... skończyło się na tejpach. Taping - tejping jak kto woli - to można powiedzieć forma rehabilitacji. Jeszcze niedawno naklejone kolorowe taśmy widzieliśmy tylko u sportowców, a teraz można korzystać z tego cudu samemu. Jak to działa?

Kinesiotaping - zaangażowanie powierzchni skóry i receptorów nerwowych

Brzmi bardzo poważnie, ale tak naprawdę działanie tejpów jest proste. Na skórze mamy różne receptory nerwowe, na które naklejamy taśmę, a to powoduje przesłanie impulsu do układu nerwowego. Dzięki temu sygnałowi organizm wie, że ma zacząć działać w tym miejscu. Oczywiście już w momencie powstania uszkodzenia organizm próbuje je naprawić, ale tejpy przyspieszają ten proces.

W jakim celu można stosować taśmy?

Najczęściej używa się ich jako elementu leczenia urazu. W zależności od miejsca i rodzaju aplikacji, taśmy tejpy dają nam inny efekt. Stosowanie taśmy jest bardzo pomocne, gdy chcemy zmniejszyć ból w miejscu urazu np. na nodze. Często dzięki nim można też zwiększyć ruchomość, bez zwiększania bólu towarzyszącego kontuzji. Naklejając taśmę można też zmniejszyć nadmierne napięcie mięśniowe. Co ciekawe taśmy mogą też przyczynić się do zmniejszenia obrzęku przez poprawę przepływu krwi. Bardzo często jednak stosuje się po prostu, aby zapobiegać dalszemu rozwojowi urazu.

Interesujące jest również, że można stosować taśmy przy leczeniu porażeń i niedowładów, obrzękach limfatycznych, a nawet przy leczeniu blizn i krwiaków... to ostatnie niestety jest mi potrzebne. Mam dość delikatne naczynia krwionośne i wystarczy małe uderzenie, aby pojawił mi się siniak. Obecnie walczę z krwiakiem wielkości połowy uda. Dobrze, że są taśmy.

poniedziałek, 12 października 2020

Czy da się szybko schudnąć i wrócić do formy?

Czy da się szybko schudnąć i wrócić do formy?

Pandemia pokrzyżowała plany nam wszystkim. Na co nam bikini body, jak jedyne wczasy można było zorganizować w ogródku? Jednak dbanie o ciało jest bardzo ważne. Jeśli regularnie ćwiczymy, zdrowo się odżywiamy i bierzemy potrzebne suplementy, zwiększamy swoją odporność. A to zdecydowanie się nam przyda. Ja niestety mam z tym duży problem, ale od kiedy staram się regularnie coś ćwiczyć, faktycznie zauważyłam, że mniej choruję. Nie mówiąc już o bardziej jędrnej skórze! O tak, to zdecydowanie powód, dla którego warto choć raz na tydzień znieść domowy fitness.

Czy da się szybciej schudnąć?

Przede wszystkim musisz wiedzieć, że dieta i ćwiczenia idą razem w parze. Kolejna kwestia to stan zdrowia. Przeogromna ilość osób nawet nie wie, że ma chorą tarczycę czy niedobory. A to nie sprzyja chudnięciu. Bardzo ważne jest więc dostarczenie do organizmu minerałów, witamin czy substancji, których w naszej diecie brakuje. Dlatego zanim zaczniecie się odchudzać sprawdźcie czy wam czegoś nie brakuje w diecie.

Dużo mówi się też o substancjach spalających tłuszcz. Choćby spalacz tłuszczu w postaci L-karnityny jest popularnym rozwiązaniem. Dlaczego? L-karnityna naturalnie występuje w mięsie, zwłaszcza czerwonym, kurczaku i niektórych rybach, a więc jest składnikiem naturalnym. Warto wiedzieć, że ten składnik może obniżać cholesterol, ale co ważniejsze przyspiesza proces spalania tłuszczów, a to hamuje przyrost nowej tkanki tłuszczowej. Zwiększa też wytrzymałość dlatego zaleca się łykanie L-karnityny przed ćwiczeniami. Co ciekawe działa korzystnie też na układ nerwowy, może zwiększać refleks czy poprawiać zdolność uczenia się. Nie jest więc to substancja, która ma jedno działanie, a jej zastosowanie jest szerokie. Stosując ją można faktycznie szybciej zobaczyć efekty.

Co i jak ćwiczyć?

Tutaj każdy musi wybrać sam lub nawet, jeśli masz kontuzje - stare czy nowe, zapytaj lekarza czy fizjoterapeuty. Istnieje wiele zestawów ćwiczeń, które polecane są wg typu budowy, stanu zdrowia a nawet celów jakie chcesz osiągnąć.

Ja osobiście ćwiczę po prostu cardio, które wpływa na stan całego organizmu i pobudza go do pracy. Zależy mi na spaleniu tłuszczu z brzucha i ud, więc i tu wykonuje ćwiczenia, gdzie pracują nogi i tułów. Jednak niestety nie jest to super szybki proces. Nawet jeśli znajdziesz przyjemne ćwiczenia i założysz sobie, że będziesz je wykonywać regularnie, coś może wypaść. Mogą też okazać się zbyt ciężkie i zniechęcające.

Tak naprawdę, aby znaleźć ciekawy zestaw ćwiczeń dla swoich potrzeb i umiejętności (oj niektóre ćwiczenia wymagają świetnej koordynacji lub posiadania siły w ramionach) trzeba się naszukać. Próbuj ćwiczyć, co Ci się spodoba. Poradź się trenera. Możesz korzystać też z planów ćwiczeniowych publikowanych przez gwiazdy fitness.

Po prostu musisz zacząć się ruszać. Spacer, jazda na rowerze, a nawet rowerek stacjonarny w domu, to wszystko ruch. Im więcej się ruszamy, tym więcej kalorii spalamy. Jednak, jeśli zależy Ci tylko na jednej partii ciała musisz znaleźć konkretne ćwiczenia. Od patrzenia jak inni wykonują ćwiczenia niestety nie schudnąć. Musisz spróbować samodzielnie. 






wtorek, 1 września 2020

Jak ściągnąć ruch na blog?

Jak ściągnąć ruch na blog?

 Ostatnio mówiliśmy o pozycjonowaniu. Już wiesz, że nawet prowadząc bloga możesz to robić i że słowa kluczowe są ważne. A co z reklamą? Strony, w tym blogi czy sklepy najczęściej pozycjonujemy w Google, bo w Polsce każdy z tej wyszukiwarki korzysta. A co z reklamą? Czy blogerzy powinni z niej korzystać? Jeśli zależy Ci na dotarciu do nowych odbiorców, jest to świetna opcja.

Wszyscy wiemy, jak ważne są statystyki bloga, gdy chcemy współpracować z markami. Nie da się ukryć, że nasz kontent musi być wysokiej jakości, ale i musi mieć odbiorców. Z moich obserwacji wynika, że nawet bardzo ładne wizualnie blogi, które mają naprawdę świetne, rozbudowane treści, okraszone pięknymi zdjęciami nie zawsze są popularne. A powinny! Treść sama powinna się bronić, ale niestety jeśli nie wpleciemy w nią odpowiednich słów kluczowych, może nie dotrzeć do wszystkich osób, które chciałby o niej przeczytać.

Płatna reklama - co Ci da?

Nie da się ukryć, że jeśli prowadzisz bloga hobbystycznie to możesz nie chcieć płacić za reklamę. Jeśli jednak chcesz kiedykolwiek mieć z niego zyski, pomyśl o tym, jak o inwestycji, która się zwróci. Bardzo popularne są teraz Google Ads, czyli reklamy wykupione w systemie AdWords. Tutaj mamy naprawdę całą gamę opcji, jednak najważniejsze jest to, że możemy płacić za kliknięcie w reklamę (model PPC), a więc dopiero wtedy, gdy ktoś faktycznie wejdzie na naszą stronę, zapłacimy za reklamę. Jest to naprawdę korzystny model rozliczeń.

