Missha Time Revlution Night Repair Borabit Ampoule
Skład - jest tak długi, że zajmuje kilkadziesiąt linijek i ja nie żartuję. Najważniejsze jest to, że Bifida Ferment Lysate jest na drugim miejscu, zaraz po wodzie. Dla ciekawskich na tej stronie jest cały skład produktu.
Moja opinia - Kupiłam miniaturę ampułki i miniaturę esencji z tej samej serii, aby sprawdzić o co tyle szału. Spoiler: esencję kupiłam ponownie. Sama ampułka ma 10 ml pojemności oraz szklaną pipetę do podawania produktu. Jednak duża kropla wystarcza na całą twarz. A sama formuła produktu tym samym jest szalenie wydajna. Nie zostawia lepkiej warstwy, ale można wyczuć, że na cerę coś jest nałożone.
Do tego produktu podchodziłam dwa razy. Za pierwszym nie widziałam jakiejś zaskakującej różnicy w wyglądzie cery, więc po zużyciu 1/3 butelki odstawiłam ampułkę. Ale na jesieni postanowiłam wrócić do tego produktu i używałam sporadycznie co wieczór. Reszta butelki wystarczyła mi na 2 miesiące okazyjnego aplikowania na noc.
Zauważyłam, że stan mojej cery znacznie się poprawił. Nie wyskakiwały mi nowe zaskórniki, ropne krosty pojawiały się rzadziej, a drobne zmarszczki poziome na czole jakby zniknęły. Cera była ładna, zadbana, o jednolitym kolorycie i miękka w dotyku. Naprawdę za drugim podejściem efekty mnie bardzo zadowoliły.
Cena 189,99 zł/50 ml (Missha.pl) lub ok 20$ na ebay.
Skład - tutaj też Bifida Ferment Lysate jest na drugim miejscu zaraz po wodzie. Ale cały skład jest o wiele krótszy. Skład tutaj.
Opis producenta - Formuła Advanced Génifique serum nr 1 o działaniu przeciwstarzeniowym została wzbogacona kompleksem priobotyków zawartych w każdej kropli oraz ceramidami i kwasem hialuronowym, które pomagają przywrócić skórze właściwi poziom nawilżenia. Składniki serum działają aktywnie, by redukować widoczność drobnych zmarszczek, przywracać skórze gęstość i równomierny wygląd oraz nadawać jej promienny blask. Serum o lekkiej konsystencji szybko wnika w głąb skóry i precyzyjnie trafia w cel, pokonując oznaki upływającego czasu. Dzień po dniu aktywuje kluczowe oznaki młodości skóry, a cera już po miesiącu wygląda na gładszą i bardziej promienną. Advanced Génifique serum nr 1 to wynik 14 lat badań prowadzonych w laboratoriach Lancôme.
Moja opinia - w Klubie Recenzentki na wizażu wygrałam miniaturę 7 ml w typowym opakowaniu dla serum ze szklaną pipetą. Użyłam jej kilka razy, aby napisać wstępna opinię na portalu i odstawiłam. Zaczęłam używać tego serum regularnie dopiero na początku grudnia, kiedy skończyła mi się Borabit Ampule.
Ogromnym plusem tego serum jest to, że wchłania się jak woda. Wystarczy kropla na całą twarz, którą trzeba szybko rozmasować albo wklepać, bo naprawdę chwila moment i się wchłania, a ja nie czuję, aby cokolwiek było na twarzy. To serum aplikuję z rana właśnie przez to, że tak dobrze się wchłania.
Zauważyłam, że stan mojej cery nadal jest dobry. Cera jest dobrze nawilżona, promienna, świeża, jednolita, a zmarszczki nadal się zniwelowane, albo też nie pogłębiają się. Jednak wrócił problem zaskórników i to zarówno czarnych zaskórników jak i ropnych krost. W ostatnim miesiącu zmieniłam tylko dwa kosmetyki podstawowe. Olej do mycia i serum. Nadal myję podwójnie cerę i używam regularnie peelingów czy masek oczyszczających, więc wydaje mi się, że może to być wina serum.
Cena 435 zł/ 50 ml (Sephora) .... dostępne są pojemności od 20 ml - 169 zł (Douglas)
Podsumowując... biorąc pod uwagę stan mojej cery zdecydowanie lepiej służyła mi miniatura Misshy. Mimo, że nie do końca jestem pewna, że zapchanie cery to wina serum Lancome nie mam ochoty sprawdzać za co najmniej 169 złotych czy mam rację czy nie. W tej cenie mogę kupić pełnowymiarową ampułkę od Misshy u sprawdzonego sprzedawcy na ebay. Poza tym Missha ma bogaty skład, w którym znajdziemy też retinol czy wyciągi roślinne dobre dla każdego typu cery. I to drugi powód, dla którego wybieram Misshę. Skład mimo, że okropnie długi to ukrywa miks ciekawych składników, które działają kompleksowo na wszystkie problemy cery. A przynajmniej powinny.