Dobrze jest też wiedzieć, że ustalając zasady kampanii sami wybieramy słowa kluczowe, na jakie nasz blog ma się pokazać. Mogą to być: blog o urodzie, ale też Nowe maski od marki X, jeśli wydaje nam się to być hitem, który przyciągnie dużo osób. Ustalamy też na jaką stronę docelową wejdzie internauta. A więc możemy przekierować ich na stronę główną lub do konkretnego artyułu.

Ale zaraz gdzie takie reklamy będzie można zobaczyć? AdWords oferuje kampanie reklamowe na każdej stronie, która jest partnerem. Oznacza to, że linki sponsorowane w formie reklamy będą pojawiać się w wyszukiwarce Google na samej górze i na samym dole, a pomiędzy nimi pokażą się tzw. wyniki organiczne. Jednak mogą one pojawić się również na innych stronach internetowych, które udostępniają Google Ads miejsca reklamowe.

Nie znam się na tym, ale chcę spróbować

Nie martw się, ja też nie wiedziałam o tym za dużo ;) Ale na szczęście można skorzystać z usług profesjonalistów. Spróbuj Google Ads z Afterweb. Twoim zadaniem będzie poinformowanie o celach. Co chcesz osiągnąć kupując reklamę, na jaką stronę chcesz skierować internautów lub przez jaki okres, chcesz wyświetlać reklamę bloga. A przede wszystkim ile możesz na to wydać. Na podstawie tych informacji zostanie skomponowana kampania reklamowa, która będzie najlepiej dopasowana pod katem celu, ale też budżetu, jakim dysponujesz. Nie musisz wydawać dużo, aby zostać zauważonym w sieci.




czwartek, 27 sierpnia 2020

Jak nie przepłacać za kosmetyki?

Jak nie przepłacać za kosmetyki?

 Nie da się ukryć, że dobre kosmetyki nie zawsze są tanie. Zwłaszcza, gdy szukamy produktów o dobrym składzie i pakowane w szkło. Za samo opakowanie płacimy więcej, ale zdecydowanie jest to warte zachodu, ponieważ ze szklanymi pojemnikami możemy zrobić więcej niż z plastikiem. A co ze składami? Przyznaje się tu się nie znam. Widzę etykietę 99% składników naturalnych i certyfikaty - biorę. Często też kupuje marki, które takich oznaczeń nie mają, ale wiem z Internetów, że ich składy są bezpieczne i dobre. Niestety często są to produkty dostępne choćby w Sephorze. A jakie ten sklep ma ceny, wszyscy wiemy.

Jak wydać mniej na kosmetyki?

Przede wszystkim dzięki projektowi denko nauczyłam się, że i tak mam bardzo dużo kosmetyków i niekoniecznie z niektórych kategorii potrzebuję nowych. Jednak są też produkty, które mam po jednym lub zużywam dosłownie jeden na miesiąc (balsamy do ciała głównie), więc tutaj muszę robić albo zapas kosmetyków przy jednych zakupach albo też kupować co miesiąc. 

Zaplanowanie zakupów to w gruncie rzeczy jeden ze sposobów. A drugi? Znalezienie kuponów! Ostatnio wpadłam na stronę Coupondojo.com gdzie można znaleźć całą masę kuponów, do różnych sklepów. Przeglądając listę sklepów można znaleźć bardzo dużo drogerii i perfumerii internetowych. Oczywiście sklepy odzieżowe czy z wyposażeniem domu też są. 

Mnie najbardziej zainteresowały teraz kody rabatowe Sephora. Na chwilę obecną dostępne są dwa: na -10% i -15%. Jednak za każdym razem kiedy pojawi się nowy kod lub promocja, będą one dostępne na tej stronie. Wśród sklepów, do których możemy znaleźć kupony są też Triny, theStyle, skin79, Ekopolka, Cosnet, Botaniq czy The Body Shop.

Jak korzystać z kodów rabatowych?

Wystarczy znaleźć sklep, w którym chcemy zrobić zakupy, kliknąć na niego i pokażą nam się dostępne kody lub oferty promocyjne i kliknąć na zobacz promocję lub zobacz kod. A potem przejść na stronę sklepu i zrobić taniej zakupy.

Zawsze pojawia się pytanie ile można oszczędzić? Cóż to zależy od samego sklepu. Ja trafiam na kody na 10-50%, czasem też promocje 2+2 albo 2+1, które też się opłacają. Zdecydowanie warto przed dokonaniem zakupów sprawdzić czy jest jakaś akcja promocyjna. A ta strona ułatwia nam zadanie, bo można sprawdzić kilka sklepów jednocześnie i zobaczyć, w którym możemy najwięcej oszczędzić.





poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Prowadzenie bloga a jego widoczność w wynikach wyszukiwania

Prowadzenie bloga a jego widoczność w wynikach wyszukiwania
Każda osoba, która szukała czegokolwiek w Internecie najpierw korzystała z Googli. Dla nas to standard korzystać z tej strony, gdy czegoś szukamy. Sama też bardzo często wyszukuje informacje w ten sposób, albo nawet patrzę na recenzje produktów na innych blogach. Większość z was też trafiło na mojego bloga szukając konkretnych informacji po prostu w Googlach.



Jednak zawsze można popracować nad tym, aby jeszcze więcej osób do nas trafiało. Twój blog nie jest jeszcze popularny? Możesz to poprawić. A może prowadzisz sprzedaż przez Internet i chcesz mieć więcej klientów? Te porady przydadzą się też Tobie. Przede wszystkim wszyscy musimy zacząć od tego, że Internauci do nas przychodzą z wyszukiwarki i z wyników wyszukiwania. A więc, jeśli chcemy, aby nasze strony były popularne, musimy trafić do czołowych wyników. Nikomu się nie chce przechodzić na kolejną stronę.

I tutaj właśnie pojawia się magiczne słowo "pozycjonowanie". Wzięło się od słowa "pozycja" czyli miejsca linku do strony w wynikach wyszukiwania w Google. Czym jest to magiczne pozycjonowanie? Otóż można to opisach jako szereg działań, które prowadzą do tego, że nasza strona jest wyżej w wynikach. Nieświadomie sami też pozycjonujemy swoje strony przez dodawanie ciekawych treści.

Przykładowo ja prowadząc bloga staram się recenzować produkty, o których dużo się mówi lub z kategorii, która jest popularna. Ponadto stawiam na ciekawe informacje i rozbudowane treści. Moje recenzje nie są jednozdaniowe, a wręcz staram się zawrzeć w nich informacje, o wszystkim co chcecie wiedzieć. Pisanie ciekawych postów, które ludzie chcą czytać to tak naprawdę "marketing treści", który jest właśnie częścią pozycjonowania. I to możemy robić sami, a co z resztą działań?

Jak zawsze to na czym się nie znamy warto zlecić profesjonalistą. Dobrym przykładem jest wpadka Rossmanna. Tak Rossmanna! Przenosili swoją witrynę na nowy silnik sklepu i ... pozycjonowanie im padło. Dopiero po roku wrócili z powrotem do gry i widoczności w Google. A przecież nie chcemy sami czegoś zepsuć. Dlatego warto skorzystać choćby z https://afterweb.pl/pozycjonowanie-stron/. Profesjonaliści z pewnością pozwolą nam cieszyć się dobrą widocznością strony w wynikach wyszukiwania i zajmą się wszystkimi trudnymi aspektami.

A my możemy skupić się na tym, co robimy najlepiej. Czyli na prowadzeniu swoich stron. W moim wypadku będzie to pisanie kolejnych recenzji czy informowanie was o nowych trendach i ciekawych składnikach.

Można jednak mieć kilka pytań. Zwłaszcza: A co nam pozycjonowanie daje? Wróćmy do Googli. Jeśli czegoś szukasz wybierasz linki z pierwszej strony nie idziesz dalej. Tak samo z Twoją stroną, jeśli nie będzie na pierwszej stronie, nikt jej nie odpowiedzi. Pozycjonowanie daje naszym stronom więcej odbiorców. A to przekłada się na lepsze statystyki, które dla nas blogerów są ważne. 

piątek, 17 lipca 2020

Recenzja - Laboratorio di olio Balsam do ciała morela malina

Recenzja - Laboratorio di olio Balsam do ciała morela malina
Pamiętacie jak na początku roku wspominałam, że moim postanowieniem noworocznym jest wprowadzenie do kosmetyczki większej ilości naturalnych kosmetyków? Muszę się wam pochwalić, że nawet mi się to udaje. Ostatnio w moje ręce trafił balsam do ciała morela malina marki Laboratorio di olio. Jest to naturalny kosmetyk, który w składzie ma mnóstwo olei i maseł. Czy warto zwrócić na niego uwagę?


Co nam obiecuje nam producent?

Balsam do ciała morela i malina ma zapewniać intensywną pielęgnację skóry zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Produkt zamknięto w szklanym słoiku wykonanym z brązowego szkła, dzięki czemu ograniczamy ilość używanego plastiku. W składzie obecne są między innymi: olej z nasion słonecznika. oleje z pestek moreli, olej z pestek malin, olej lniany, oliwa z oliwek, masło shea, masło kakaowe, witamina E i proszkowany sok z aloesu. Składniki te mają zapewniać skórze równowagę i poczucie komfortu.

W balsami są same naturalne składniki. Nie ma za to sztucznych barwników czy substancji zapachowych. Efekty jakie uzyskamy stosując balsam to: nawilżenie i natłuszczenie skóry, dbanie o barierę ochronną (lipidową), zmiękczenie i wygładzenie skóry, a także ujednolicenie kolorytu, ujędrnienie i działanie przeciwstarzeniowe.


Szklany słoik - plus czy minus?

Przede wszystkim podoba mi się fakt, że balsam zamknięty jest w szklanym słoiku. Chcę kupować mniej plastiku, a więcej szkła. Choćby dlatego, że w Polsce więcej przetwarza się w ujęciu procentowym szklanych opakowań podczas recyklingu niż plastikowych. A po drugie ze słoiczka można coś zrobić np. schować w nim spinki do włosów, zrobić wazonik, a nawet wykorzystać do wlania wosku na własną świeczkę.

Balsamu mamy aż 180 ml, czyli nawet więcej niż standardowa tubka balsamów z drogerii. Pewnie zapytacie czy szklany słoik jest wygodny? Otóż ja balsamy do ciała trzymam na toaletce w pokoju, więc nie boję się, że mi spadnie z rąk i się roztrzaska. Słoik jest naprawdę solidny, a naklejona papierowa etykieta nie wyślizguje się z rąk. Mi używanie słoiczków nie sprawia problemu. A nawet jest to wygodniejsze, bo można wybrać idealną ilość produktu.


Moja opinia o balsamie

Po pierwsze balsam pachnie lekko morelami. Co prawda nie ma dodanego zapachu, ale olej z pestek moreli musi mieć naprawdę intensywną woń, bo pięknie go czuć o ile się wwąchamy. Bez tego jest praktycznie nie wyczuwalny.

Najbardziej w balsamie zaskoczyła mnie konsystencja. Mamy tu praktycznie same oleje i dwa masła, więc spodziewałam się raczej gęstej i ciężkiej konsystencji. A tutaj niespodzianka! Konsystencja jest naprawdę lekka, kremowa i w zasadzie porównałabym ją do lekkiego kremu niż do oleju. Bardzo mnie to zdziwiło, ale też bardzo mi się podoba. Dzięki temu balsam bardzo szybko się wchłania. Myślę, że maksymalnie 30 sekund i nie ma go na skórze, a już w nią wsiąka. Kolejny plus konsystencji jest też taki, że wsiąka w skórę bez zostawiania warstwy na skórze. Tak naprawdę nie zostawia ani tłustej ani okluzyjnej warstwy na skórze!

Czuć, że skóra jest zadbana, wygładzona, miękka i bardziej nawilżona, ale nie ma żadnej warstwy na skórze. Do tego zauważyłam, że skóra zyskuje ładny połysk, ale jest to efekt "zdrowej i zadbanej skóry", a nie świecąca warstwa oleju.

Ogólnie jestem zaskoczona świetną konsystencją tego balsamu! A działanie? Tu też mi się podoba. Skóra jest dobrze nawilżona i lekko natłuszczona, ale nie tłusta. Mi wystarcza użycie balsamu raz dziennie, aby skóra była w dobrej kondycji. Balsam sprawdza się nawet na łokciach i kolanach. Dodam może na koniec, że mam skórę normalną w kierunku suchej. Przy innych typach skóry balsam może działać w inny sposób.


Podsumowując...

Bardzo spodobały mi się konsystencja i czas wchłaniania. Także słoik jako opakowanie jest super. Najbardziej podoba mi się jednak naturalny skład. Balsam można kupić tutaj: https://laboratoriodiolio.com/pl/produkt/balsam-do-ciala-morela-malina/

Mam dla was od marki Laboratorium di olio kod rabatowy: nokosmetykach na 10% zniżki. Ja z kodu nic nie dostaję! To wy oszczędzacie! Kod jest ważny do 16.08.2020 r. czyli przez miesiąc od dzisiaj. Kod działa na wszystkie produkty.

sobota, 4 lipca 2020

Nowoczesna przestrzeń mieszkalna - mądry remont

Nowoczesna przestrzeń mieszkalna - mądry remont

Jak często remontujecie mieszkanie? Zmieniacie aranżację czy dodatki? Wierzcie mi, ja też nie robię tego co roku. Czasami zajmuje mi kilka miesięcy, aby wybrać jedną rzecz, która naprawdę mi się podoba. Tak było między innymi z kolorem farby na ściany. W zeszłym roku kupiłam próbki i nawet pomalowałam nimi kawałek ściany. Dopiero w tym roku zdecydowałam, że jeden z tych kolorów faktycznie trafi na moje ściany. Kiedy? Pewnie dopiero za kilka miesięcy.


Łatwiej jest jednak zmienić meble czy nawet ich część zanim zrobimy pełny remont. Muszę przyznać, że od lat pracuję z domu, więc muzę mieć wygodne miejsce do pracy i dobre krzesło. Uwierzcie mi siedząc po 8-10 godzin przy komputerze szybko można poczuć, czy krzesło jest naprawdę wygodne, a nie tylko ładne.

Część mojego remontu obejmuje też wymianę mebli. Jednak zamiast klasycznego biurka czy stołu robię blat na szerokość ściany. Tak mi będzie wygodniej i będę miała dużo miejsca. Jednak potrzebne mi jest też wygodne krzesło. Ostatnio widziałam bardzo ciekawe i wyglądające na wygodne krzesła nowoczesne. Najbardziej podoba mi się wariant Madryt Gold, choć Adrien Velvet może być lepiej dosuwane do blatu. Krzesła wyglądają super i są proste, ale coś w nich jest. Może to te złote nogi? Do pracy przy komputerze nie muszą mieć ogromnego krzesła. W zasadzie podłokietników nie używam, bo łokcie leżą na blacie. Nie zawsze się nawet opieram. Jak w tym momencie siedzę prosto i tyle :)

Takie samo krzesło dostawię do toaletki, ponieważ i tu potrzebuję czegoś nowego. Do tej pory używam zwyczajnego drewnianego krzesła, które pewnie ma już z 30 lat. Jak widzicie po wybranych modelach, które wpadły mi w oko chcę mieć przestrzeń w stylu glam, może nawet eklektycznym. Upatrzyłam już również stojak na rośliny, choć posiadam tylko fikusa Benjamina o wysokości 160 cm. Także myślę nad wymianą lustra nad toaletką.

Na ten moment dla mnie priorytetem jest zmiana koloru ścian, założenie blatu pod część z oknem oraz kupienie nowych wygodnych krzeseł do biurka i toaletki. Jakby nie było toaletka dla blogerki urodowej to też miejsce pracy. A wy planujecie jakiś remont?


\\

wtorek, 2 czerwca 2020

Recenzja - Velvetic hypoalergiczne plastry z woskiem

Recenzja - Velvetic hypoalergiczne plastry z woskiem
Używaliście kiedyś wosku do depilacji? Ja się przyznaje, że miałam kilka podejść. Ale nigdy efekt mnie nie zadowolił. A to kleiło się za słabo i nic nie łapało, a to była droga i renomowaną marka, a włosków na plastrze pięć na krzyż... Aż trafiłam na plastry hypoalergiczne od Velvetic.