Nie znam tych produktów, ale cenowo mnie nie zachęcają.
OdpowiedzUsuńMożna znaleźć tańsze sera z probiotykami oczywiście, ale niestety nie miałam okazji testować tych z niższej półki ;)
UsuńEsencja zaciekawiła mnie :)
OdpowiedzUsuńTo jest chyba najpopularniejsza esencja z koreańskich esencji w ogóle. A na pewno jest tańszym odpowiednikiem SK II.
UsuńKochana tej Mishy nie poznalam, ale Lancome mialam i mam mieszane uczucia do kosmetykow tej marki. U mnie widac efekty tylko kiedy je uzywam, w dodatku kremy strasznie mnie podrazniaja ;)
OdpowiedzUsuńJeśli ten jeden składnik ci odpowiadał to polecam Misshę, bo cena o wiele mniejsza, a nawet miniaturę można kupić 10 ml i na wypróbowanie starczy, a ma jeszcze inne fajne składniki i może to Cię nie podrażni akurat.
UsuńMissha to ta sama marka co ma podkłady bb?
OdpowiedzUsuńOni mają wszystko i kolorówkę i pielęgnację ;)
UsuńJakoś z Misshą nigdy się nie polubiłam i każdy kosmetyk od nich był niewypałem....Tym razem też mnie jakoś nie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńNo niestety każdy ma taką markę. Dla mnie to jest Laneige na przykład, że nic nigdy od nich nie robi mi szału na twarzy, a ceny nie są niskie.
UsuńWygląda na to, że nie zawsze droższe znaczy lepsze :)
OdpowiedzUsuńW tym wypadku skoro składnik jest ten sam i na tym samym miejscu to jednak stawiam na tańsze :D
UsuńJaaakie drogie :p nie znam żadnego z tych produktów, cieszę się że hociaz ten z Misshy się całkiem sprawdził:)
OdpowiedzUsuń*chociaż :)
UsuńJak jest okazja to warto przetestować coś droższego ;)
UsuńAmpułkę Missha chętnie bym poznała, podoba mi się jej działanie
OdpowiedzUsuńMi też choć nie pokochałam jej od razu ;D
UsuńDziałanie pierwszej brzmi całkiem nieźle i zachęcająco, ale... cena mnie odrzuca. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz biorąc pod uwagę wydajność to nie jest aż tak duży wydatek jak się podzieli na ilość miesięcy :) No doba Missha tak ma, Lancome nadal wychodzi drogo ;)
UsuńBrzmią intrygująco, ale na razie będę szukać tańszych "zamienników", zwłaszcza, że często w ogóle zapominam o aplikowaniu serum :D
OdpowiedzUsuńNajtańszy jest chyba The Ordinary, ale tego nie miałam. Wychodzi koło 40 złotych a też ma kwas mlekowy w składzie.
UsuńTe koreańskie składy często są absurdalnie długie, ale nie zawsze mnie to odstrasza. Do Missha mam sentyment jako marki, bo sporo kosmetyków kiedyś kupowałam od nich :) Tego serum nie znam.
OdpowiedzUsuńMnie też to nie odstrasza aż do momentu aż mam to wkleić na blogu i wychodzi mi pół postu z litanią składową :D Ja też lubię tę markę ogólnie choć nie powiem, że wszystko się sprawdzało idealnie.
UsuńRóżnica w cenie jest spora więc po co przepłacać 😁
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś stawia na ten jeden składnik to podzielam zdanie, ale szczerze nie wiem co jeszcze to serum od Lancome ma takiego ciekawego w porównaniu do misshy.
UsuńPowoli poznaję tą markę. Zaciekawiły mnie te produkty ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno coś znajdziesz ;)
UsuńMiałam ta miniature z Lancome bardzo szybko skończyłam, jednak taka miniatura to dla mnie za mało żeby cokolwiek o niej napisąć. Kosmetyki misah znam i lubię.
OdpowiedzUsuńMi starczyła na 5 czy 6 tygodni regularnego używania, więc teoretycznie cały cykl cery przeszłam z nim. Faktycznie działanie przeciwzmarszczkowe powinno oceniać się po pół roku stosowania produktu, ale jeśli widzę po nim zapchanie cery to trudno nawet nie będę kupować kolejnej butelki.
Usuń