Co nam obiecuje producent?
Przede wszystkim hypoalergiczną formułę, która nie zawiera żywic, pigmentów i nut zapachowych. Zapewnia też, że szybko i starannie usuwa włoski. Na skórze mają nie pozostawać klejące zabrudzenia. Co ciekawe plastrów nie trzeba rozgrzewać przed użyciem. Efekt ma pozostać aż do 8 tygodni, a odrastające włoski mają być coraz cieńsze.


Czy zgadzam się z obietnicami producenta?
Tak śmiało mogę się zgodzić. Wosk świetnie łapie włosy, nawet takie czarne i grube... ale też słabsze i cieńsze. Testowałam go na różnych partiach ciała i działa tak samo dobrze w strefie bikini (ta część na nogach w pachwinie) jak na łydkach. I naprawdę nie trzeba go rozgrzewać. Wystarczy rozlepić plaster, przykleić, dobrze docisnąć i oderwać. Włosy faktycznie nie odrastają szybko, ale tutaj to już sprawa naszego organizmu. Każdej osobie włoski mogą rosnąć w innym tempie. Co do klejących zabrudzeń. Kiedy zrywałam plaster na kilka razy (bikini) to faktycznie zostało na skórze trochę wosku, ale można go zmyć dołączoną chusteczką. Także naprawdę śladu po wosku nie ma.


Moja opinia:
W opakowaniu mamy trzy wielkości plastrów co jest fajne, bo nawet na nogach są miejsca, które łatwiej zrobić małym plastrem niż wielkim. Mniejsze plastry są świetne do wąsa, a nawet do bardziej dokładnej regulacji bikini. Plastry kwadratowe są idealne właśnie do bikini, ale też do nóg np. kostki, kolana. Duże plastry sprawnie pozbywają się włosów np. z łydek. Taka różnorodność w dużym opakowaniu według mnie jest świetną opcją.


Pozostaje kwestia czy są dobre. No i tu miałam ogromne zaskoczenie już przy pierwszym plastrze! Na pierwszy ogień poszło bikini i to był błąd. Z plastrami jest tak, że jak nakleisz to już musisz rwać nie ma powrotu. A niestety ta partia boli mocno. Jednak jednym małym plastrem zrobiłam całą stronę! Bo niesamowicie dobrze rwie i do tego można go przyklejać i odrywać 5-6 razy i nie traci mocy! Są to najbardziej dokładne a zarazem najbardziej wydajne plastry jakie miałam! Jeden kwadratowy plaster, oczywiście jak się go rozklei mamy dwa plasterki, wystarczył mi na cały region. Nie żałuję choć nie powiem wosk jednak trochę boli, zwłaszcza jak się go robi samemu i nie ma wprawy. Tak samo działają większe i najmniejsze plastry. Też można je kleić i odrywać kilka razy.

Powiem wam, że w porównaniu do innych bardziej znanych marek, te plastry powinny dostać jakąś nagrodę za lepkość i dokładność. Nigdy nie miałam tak dobrych plastrów i muszę się zaopatrzyć w kolejne pudełka. Na szczęście u mnie włoski po depilacji odrastają wolno i widać, że są słabsze, więc każda kolejna depilacja jest szybsza, łatwiejsza i mniej boli. Niestety wyrywanie włosków powoduje dyskomfort i może boleć, ale z drugiej strony u mnie golenie maszynką powoduje duże podrażnienie, które schodzi kilka dni, a od wosku tak mi się nie robi. Dla mnie efekt jest warty tej odrobiny boleści.



sobota, 2 maja 2020

Recenzja - Efektima płatki pod oczy z retinolem i maseczki peel off

Recenzja - Efektima płatki pod oczy z retinolem i maseczki peel off
Bardzo lubię markę Efektima i chętnie sprawdzam ich nowości. Albo po prostu kolejnej kosmetyki, które mają w ofercie, a których jeszcze nie używałam. Obecnie kiedy siedzimy w domach (mam nadzieję, że ten kto może faktycznie zostaje w domostwie), mamy dużo czasu na różne kosmetyczne eksperymenty, czy też po prostu regularne domowe SPA.


Płatki pod oczy Retinol i Witaminy

Płatki od Efektimy miałam już nie raz. Naprawdę bardzo fajne, hydrożelowe płatki, które się nie zsuwają i naprawdę dobrze pielęgnują skórę pod oczami. Mogę spokojnie w nich czytać, oglądać serial, siedzieć, chodzić czy leżeć - nie ruszą się z miejsca.

Wiem, że dużo osób jednocześnie nakłada maseczkę i płatki. Tutaj mam dla was pewną uwagę. Płatki nasączone są serum, którego się nie zmywa! Zatem nakładajcie płatki z maseczkami w płachcie czy peel off, które nie wymagają właśnie zmywania. Serum najlepiej jest po prostu wmasować w skórę i potem dokończyć swoją pielęgnację.


A efekty? Skóra pod oczami jest napięta, nawilżona, odświeżona. Sam retinol działa przeciwzmarszczkowo, więc przy regularnym stosowaniu i tu powinna nastąpić poprawa. Ja płatków używam wieczorem, po całym dniu spędzonym przed komputerem i naprawdę działają jak kompres.

Maseczki peel off - ROSE, DIAMOND, GOLD

Opiszę te maseczki razem, ponieważ ich działanie dla mnie jest bardzo podobne. Maseczka Rose zawiera ekstrakt z płatków róży oraz d-panthenol. Maseczka Diamond jest z drobinkami diamentów i kwasem hialuronowym. Maseczka Gold oczywiście zawiera złoto i kwas hialuronowy.


Powiem wam, że byłam zaskoczona jak pierwszy raz zrobiłam maseczkę Rose. Zasychała dłużej niż producent informuje, może około 30 minut, ale to normalne. Wszystko zależy od tego czy równo uda wam się nałożyć warstwę maseczki. Jedna saszetka wystarcza w sam raz na jedną aplikację, co jest na plus. Nałożyłam maseczkę i już czułam w palcach, że jest bardziej żelowa niż wodnista. Oderwanie nie sprawiało żadnego problemu i co ważniejsze nie bolało, ani też skóra nigdzie nie była czerwona. Maseczka oderwała się w jednym płacie. Zauważyłam, że od strony skóry była jakby żelowa, ale z wierzchu klasycznie zaschła na skorupę. Myślę, że dzięki tej konsystencji bardziej żelowej niż wodnej, łatwiej ją oderwać i przede wszystkim jest to bezbolesne.

Po tych maseczkach można oczekiwać ładne, miękkiej, odżywionej i rozświetlonej cery. U mnie to efekt bardzo ładnej buzi, jak po dobrym kremie, ale bez tej kremowej warstwy. Moim zdaniem te maseczki świetne są z rana przed makijażem. Zwłaszcza, jeśli chcemy, aby trzymał się cały dzień lub chcemy mieć idealnie gładką skórę. Wieczorem oczywiście też będą przyjemnością i odżywią skórę.



wtorek, 28 kwietnia 2020

Recenzja - Nou Tuberose mgiełka zapachowa

Recenzja - Nou Tuberose mgiełka zapachowa
Przyznaję się wcześniej nie doceniałam mgiełek zapachowy. Cóż w szkole średniej bardzo je lubiłam, bo były tanie, ale potem weszłam w świat wód toaletowych i perfumowanych, a mgiełki poszły w zapomnienie. Zapachy NOU znam już dość dobrze. Sama mam wodę toaletową o zapachu Jasmin, a tacie podarowałam dwa zapachy - Avery i Eclipse. Zatem jeśli chodzi o wody to mam dobrą opinię zarówno o samych zapach, jak i o ich trwałości. A jak się ma do tego mgiełka?


Nuty zapachowe
Nie umiem opisywać zapachów co już wielokrotnie wspominałam. Dlatego możecie posiłkować się opisem producenta dotyczącym nut zapachowych, jakie znajdziemy w tej mgiełce. W Tuberose można spodziewać się nuty głowy w postaci mleka. Nuty serca jako tuberoza, jaśmin i ylang-ylang. A także bazy - drzewa sandałowego, wanilii i białego piżmo.


Pojemność i spryskiwacz
W zasadzie przy wszystkich produktach typu spray sam spryskiwacz jest najważniejszy. Otóż to w jaki sposób rozpyla się produkt ma ogromne znaczenie. Ten działa sprawnie. Przede wszystkim nic się nie wylewa nawet, gdy butelka leży. Co ważniejsze po naciśnięciu fala zapachu idzie równomiernie i nie ma pojedynczych ogromnych kropli. Można więc nią pryskać ciało oraz ubrania, w tym te białe, na których wszystko widać. Pojemność butelki to 200 ml i naprawdę starczy na długo.


 Moja opinia
Mi się zapach naprawdę podoba. I teraz się skupcie: nie jest to typowo słodki i lekki zapach, który kojarzy się z latem. Ten zapach ma głębię. Ma aromatyczne nuty takie jak drzewo sandałowe, piżmo czy jaśmin, które kojarzą się ciężko. Jednak tutaj dają one wsparcie tym świeższym i kwiatowym. W mojej opinii jest to zapach, w którym połączenie świeżości i silniejszych zapachów wyszło bardzo dobrze. Poza tym to mgiełka, jej zapach jest lżejszy i bardziej świeży nie perfumy.

Na skórze utrzymuje się kilka godzin, ale na ubraniach można ją jeszcze z powodzeniem wyczuć kolejnego dnia.


piątek, 17 kwietnia 2020

Pure Heals Centella - maseczka, tonik i krem

Pure Heals Centella - maseczka, tonik i krem
Ostatnio rzadko piszę pełne recenzje na blogu, ale dzisiaj mam wam do przedstawienia produkty, które zrobiły na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Przede wszystkim PureHeals to marka koreańska, więc już samo to jest dla mnie plusem. Druga zaleta to bardzo wysoka zawartość wąkrotki azjatyckiej, którą moja skóra lubi. Do tej pory używam 100% esencji z tej rośliny, a moim ulubionym kremem był również krem z zwartością aż 50% tego składnika. Był, bo PureHeals go pobiło ;)


Łagodząca maseczka do twarzy z wąkrotką azjatycką i zieloną herbatą

Maseczka zawiera aż 65% ekstraktu z wąkroty azjatyckiej. Dzięki temu oczyszcza, koi i wygładza skórę. Zawartość ekstraktu z zielonej herbaty i witaminy C sprawiają, że skutecznie łagodzi podrażnienia równocześnie nawilżając skórę.

Opakowanie to mały kubeczek 10 ml. Jednak Mimo że ilość wydaje się mała to mi starczyła na dwa razy, a nawet jakbym nakładała cienką warstwę i na 3. Nie wiem jak ktokolwiek mógł to zużyć na raz... chyba, że na dekolt i szyję.

Konsystencja jest glinkowa, ale bardziej mokra. Maseczka mimo trzymania 15-20 minut mi nie zastygła. W tej glinkowej otoczce są też farfocle zielonej herbaty, więc delikatni masują. Natomiast najważniejszy jest efekt.

Skóra lekko oczyszczona, wygładzona i odżywiona. Zdecydowanie w dobrym stanie. A do tego zauważyłam, że niedoskonałości na cerze się zaczęły szybciej goić i starsze ślady wyblakły. Maseczka jest świetna i na pewno kupię ją ponownie.


Delikatnie złuszczający tonik do twarzy z wąkrotką

Tutaj oprócz wąkrotki w składzie znajdziemy też kwas glikolowy, kwas salicylowy, niacynamid i mnóstwo innych roślinnych składników. Tonik ma za zadanie delikatnie złuszczać, nawilżać, wygładzać i łagodzić. Kwasy są w połowie składu, więc ich stężenie moim zdaniem nie jest wysokie. Jednak jak z każdymi kwasami AHA i BHA warto uważać i stosować filtry przeciwsłoneczne.

Po wklepaniu toniku w skórę efekt jest bardzo ciekawy. Cera jest napięta, wygładzona, ale nie jest śliska pod palcami! Wręcz palce się na niej zatrzymują i trą jak po tarce. Nie zdarzyło mi się to wcześniej. Jako tonik jest naprawdę fajny i nie podrażnia.


Łagodzący krem do twarzy z wąkrotką 70%

Producent opisuje go jako krem łagodzący do twarzy, który przywraca energię, sprężystość i elastyczność skóry. A także nawilża i przywraca równowagę hydro-lipidową. Zgadzam się z tym w stu procentach!

Jakiś czas temu stan mojej cery się pogorszył. Niestety wyskoczyły mi też te ogromne podskórne gule z osoczem, które są nie do ruszenia... zwykle. Przypomniało mi się jednak, że przy poprzedniej sytuacji tego typu właśnie krem Purito z 50% wąkrotką mi pomógł. Niestety trudno go kupić, a więc musiałam sobie radzić tym, co miałam pod ręką.

Krem z 70% wąkrotki zadziałał świetnie. Już po jednym użyciu widać, że niedoskonałości zaczęły się zmniejszać i leczyć. Starsze blizny potrądzikowe zaczęły blaknąć. Jednak ten krem świetnie też nawilża zarówno w dzień, jak i w nocy. Mam zdecydowanie mniej sebum od kiedy go używam. Ma dość gęstą, ale żelową konsystencję, a mimo to wchłania się do zera. Cera jest przyjemna w dotyku, ale nie czuć na niej kremu. Obecnie używam tego kremu non stop i na pewno kupię kolejne opakowania.

Kosmetyki można kupić w Hebe, stacjonarnie jak i przez Internet.

środa, 1 kwietnia 2020

Jak dbać o urodę podczas kwarantanny?

Jak dbać o urodę podczas kwarantanny?

Nie każdy z nas ma obowiązek kwarantanny, ale wszyscy staramy się nie wychodzić z domu. Jednak siedzenie w domu ma swoje granice. Po kolejnym dniu spędzonym na oglądaniu seriali, sprzątaniu, porządkach w szafie, zabawie z dziećmi/psem... mamy dość. W tym wszystkim nie możemy jednak zapominać o sobie i o pracy jaką włożyliśmy w swój wygląd. Mimo bardzo poważnej sytuacji na świecie, dla wielu osób robienie makijażu czy maseczek to sposób na relaks. Teraz mamy na niego dużo czasu, a wręcz możemy dać cerze odpocząć.


Da się żyć bez makijażu

Jeśli przeszliśmy w tryb pracy zdalnej albo po prostu siedzimy w domu, to możemy odczuwać mniejszą presję wyglądania jak człowiek. Nagle odkrywamy, że nie musimy się codziennie malować i nam z tym dobrze. Przy okazji można też zaobserwować zmiany w naszej cerze. Dużo osób używa mocno kryjących podkładów, które trzeba w odpowiedni sposób zmywać. Jednakże kiedy w ogóle się nie malujemy, możemy po prostu umyć twarz. A zatem jest ona czystsza, mniej zapchana, czy nagle odzyskuje nawilżenie i blask. 

O tym jak brak makijażu zmienia cerę przekonałam się właśnie podczas pracy zdalnej. Kontakt z ludźmi ogranicza się do rozmów telefonicznych i przesyłanych e-mail. Nikt Cię nie widzi, więc nikt nie oczekuje Cię zobaczyć w makijażu. Warto też pamiętać, że nie wszystkie kosmetyki nadają się pod makijaż. Ja osobiście nie używam produktów z kwasami z rana, jeśli planuję się pomalować. A skoro się nie maluję wcale, to z powodzeniem mogę ich używać na co dzień. 

Kiedy się nudzisz masz czas poćwiczyć

Zdaje sobie sprawę, że są też osoby, które nie wyobrażają sobie malować się raz na tydzień. Niestety wciąż też sporo osób musi wychodzić z domu do pracy i uzbraja się również w makijaż. Ponieważ dużo czasu spędzamy teraz, po prostu w czterech ścianach zapewnienie sobie rozrywki też jest ograniczone. Nie pójdziemy do parku czy na plotki do koleżanki, ale za to mamy więcej czasu na sprawy domowe.

Kiedy wszystko jest już posprzątane na błysk można zająć się sobą. Skoro i tak nie wychodzimy z domu mamy okazję przetestować nowe metody nakładania produktów czy pokombinować z kolorystyką. Przede wszystkim możemy jednak ćwiczyć blenowanie cieni, malowanie kresek, a nawet zrobić sobie pierwszy raz hennę na brwiach. Nawet, gdy nam nie wyjdzie i tak nikt nie zobaczy. Dzięki ćwiczeniom można po pewnym czasie robić niesamowite makijaże, które wcześniej nam nie wychodziły.

Domowe SPA codziennie

Jednak robienie makijażu nie każdego relaksuje. Więcej osób woli po prostu zrobić sobie maseczkę. Każdy dzień można przeznaczyć na małe domowe SPA. Nie musimy się śpieszyć, więc możemy wprowadzić 10 kroków pielęgnacji azjatyckiej. Codziennie wieczorem możemy też zrobić sobie inną maseczkę. 

Wiele sklepów internetowych ma teraz promocje między innymi na maseczki. Warto się zaopatrzyć na zapas i korzystać z tych leniwych dni, aby codziennie nakładać płachtę lub maseczkę zmywalną. Dobrze jest jednak na przemian używać maseczek nawilżających, oczyszczających i rozjaśniających. Stosowanie non stop tylko maseczek oczyszczających może przesuszyć nam cerę. Wyjątkiem są maseczki nawilżające. Takie możemy robić sobie codziennie.



piątek, 13 marca 2020

Depilacja laserowa - tak czy nie?

Depilacja laserowa - tak czy nie?
Zwłaszcza kiedy zbliża się lato i trzeba lub chcemy odsłonić trochę więcej ciała zaczyna się ten sam problem. Jak się pozbyć niechcianych włosków? Osobiście lubię mieć gładkie ciało i chyba jednak większość kobiet tak ma. Lubimy mieć gładkie nogi, pachy i bikini. Wiem, że są też osoby, które usuwają włoski z rąk. Cokolwiek jednak byśmy nie depilowały zajmuje to czas i sporo kosztuje w przeliczeniu na rok.


Popularne metody depilacji

Najwięcej osób po prostu depiluje ciało goląc włoski. U mnie się to sprawdza tylko pod pachami i na łydkach. Niestety w rejonie bikini mam okropne podrażnienia i na tyle ud też wyskakują mi czerwone kropki. Dobrym sposobem jest też krem do depilacji, który rozpuszcza włoski. Jednak tutaj zanim znalazłam taki, który faktycznie działa trwało to trochę. A do tego musicie pamiętać, że takie kremy mają silnie działające substancje chemiczne, które wcale nie są zdrowe. Co jeszcze? A no wosk. Tutaj problem jest taki, że trzeba mieć wprawę, aby jednym ruchem go zerwać razem z włosami, a nie ze skórą ;) Oczywiście są też mechaniczne depilatory i golarki, które również są jakimś tam sposobem radzenia sobie. Ale komu marzy się pozbycie włosów na zawsze wie, że metoda jest jedna... laser.

Depilacja laserowa - na czym polega?

Na temat depilacji laserowej jest wiele mitów, ale część z nich opiera się o fakty. Tylko trochę przeinaczone. Najważniejsze to wiedzieć, jak działa cała procedura. Przy pomocy urządzenia - lasera można się pozbyć całkowicie owłosienia, ale potrzebnych jest kilka zabiegów. Otóż laser usuwa tylko włosy, które akurat są w aktywnej fazie wzrostu! A włosy mogą być po prostu w różnych fazach, więc aby pozbyć się wszystkich potrzebne jest powtarzanie zabiegów. U wielu osób wystarczy 8 zabiegów.

Drugi potoczny mit to usuwanie tylko ciemnych włosów. Obecnie jest możliwe usuwanie także jasnego owłosienia, a wbrew pozorom ciemne włosy usuwa się trudniej. Dlatego tak ważne jest, aby korzystać z gabinetów, które oferują profesjonalne usługi. Choćby depilacja laserowa w Krakowie  to powszechny zabieg, ale musimy się przygotować, że będzie on wymagał kilku wizyt, aby w pełni być usatysfakcjonowanym.

Po jednej wizycie zobaczymy już efekt, a włosków odrośnie o wiele mniej, ale zapewne wciąż będziemy je widzieć w większości. Ponieważ wymaga to czasu, dobrze już dzisiaj pomyśleć, czy chcemy w tym sezonie wakacyjnym stawiać na maszynki czy też zainwestować w swoje ciało i mieć problem z głowy na bardzo długo.



poniedziałek, 9 marca 2020

Okulary drewniane - czyli co jeszcze możesz zrobić dla naszej planety?

Okulary drewniane - czyli co jeszcze możesz zrobić dla naszej planety?
Drewno to materiał, który głównie kojarzymy z wyrobem mebli, budową domów w górach czy nawet jako materiał opałowy. Jednak z drewna wykonuje się o wiele więcej przedmiotów niż mogliśmy do tej pory sądzić. Przede wszystkim możemy znaleźć sporą ilość produktów designerskich. W tym zegarki naręczne czy oprawki okularów korekcyjnych, a nawet okulary przeciwsłoneczne. Takie produkty wbrew pozorom są bardziej modne, niż modele wykonane z plastiku. Jeśli chcesz się wyróżniać tej wiosny i w lecie, to wybór drewnianych dodatków z pewnością będzie korzystny.


Dlaczego warto się zainteresować takimi wyrobami? Przede wszystkim przypomnij sobie ile na ulicach widziałaś/-eś osób noszących na nosie okulary drewniane? No właśnie. Jest to najnowsza moda, która w Polsce nie jest jeszcze powszechna, ale na świecie świetnie się przyjęła, a więc możesz być trendsetterem. Jeśli zastanawiasz się czy się przyjmie to przypomnij sobie jako było z drewnianymi zegarkami. Najpierw pojawiały się sporadycznie, a potem zrobił się na nie szał.

Do tego okulary z drewnianymi ramkami i zausznikami to pięknie wykonany produkt, który sprawi, że będziesz wyglądać wyjątkowo. Nowoczesne wzornictwo, wysoka jakość i piękny materiał sprawiają, że możemy mieć interesujący outfit każdego dnia.

Jednak jest jeszcze jeden ważny aspekt. Przede wszystkim okulary czy zegarki wykonane są w większości z drewna. Do tej pory najwięcej modeli okularów korekcyjnych i przeciwsłonecznych wykonuje się w oprawkach plastikowych. Musisz więc wiedzieć, że wybierając oprawki drewniane chronisz środowisko. Drewno jako materiał naturalny jest łatwiejsze w ponownym przetworzeniu. Natomiast w Europie przetwarza się ponownie jedynie około 10% plastiku. Czy nie lepiej kupić produkt, który nie tylko chroni środowisko, ale też jest piękny i super modny?

Hormony. Jak odzyskać równowagę w 14 dni?

Hormony. Jak odzyskać równowagę w 14 dni?
Na rynku jest dostępnych bardzo dużo książek o dietach, zdrowym odżywianiu czy nawet gospodarce hormonalnej. Sama nie interesowałam się tym tematem tak bardzo aż do momentu, jak okazało się, że jestem wiecznie chora, bo mam... Hashimoto. Jest to choroba autoimmunologiczna, która często atakuje też tarczycę i powoduje jej niedoczynność.


Dzięki Wydawnictwu Znak wpadła w moje ręce książka "Hormony. Jak odzyskać równowagę w 14 dni? autorstwa Magdaleny Wszelaki. Możemy w niej znaleźć wszystko co nam potrzebne. Od podstawowych informacjo o hormonach po autorski i prosty do wprowadzenia program żywienia, który pomoże każdej osobie - niezależnie od tego, co jest przyczyną jej problemów hormonalnych - znaleźć równowagę.

Przede wszystkim w tej książce znajdziemy też test, który pokaże z jakimi zaburzeniami się borykamy. Test można znaleźć również tutaj: http://bit.ly/hormony_test


Moje przypuszczenia i diagnoza lekarza niestety się sprawdziły. Nawet tu wychodzi mi Hashimoto. Jednak jeśli nawet wyjdzie wam, że wasze hormony szaleją z testu, warto to zawsze potwierdzić u lekarza. Chyba, że diagnozę już macie i tylko jak ja chcecie się upewnić.

Wspominałam już o planach żywieniowych. W tej książce znajdziemy informacje o tym jak usunąć toksyny z organizmu, uregulować poziom cukru czy nawet sprawdzić na co mamy nietolerancję. Przygotowane są również autorskie plany żywieniowe na 14 dni dla dwóch osób. Jest ich aż 11! I co ciekawe nie musimy szukać przepisów w Internecie. Są one po prostu na końcu książki. Przyznaje, że same przepisy nawet bez wprowadzania diety są dla mnie kuszące.

Książkę kupicie tutaj: http://bit.ly/Hormony_LP

sobota, 29 lutego 2020

Idealny prezent na Dzień Kobiet z My Gift DNA

Idealny prezent na Dzień Kobiet z My Gift DNA
Nawet, jeśli nie spodziewacie się dostać prezentu z okazji Dnia Kobiet to możecie zrobić go sobie same. Wskazówki zawsze przydadzą się też osobom, które szukają prezentu, ale nie mogą się zdecydować co będzie najlepsze. Niestety wybranie odpowiedniego prezentu to duża odpowiedzialność. Nie zawsze mamy też pomysł na prezent. Dużo osób lubi prezenty personalizowane, które pokazują, że o nich myślimy. Sporo osób lubi też podarunki praktyczne. Kolejny bukiet kwiatów nie zawsze się sprawdzi.


Co ja w tym roku dostanę na prezent i polecam też wam? Jestem z tych osób, które lubią albo kosmetyki albo praktyczne prezenty. Przy tej pierwszej opcji musicie bardzo dobrze znać daną osobę, aby trafić z prezentem. Przy tej drugiej jest zdecydowanie łatwiej, dlatego osobiście ją polecam. A jaki Prezent Na Dzień Kobiet warto kupić?


Dla mnie najlepszym prezentem, jest coś, co się przyda codziennie. A zarazem będzie nam przypominać o tym, że ktoś o nas myśli. Bardzo fajną opcją jest więc personalizowany kubek z imieniem.

Kubek na kaw, żebyś zawsze miaua w czym wypić kawę jest świetny dla każdej kociary! Znajdziecie go tu: https://mygiftdna.pl/kubki/miaua Sama mam dwa koty i kocham kawę, więc ten motyw to strzał w dziesiątkę. Jeśli szukacie prezentu dla mamy z okazji Dnia Kobiet możecie wybrać bardziej stosowny napis jak np. ten https://mygiftdna.pl/Kubki/Mama. Kubki zawsze się przydadzą. Naprawdę nikt nigdy nie narzekał na kolejny kubek. Zwłaszcza ze swoim imieniem.


Kolejny ciekawy prezent to album na zdjęcia. Wielka Księga Przygód - https://mygiftdna.pl/album-z-grawerem/wielka-ksiega-przygod To nie tylko prezent dla małych kobietek, ale i dla nastolatek, a nawet dla dużych lasek. Zdjęcia rodzinne, wydrukowane selfie czy z wypadów w babskim gronie trzeba gdzieś schować. A taki album można również personalizować imieniem podróżnika, więc będzie to świetna acz praktyczna pamiątka.

Osobiście cierpię na deficyt album i przez to wstrzymałam się z drukowaniem wielu zdjęć. Teraz mam swoją Wielką Księgę Przygód, gdzie zmieści mi się aż 300 zdjęć, więc chociaż część z tych, które leżą w szufladzie mogę schować.

Nie bójcie się kupić prezentu nawet dla samej siebie, jeśli macie na to ochotę. Nie musicie czekać aż ktoś zrobi to dla was. Mam nadzieje, że choć te propozycje pokazały wam, że nie zawsze trzeba kupić po prostu kwiaty, ale i inne bardziej praktyczne acz ładne i przede wszystkim personalizowane rzeczy mogą się spodobać osobie, która będzie obdarowana.

p.s. chętnie przygarnę jeszcze z 5 albumów na zdjęcia. Te z wakacji 2016 nadal czekają na wydruk :D



piątek, 21 lutego 2020

Czarna pasta - czy naprawdę wybiela zęby?

Czarna pasta - czy naprawdę wybiela zęby?
Śnieżnobiały uśmiech to marzenie wielu osób, w tym moje. Niestety utrzymanie zębów choćby w stanie bez przebarwień nie jest najłatwiejsze, a co dopiero doprowadzenie ich do białości. Jednak obecnie mamy wiele "sprawdzonych metod" oraz specjalistycznych środków, które pozwolą nam walczyć z przebarwieniami oraz uzyskać jaśniejszy koloryt zębów. Z całą pewnością można powiedzieć, że bardzo popularne są tak zwane czarne pasty do zębów. Jak one działają?


Jak działają czarne pasty?

Warto wiedzieć, że nie jest to żaden wynalazek alchemiczny, a bardzo prosta formuła oparta o aktywny węgiel w składzie. Czarna pasta do zębów nie tylko wybiela szkliwo, ale przede wszystkim świetnie oczyszcza zęby, sprawia, że mamy świeży oddech oraz niweluje przebarwienia, które codziennie się pojawiają na naszych zębach. Każda osoba, która pije kawę lub herbatę, albo pali papierosy, jeśli nie używa oczyszczających, a nawet wybielających past do zębów szybko może zobaczyć jak pojawia się przebarwienie, którego nikt nie chce.

Czarne pasty do zębów bazują na węglu, który oprócz szlifowania szkliwa, usuwania kamienia nazębnego czy wybielania, chroni również przed próchnicą. Do wyboru są różne rodzaje past, które często mają jeszcze dodatkowe składniki, jakie zwalczają bakterie pojawiające się w jamie ustnej czy wspomagają efekt czyszczenia i wybielania zębów. Ponadto pasty bazują na naturalnych aktywnych węglach drzewnych, przez co są bezpieczne w użyciu. Są również przystępne cenowo.

Zdecydowanie jest to lepsza alternatywna niż chemiczne wybielanie zębów, które nie tylko osłabia szkliwo, ale wręcz niszczy zęby. Plus aby w ten sposób rozjaśnić szkliwo trzeba mieć najpierw super zdrowe zęby. O czym to świadczy? O tym, że są to metody inwazyjne. A tutaj korzystając z pasty z węglem nie tylko oczyszczamy zęby, ale też chronimy jamę ustną przed bakteriami, a nawet zapobiegamy próchnicy. Jak więc widać, jest to o wiele zdrowsza metoda.


środa, 19 lutego 2020

Recenzja - Instituto Espanol

Recenzja - Instituto Espanol
Instituto Espanol ma sporo ciekawych kosmetyków. Tym razem mam okazję testować tzw. kremy naprawcze. Niestety są one mi bardzo potrzebne, ponieważ mam bardzo such i szorstkie stopy, a kolana czy łokcie nie wyglądają lepiej. Zwłaszcza w zimie mam tak duży problem ze stopami, że czuję, że skóra na podeszwie jest dosłownie ściągnięta, a do tego lubi swędzieć.


Avena krem na suche partie ciała takie jak łokcie, kolana czy stopy sprawdził się u mnie naprawdę dobrze. Jego konsystencja jest dość gęsta, ale nie jest tępa czy super tłusta. Jak dla mnie wchłania się naprawdę dobrze. Skóra po nim pozostaje gładka, miękka i odżywiona. Już po pierwszy użyciu skóra jest bardziej komfortowa. Jednak warto go nakładać regularnie na przykład na noc.


Krem do tego jest bardzo wydajny. Opakowanie ma 150 ml i wystarczy na długo, bo na jedno kolanko używam ilości odpowiadającej ziarnka grochu. Na stopy trochę więcej. Mimo to naprawdę posłuży mi on pewnie do lata.


Kolejny krem od Instituto Espanol to krem nawilżający z 20% urea, czyli mocznikiem. Mocznik zawarty w kremie jest substancją o dużej zdolności do pochłaniania wody, dzięki czemu zapewnia prawidłowe nawilżenie skóry. Dlatego też ten krem jest naprawdę dobry w nawilżaniu skóry.


Ja go używam głównie do stóp. Bardzo szybko się wchłania i ma lekką konsystencję. Seria Avena, którą wam pokazywałam jest o wiele gęstsza i działa odżywczo. Urea działa nawilżająco. Czasem używam jej też na całe nogi,ale głównie skupiam się na stopach.


Krem naprawdę fajni nawilża i zostawia skórę taką... świeżą, ale zadbaną. Powiedziałabym nawet, że trochę bardziej promienną i z połyskiem. Zdecydowanie nie jest matowa i sucha po tym kremie. Dlatego całkiem go polubiłam. Do tego opakowanie jest ogromne i starczy na długo, bo kremu naprawdę niewiele trzeba ;D

wtorek, 18 lutego 2020

Recenzja - Trico Botanica Oczyszczanie i Relaks

Recenzja - Trico Botanica Oczyszczanie i Relaks
Trico Botanica to marka, którą wiele razy widziałam na Instagramie. Do tej pory nie widziałam ani jednej negatywnej opinii. Czy ta marka faktycznie ma takie dobre produkty? Zaraz wam o tym opowiem.


Przez ostatnie tygodnie używałam linii Oczyszczanie i Relaks, która głęboko oczyszcza nie tylko włosy, ale przede wszystkim skórę głowy. Są to produkty polecane do skóry głowy, która potrzebuje intensywnego nawilżenia oraz łagodzenia podrażnień. Skąd ja to znam... Niestety od wielu lat na drugi dzień po umyciu włosów szalenie swędzi mnie skalp. Próbowałam różnych produktów, w tym przeciwłupieżowych i nic. Dlatego bardzo mnie zaciekawiła ta linia produktów od http://tricobotanica.pl/. Czy działają?


Krem do skóry głowy

Krem stosuje się przed myciem włosów w celu oczyszczenia i nawilżenia skóry głowy, a także przygotowania jej do kolejnych zabiegów. Polecany jest szczególnie do skóry podrażnionej lub ze stanami zapalnymi. Zawiera między innymi ekstrakt z rumianku pospolitego, aloesu, prowitaminę B5 czy ekstrakt z nagietka lekarskiego.


Przyznaje się nigdy wcześniej nie używałam produktów specjalnie do mycia skalpu. Wcierek oczywiście używałam, ale osobny produkt do mycia, co to to nie. Ten lotion ma mleczną konsystencję, która jest naprawdę lekka. Prawdę mówiąc nie wiem czy używam go w odpowiedniej ilości, bo po wyciśnięciu na wilgotną skórę głowy (robię przedziałki i przeciągam końcówką między włosami), wręcz nie czuję, że coś na niej mam. Produkt masujemy i zmywamy, a potem używamy szamponu.


Zatem nie jestem pewna, czy używam go dobrze, ale w połączeniu z resztą produktów mój skalp faktycznie odczuwa ulgę. I z całkowitą pewnością nie sprawia on, że skóra się szybciej przetłuszcza czy włosy są oklapnięte.


Szampon do mycia włosów

Szampon polecany jest nawet do codziennego stosowania i do wszystkich rodzajów włosów. Usuwa toksyny i inne zanieczyszczenia ze skóry głowy, jak i z włosów. Również ma ekstrakty w składzie takie jak, nagietek lekarski, rumianek pospolity, biabobol czy olejek miętowy. Dzięki temu łagodzi podrażnienia i wykazuje działanie przeciwzapalne.


Producent obiecuje, że włosy po tym szamponie będą lśniące. Przede wszystkim zauważyłam, że po kremie i szamponie moje włosy są naprawdę czyste, ale nie obdarte do gołego włosa. Wiecie co mam na myśli. Czuć, że są oczyszczone, ale nie są skrzypiąco czyste. Do tego są o wiele lepiej uniesione u nasady niż po mocno oczyszczających szamponach.


Jednak co ciekawe moje włosy wyglądają najlepiej parenaście godzin po myciu. Dochodzą do siebie i są super miękkie, gładkie, błyszczące i nawilżone. Zaraz po umyciu też fajnie wyglądają, ale naprawdę dopiero na drugi dzień pokazują się z tej lepszej strony. Szampon również nie sprawia, że muszę je myć częściej czy rzadziej. Muszę przyznać, że szampon ma też bardzo ładny, miętowy zapach. Nie utrzymuje się jednak na włosach.


Lotion łagodzący podrażnienia skóry głowy

Z kolei lotion stosuje się jako wcierkę do skalpu już po umyciu włosów, ale jeszcze na wilgotną skórę. Zawiera między innymi ekstrakty ze ślazu dzikiego, z rumianku pospolitego, z nagietka lekarskiego z aloesu. Ale też ma cały szereg olejków eterycznych między innymi czuję tu miętę i pomarańczę.


Nigdy nie byłam regularna w używaniu wcierek, ale tutaj skoro mam już komplet, to używam wszystkiego razem. Bardzo podoba mi się miętowo-pomarańczowy zapach tego produktu. Konsystencja jest bardzo lekka, jak woda. Nakładam produkt pipetą od razu na skórę, a potem masuję chwilę, aż się wchłonie. Niestety zapach się ulatnia.


Podsumowując u mnie te kosmetyki się sprawdziły. Włosy, jak i skóra głowy są czyste, ale nie wysuszone. Wręcz przeciwnie. A do tego od kiedy ich używam nic mnie nie swędzi. Musicie też wiedzieć, że są to kosmetyki bez SLS, parabenów, petrolatów i barwników. Skład mają więc fantastyczny. Zdecydowanie kupię je jeszcze nie raz. Choć przyznaje, że kuszą mnie też inne serie ;)





niedziela, 5 stycznia 2020

NOU - Avery elegancki zapach dla mężczyzn

NOU - Avery elegancki zapach dla mężczyzn
Miałam ogromne szczęście, bo paczkę z nowym zapachem NOU odebrałam z poczty w Wigilię ;) Idealny prezent dla taty, czyli kolejna woda toaletowa do kolekcji. Cóż zawsze daję takie prezenty tacie, bo sam sobie zapachu nie kupi. Więc wiem, że z prezentem trafię na sto procent. A co z samym zapachem? Tym razem jest to woda toaletowa NOU Avery. Tata ma już jeden zapach tej marki i jest z niego zadowolony. A co możemy powiedzieć o tym?


Avery

Woda toaletowa jest przesycona energetycznymi nutami o świeżym zapachu, który ma pobudzać do działania. Dedykowana jest nowoczesnym i aktywnym mężczyznom, ale jak dobrze wiemy każdy ma inny gust i dlatego warto wąchać zapachy przed zakupem, ponieważ coś nieoczywistego może nam się spodobać.



W Avery naprawdę czuć tę świeżość, ale z drugiej strony od razu czuć, że są to męskie perfumy. Mamy tutaj różne nuty zapachowe, które łączą się w naprawdę przyjemny zapach. Nuty głowy to kwiat neroli, cytryna i bergamotka. Z kolei nuty serca to lawenda, szałwia i owoce jałowca. Natomiast nuty bazy to drzewo sandałowe, bursztyn i mech.


Prawdę mówiąc połączenie tych składników jest bardzo dobre i trudno jest wyszczególnić jeden zapach np. lawendy. Całość jest naprawdę przyjemna. Nienachalna, niezbyt mocna, ale wyczuwalna. Do tego utrzymuje się cały dzień na skórze, co też jest ogromną zaletą. Zapach jest dość unikatowy, ale nie nudzi się szybko. Jest naprawdę fajnym zapachem na co dzień, do pracy, na spotkanie, po prostu na wyjście z domu. Tata jest naprawdę zadowolony z prezentu, bo woli świeże zapachy, ale takie gdzie czuć, że są przeznaczone dla mężczyzn, nie żadne unisexy :)

Mogę więc powiedzieć, że to zapach dla wielu mężczyzn. Nie tylko dla bardzo młodych, ale może przypaść do gustu też tym starszym. A do tego trzyma się cały dzień, więc można powiedzieć, że jest też praktyczny i wydajny. Muszę jeszcze zwrócić uwagę na flakon, ponieważ jest bardzo zgrabny. Nie zajmuje na półce na kosmetyki dużo miejsca i nie jest "za ozdobny". Ot flakon z wodą toaletową. Z pewnością i ten aspekt spodoba się panom.







Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger