wtorek, 27 listopada 2018

Kosmetyki naturalne NAMI - szampon, odżywka i maska do włosów

Kosmetyki naturalne NAMI - szampon, odżywka i maska do włosów
Jak mogliście zobaczyć w poście z październikowym haulem wygrałam 3 kosmetyki w konkursie na fan page'u firmy Nami. Wygrane kosmetyki to produkty pełnowymiarowe. Dostałam szampon i odżywkę z serii Mleczna Kąpiel oraz maskę do włosów Magiczne Mumio. Czy te produkty się u mnie sprawdziły?


Moje włosy - zacznę od przypomnienia jakie mam włosy, aby łatwiej wam było odnieść się do siebie. Aktualnie mam włosy farbowane na brąz z rozjaśnionymi końcami typu ombre. Mam wrażliwy skalp i często reaguje swędzeniem na szampony, ale też lubi się szybko przetłuszczać. Włosy mi się dość szybko plączą, lubią elektryzować, a tak zwane baby hair są bardzo niesforne. Jesienią, czyli tak jak teraz mam problem z wypadaniem włosów. Jest to u mnie cykliczne i zdarza się każdego roku od października do stycznia.

Mleczna kąpiel - szampon i odżywka


Szampon na bazie serwatki mlecznej z ekstraktem z pokrzywy

Opis producenta: naturalny szampon do codziennej pielęgnacji włosów przetłuszczających się. Odżywia i odbudowuje strukturę włosa. Receptura oparta na serwatce mlecznej i pokrzywie, które wzmacniają włosy, przeciwdziałają przedwczesnemu siwieniu oraz regulują pracę gruczołów łojowych. Pokrzywa zawiera m.in. witaminy A, B2, C, E, K, a serwatka mleczna zawiera m.in. kwas mlekowy, który nawilża i usuwa sebum oraz obumarłe komórki zapobiegając też powstawaniu łupieżu.

Formuła bez SLS, parabenów, silikonów, 99% składników pochodzenia naturalnego.

Skład: Aqua, Sodium Cocoyl Glutamate, Lauroyl/Myristoyl Methyl Glucamide, Coco-Betaine, Urtica Dioica Extract, Whey, Lactic Acid , Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Citral, Geraniol, Linalool, Benzyl Benzoate, Limonene.   


Moja opinia: bardzo podoba mi się grafika opakowania! Samo opakowanie jest zgrabne, nie wyślizguje się z rąk, a korek na pstryk jest bardzo wygodny i praktyczny. Sam szampon jak dla mnie nie pachnie pokrzywą a koniczyną, ale jest to zapach bardzo naturalny, świeży i przypominający lato.

Szampon jest dość rzadki i lejący, dlatego trzeba uważać wylewając go na rękę, ale dzięki temu nie trzeba go też rozcieńczać wodą. Mimo, że to kosmetyk naturalny to pieni się świetnie! Zawsze miałam z tym problemy, że nie widziałam piany albo było jej mało, a tutaj spienienie produktu jest naprawdę bardzo dobre.

Zgodnie z zaleceniem producenta zostawiam spieniony szampon na chwilę na włosach i spłukuję. Po wysuszeniu włosy są bardzo ładne. Miękkie, ale nie rozmiękczone i przyjemne w dotyku. A do tego gładkie. Nie są przesuszone, ani szorstkie czy splątane. I to mnie właśnie zdziwiło najbardziej, że po umyciu wystarczy mi kropla serum na rozjaśnione końce i mogę włosy rozczesać bez problemu. 

Ponadto nie mam żadnej reakcji uczuleniowej. Mój skalp ma się świetnie i nie swędzi. Co ciekawe od kiedy używam tego szamponu to włosy wypadają mi w mniejszej ilości. Nadal wypadają, ale jak wspominałam u mnie to jest sezonowe i normalne, ale zdecydowanie leci ich mniej.

Odżywka na bazie serwatki mlecznej z olejem arganowym

Opis producenta: naturalna odżywka do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju włosów. Nadaje włosom blask, regeneruje i odżywia. Ułatwia rozczesywanie, wygładza, zmniejsza łamliwość i regeneruje rozdwojone końcówki. Działa kojąco na skórę głowy.

Bez SLS, parabenów i silikonów. 992,% składników pochodzenia naturalnego.

Skład: Aqua, Quaternium-91, Behentrimonium Chloride, Myristyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Whey, Coumarin, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate


Moja opinia: tutaj podobnie jak w wypadku opakowania szamponu też bardzo podoba mi się szata graficzna. Do tego odżywka ma pompkę, dzięki czemu nawet łapiąc pierwszy lepszy produkt z półki wiem, co chwyciłam. Ale też jest to super praktyczne rozwiązanie, bo odżywka jest bardzo gęsta i uważam, że trudno było by ją wycisnąć. A tak pompka pomaga nam wypluć odpowiednią ilość produktu.

Odżywka jest bardzo gęsta i treściwa. Wystarczy ją nałożyć na 1-2 minuty i czuć jej działanie na włosach. Natomiast mimo, że można ją nakładać na skalp to u mnie się to nie sprawdza. Odżywka za mocno obciąża włosy u nasady przez co się przetłuszczają już po 2 dniach. O wiele lepiej sprawdza się nakładana na długość.

Włosy po odżywce są naprawdę przyjemne w dotyku. Sypkie, ładnie się układają, rozczesują bez problemu i bardzo ładnie błyszczą.  Nawet moje baby hair są ładnie ułożone po tej odżywce. Mimo, że zawiera proteiny to włosy się nie puszą i są dobrze dociążone, ale też swobodne. Odżywka ma zapach... taki kremowy. Nie pachnie mlekiem ani olejem arganowym, ale jest to przyjemny i nie drażniący zapach, który u mnie za długo na włosach nie zostaje.

Maska magiczne mumio z olejem arganowym


Opis producenta: maska przeznaczona do włosów wymagających natychmiastowej regeneracji. Wzmacnia włosy, zapobiega wypadaniu, regeneruje. Przyspiesza porost włosów. Odpowiednia do wrażliwej skóry głowy. Mumio zawiera minerały, aminokwasy, kwasy fulwowe i wiele innych związków organicznych, które stymulują, wzmacniają i odbudowują włosy od cebulek.

Maseczka nie zawiera SLS, parabenów i silikonów. Za to zawiera składniki 100% pochodzenia naturalnego. Kolor i zapach są właściwe dla zastosowanych składników.

Skład: Aqua, Quaternium-91, Behentrimonium Chloride, Myristyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Mumio, Whey, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Limonene, Linalool, Citral, Citronellol, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Methylpropanediol, Caprylyl Glycol, Benzoic Acid.   


Moja opinia: mumio jest dla mnie składnikiem dobrze znanym i wiem, że świetnie działa. A jak to jest z włosami? Tutaj też urzekło mnie opakowanie. Jest urocze! Łatwo się je otwiera, ale z drugiej strony plastik jest porządny i twardy.

Maska pachnie przedziwnie... dla mnie jest to zapach błota, sosny i cytrusów. Jest to dość charakterystyczny zapach, ale na szczęście na włosach nie zostaje na długo. Ogólnie ten zapach mi się podoba, ale jest to dziwne połączenie. Konsystencja też jest ciekawa, ponieważ jest to maska-mus. Czuć takie jakby napowietrzenie, ale nakłada się ją bardzo dobrze.

Maseczkę trzymałam na włosach od 5 do 30 minut i powiem wam, że nie zauważyłam, aby trzymana dłużej robiła więcej. Już po 5-10 minutach czuć jej działanie na włosy i skalp. Nawet po nałożeniu na skalp nie powodowała szybszego przetłuszczania się włosów. Spokojnie mogę je myć co 3-4 dni po użyciu tej maseczki. Same włosy są po niej pięknie odżywione, wygładzone i dociążone. 

Nie zauważyłam (jeszcze) większego przyrostu włosów niż normalnie, ale faktycznie mniej wypadają. Podejrzewam, że to połączenie szampon z pokrzywą i tej maseczki.

Podsumowując... z tej trójki moje włosy najbardziej lubią szampon, który sprawdza się z wieloma innymi produktami nie tylko z tą odżywką i maską. Na drugim miejscu jest maska, która sprawia, że moje włosy są piękne. I to na poziomie reklam produktów Pantene Pro-V :D Odżywka sprawdza mi się najlepiej na rozjaśnionych końcach, ale nie na skalpie. Nie mniej uważam, że wszystkie produkty są warte wypróbowania, bo każdy skalp i każde włosy mogą reagować inaczej.

Wspomniane kosmetyki kupicie tutaj: https://www.nami24.pl/
p.s. to nie jest post sponsorowany.

czwartek, 15 listopada 2018

Recenzja - Efektima krem do twarzy z olejem konopnym cera tłusta i mieszana

Recenzja - Efektima krem do twarzy z olejem konopnym cera tłusta i mieszana
Marka Efektima oferuje naprawdę ciekawe produkty. W październiku trafił do mnie Krem do twarzy z olejem konopnym do cery mieszanej i tłustej. O właściwościach oleju konopnego oraz o olejku w sprayu do ciała i włosów marki Efektima pisałam tutaj. Mogę wam powiedzieć, że naprawdę się sprawdza w pielęgnacji ciała i włosów. A jak to jest z cerą?


Opis producenta:
W kremie do twarzy z olejem konopnym znajdujemy też wyciąg  huby i masło shea. Ten wariant kremu przeznaczony jest do cery tłustej i mieszanej, ale są też warianty do cery suchej i cery dojrzałej 40+. Ten krem ma lekką kremowo żelową konsystencję z myślą o pielęgnacji cery tłustej i mieszanej. Ma doskonale się wchłaniać, zostawiać cerę gładką, nawilżoną, aksamitną i miłą w dotyku, a do tego poprawiać jej jakość.


Moja opinia:
Samo opakowanie bardzo mi się podoba. Słoiczek jest szklany z plastikową nakrętką, a całość zamknięta jest w kartoniku. I właśnie to kartonikowe opakowanie robi na mnie wrażenie, bo ten zielony kolor jest prześliczny! A do tego błyszczy. No czego kobiecie więcej potrzeba?

Po drugie zwróćcie uwagę na skład. Olej konopny jest na 4 miejscu w składzie, oznacza to, że jest go naprawdę porządna ilość w kosmetyku. A ponadto zgadza się to z reklamą marki. Skoro na opakowaniu jest wymieniony dokładnie olej konopny to tego składnika oczekuję na początku składu i moje oczekiwania zostały spełnione.


Krem jest zamknięty w słoiczku o pojemności 50 ml, czyli standardowo jak na krem do twarzy. Ale jest szalenie wydajny! Zgadzam się, że to lekki krem i wchłania się równie dobrze jak żel. Jednak zależy co robię z cerą wcześniej. Jeśli mocno ją oczyszczę to skóra wypija ten krem, jeśli po prostu ją umyję to krem się świetnie wchłania, ale czuć, że na skórze jest. Nie mylić z warstewką! Bo to nie to. Aczkolwiek skóra po tym kremie jest pięknie promienna. Na pewno nie jest zmatowiona!

Produkt ma pomagać w regulowaniu wydzielania sebum i nawilżać. U mnie błyszczenie pojawia się po 4-5 godzinach od nałożenia kremu, więc to standard. Natomiast pod makijaż ten krem może działać nawet lepiej, ale uwaga! Jeśli używacie kosmetyków do makijażu matujących to normalne, że wpłyną one na trwałość makijażu i ogólnie na wybłyszczanie się. Dlatego tutaj wszystko zależy od tego jaki makijaż robię i jakimi produktami, ale spokojnie te 5-6 godzin wytrzymuje bez poprawek. 

Pierwsze co zaczyna mi się wybłyszczać to nos, a potem czoło. Więc nie jest to takie straszne, bo wystarczy bibułka czy troszkę pudru na makijaż, aby opanować błyszczenie.


A co z nawilżaniem, miękkością, aksamitną cerą? Zgadzam się z opisem producenta. Moja cera po tym kremie jest super gładka, miękka, przyjemna w dotyku, nawilżona na cały dzień i po prostu taka miła. I pięknie promienieje. Zauważyłam też, że od kiedy używam tego kremu mam mniejszy problem z ropnymi krostkami. Pojawia mi się może jedna na kilka dni, a nie całe stado. Nie zapycha też porów, nie podrażnia i co ciekawe dobrze współpracuje z kosmetykami pielęgnującymi jak i makijażem.

Podsumowując naprawdę polecam sprawdzić na sobie ten krem zwłaszcza, że jego cena to około 20 złotych za 50 ml.

poniedziałek, 12 listopada 2018

Co warto kupić w Sephora na wyprzedaży Black Friday?

Co warto kupić w Sephora na wyprzedaży Black Friday?
Sephora to jeden z tych sklepów, gdzie wchodzimy z pełnym portfelem, wychodzimy z pustym, a kupiliśmy jedną rzecz. Dlatego warto korzystać z każdej akcji wyprzedażowej. Zbliża się Black Friday, a jak na stronie Sephora można przeczytać i ten sklep bierze udział w akcji. W promocję mają się łapać na pewno perfumy, nowości kosmetyczne i kosmetyki do makijażu. Uwaga! Kod XB18 daje zniżkę -20% działać będzie do 27.11. jednak jest to promocja z okazji nadchodzących świąt. Nie wiem czy łączy się z promocjami na Black Friday, ale ten dzień będzie obejmować swoim zasięgiem.


Makijaż
W Sephorze można znaleźć wiele bardziej luksusowych marek, ale na szczęście część z nich ma tak zwane travel lub mini size produkty, które są w sam raz, aby przetestować czy formuła, zapach, kolor, tonacja itd. nam odpowiadają.


Jedynie paleta cieni Zoeva Opulance i szminka Kate Von D Studded Kiss kolor Lovecraft to pełne wymiary produktów. Cała reszta to wersji mini, ale zdecydowanie warto było je kupić, ponieważ są szalenie wydajne!


Osobiście polecam polować na: Benefit Porefessional bazę pod podkład, Benefit Hoola bronzer, Marc Jacobs kremowa szminka do ust i pasująca konturówka (mój kolor to Sugar and Cream), szminki Kate Von D Studded Kiss, Becca Light Chaser rozświetlacz (mój kolor to Rose Quartz), Urban Decay All nighter setting spray, paleta cieni np. Zoeva Opulence.

Pielęgnacja cery
Trzeba przyznać, że wybór produktów do pielęgnacji cery też jest ogromny, a niektóre marki są w Sephora na wyłączność. O ile się nie mylę w polskiej oficjalnej dystrybucji marka Oozoo właśnie jest dostępna tylko tu.



Naprawdę polecam maseczki Oozoo Bear, ponieważ są świetne! Jedna maseczka to jak zabieg u kosmetyczki. Na maski do twarzy od Glamglow jest wielki hype, ale maseczka Supermud to mój hit w oczyszczaniu cery i mimo wysokiej ceny polecam bardzo mocno, bo jest o wiele wydajniejsza od produktów, które rzekomo są jej podobne.

Perfumy
O najciekawszych zapach na jesień pisałam osobny post na blogu. Post Top 6 zapachów na jesień znajdziecie tutaj: https://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/09/top-6-zapachow-na-jesien.html



Polecam kupować perfumy droższych marek w sklepach sprawdzonych jak na przykład Sephora. Zdecydowanie odradzam Allegro mimo, że rzekomo ma korzystniejsze ceny, ale jak poczytacie komentarze to możecie być naprawdę negatywnie zaskoczeni. Dlatego skoro ma być -20% jest okazja kupić ulubioną butelkę perfum trochę taniej.

Prezenty
Zestawy prezentowe czy tzw. crackery na Sephorze pojawiają się co roku i szybko znikają. Dlatego jeśli chcecie kupić prezenty to polecam skorzystać z Black Friday, ponieważ takie zestawy szybko się wyprzedają.


Sama sobie kupiłam zestaw prezentowy od Rituals i zobaczcie jak jest pięknie zapakowany. Takie zestawy są jeszcze w innych "zapachach" w cenie 89 złotych, ale można też znaleźć mniejsze zestawy Ritauals za 65 złotych. Polecam tę markę, bo produkty są wysokiej jakości, a zapachy nieziemskie! No i w tej cenie dostajecie naprawdę sporej wielkości mini produkty.

A jakie są wasze typy na Black Friday?



czwartek, 8 listopada 2018

Recenzja - Vichy Slow Age krem i maska dotlenienie i regeneracja

Recenzja - Vichy  Slow Age krem i maska dotlenienie i regeneracja
Moja cera bardzo się lubi z kosmetykami Vichy, ale nie kupuję ich regularnie. Dzięki akcji testowania w Klubie recenzentki na wizaż trafił do mnie nowy krem tej marki. Slow Age krem i maska - dotlenienie i regeneracja. Jest to kosmetyk do stosowania na noc jako krem, ale można też użyć go jako maseczki na twarz. Co jest w nim niezwykłego? Roślinny wyciąg z Resweatrolem i Bajkalina o właściwościach antyoksydacyjnych. Jeśli chcecie wiedzieć czy u mnie się sprawdził zapraszam do dalszej lektury.


Obietnice producenta:
Żel-krem z zawartością resweratrolu o właściwościach przeciwstarzeniowych oraz bajkaliny o właściwościach antyoksydacyjnych, poprawia dotlenienie skóry i wspomaga jej regenerację w ciągu nocy. Po przebudzeniu skóra jest nawilżona, wygładzona i pełna blasku. Kolor kremu jest pochodzenia naturalnego, nie barwi skóry.  


Moja opinia:
Używam tego kremu już ponad 2 miesiące, sumiennie prawie co wieczór, więc czas na recenzję. Po pierwsze produkt jest zamknięty w szklanym, ciężkim, ale ślicznym słoiczku. Opakowanie mi się bardzo podoba. Druga rzecz, która od razu rzuca się na zmysły to zapach! Nie miałam styczności nigdy wcześniej z tego typu zapachem, ale jest bardzo ładny. Wydaje mi się, że związany jest ze składnikami aktywnymi. 


Konsystencja jest faktycznie żelowa, ale jest to bardzo gęsty żel, które potrzeba odrobinę. Dosłownie odrobinę na opuszek palca. Musiałam kilka razy zmieniać dawki aplikowane na cerę, bo ciągle było go za dużo i przez to została lepka warstwa, którą wytarłam o poduszki... a tak im mniej, tym lepiej. Co też sprawia, że ten produkt jest bardzo wydajny. Po dwóch miesiącach ledwo widzę w nim zużycie.

Działanie - ponieważ jest to krem - maska na noc to używam go jako kremu kończącego pielęgnację. Mówiąc wprost jak sleeeping pack. Robię swoją standardową pielęgnację i jak się wchłonie to na koniec nakładam Vichy Slow Age. Co mi to daje? Po pierwsze wszystkie składniki z innych produktów się pod nim zamykają, więc mogą działać lepiej. Po drugie cera jest super gładka, promienna i nawilżona drugiego dnia. I tak za każdym razem. Ale zauważyłam, że czasem mam nadprodukcję sebum w nocy, a czasem cera jest normalna. Dlatego uważam, że duże znaczenie ma to jakie konkretnie produkty nałożymy przed nim.

U mnie sprawdza się najlepiej kompozycja serum ampułka Borabit od Missha, krem z olejem z konopi od Efektimy i na to Vichy Slow Age. Na drugi dzień mam śliczną cerę.

Mimo, że jest to produkt gęsty, treściwy, żelowy i zamykający inne produkty pod sobą to nie zauważyłam, aby mnie po nim wysypało czy aby zapychał mi pory. Może ze dwa razy znalazłam na twarzy podejrzaną krostkę, ale przy regularnym używaniu nie widzę negatywnego wpływu na zapychanie porów i wysyp.

Jedynym minusem może być cena, ponieważ krem kosztuje około 100 złotych w drogeriach internetowych. Jak za jeden produkt to sporo, ale termin ważności tego kremu po otwarciu to 12 miesięcy i ja już się zastanawiam czy go zużyje w tym czasie, bo się na to nie zanosi. Tak więc porównując wydajność do ceny to jak najbardziej się go kupić opłaca. O ile lubicie sleeping packi.

poniedziałek, 5 listopada 2018

Haul - zakupowe szaleństwo październik 2018

Haul - zakupowe szaleństwo październik 2018
Kolejny miesiąc z rzędu powtarzam, że muszę się ograniczyć z zakupami, bo mam bardzo dużo kosmetyków, a wręcz mam dość spore zapasy w niektórych kategoriach. I kończy się jak zwykle... ogromnym haulem! Część produktów dostałam do testów, część wygrałam w konkursach i zostałam ambasadorką marki Nami. Oczywiście wiele z tych produktów kupiłam sama. Chcecie wiedzieć co dokładnie wzbogaciło moją kolekcję użytkową w październiku?


Skingarden.pl - była promocja z okazji Halloween całe -40%, więc kupiłam sobie 11 maseczek i dostałam kilka próbek. Maseczki pokazywałam wam na IG story, ale kiedy już je zużyje będzie o nich dwa słowa w denku.


Nami24.pl - na fan page'u marki Nami był organizowany konkurs na ambasadorkę. Jak widać udało mi się wygrać z czego bardzo się cieszę. Dostałam w paczce trzy produkty do pielęgnacji włosów. Są to kosmetyki naturalne. Urzekła mnie szata graficzna produktów, bo jest piękna!


Efektima.eu - od marki Efektima otrzymałam do testów krem od twarzy z olejem konopnym do cery mieszanej i tłustej. Używam go już ponad 2 tygodnie i jestem naprawdę zadowolona. Krem doczeka się osobnej recenzji.


Wizaz - Klub recenzentki -  wiele osób zgłasza się do testów w Klubie Recenzentki na Wizażu i wiele wygrywa, ale ja to chyba mam farta życia ostatnimi czasy. W październiku do testów dostałam się aż 4 razy, w sumie 5 bo do Oriflame trzeba było zgłaszać się z osobna pod każdy produkt ;)


Wish - aplikacja Wish ma różne opinie, ale pamiętajcie, że tam jest milion różnych sprzedawców i trzeba czytać opinie. Zamówiłam gąbeczki za jakieś 4 złote i jestem zadowolona. Na zdjęciu są tylko te duże i używane (nie mogę doprać tej jasnej), ale mam jeszcze maluteńkie w tym zestawie np. do korektora pod oczy.

Naturequeen.pl - konkurs na Instagramie marki Nature Queen przyniósł mi wygraną i trzy solne peelingi do ciała oraz nagrodę niespodziankę olejek jojoba 100%. To także są kosmetyki naturalne co mnie cieszy, bo ostatnio trochę mnie ciągnie do przejścia na tę kategorię produktów.


Beautynetkorea.com - zamówienie składałam w sierpniu, ale doszło dopiero w październiku. Sklep zaoferował sprawdzenie gdzie jest moja paczka i próbował coś zdziałać, więc na plus, że nie zostawili mnie samej sobie w niepewności czemu moja paczka z Korei idzie 2 miesiące, a nie 2 tygodnie jak zwykle. Do zamówienia skusił mnie lip tint w kryształku od Missha (to jasno pomarańczowe coś).


Colourpop - na temat zamawiania z ich strony zrobię osobny post. Paletka It's a princess thing z kolekcji Copourpop Designer x Disney mnie urzekła od pierwszego spojrzenia. Musiałam mieć chociaż ją z całej kolekcji i nie żałuję zakupu.


Sephora - pamiętacie portal DDOB, o którym nie tak dawno wspominałam we wpisie na blogu? Można tam wymieniać punkty na m.in. bony do Sephora. Wymieniłam więc punkty na bon 100 zł i za bon kupiłam sobie zestaw prezentowy Rituals of Sakura. Kocham zapach tej serii i krem do ciała jest dla mnie super, więc chciałam sprawdzić i inne produkty.


Haule i unboxingi pojawiają się zwykle na moim IG story więc zapraszam do obserwowania mojego profilu: https://www.instagram.com/n.o.kosmetykach/

piątek, 2 listopada 2018

Denko - październik 2018

Denko - październik 2018
Moje denka nadal są dość duże, ale z miesiąca na miesiąc i tak się zmniejszają. Obecnie nie mam już prawie produktów, które chciałabym zużyć, bo mnie męczą lub mają dosłownie odrobinę, która jest aż nazbyt wydajna. Dlatego denko listopadowe powinno być nawet mniejsze. W Październiku zużyłam około 30 produktów, w tym jednorazowe maseczki do twarzy i musiałam pożegnać się z aż 3 produktami po terminie ważności.


Całe denko prezentuje się tak ^ a teraz przejdźmy do pojedynczych kategorii.

Kosmetyki do twarzy - pielęgnacja i makijaż

  • Ziaja tonik Jagody Acai - recenzja tutaj
  • Gorvita Aloe Vera - żel aloesowy to podstawa mojej pielęgnacji. Polecam.
  • BeBeauty płatki kosmetyczne - polecam.
  • Miss Sporty Insta Glow puder - daje fajny efekt lekko zmatowionej, ale promiennej cery. Polecam.
  • Eveline czarny eyeliner -  dla mnie zbyt wodnisty.
  • Tiger sówka balsam do ust - taki sobie. Ale ładne ma opakowanie.
  • Isana chusteczki do demakijażu - dobre i cena jest przyjazna. Polecam.
  • O2Skin tlenowy krem do twarzy - POLECAM recenzja tutaj
  • Tołpa: estetic 4 intensywne zabiegi na Trądzik - recenzja tutaj

Maseczki do twarzy: płachty i pack

  • Skin79 Seoul Girl's wrinkle care - nowość i polecam mocno.
  • Garnier Moisture and comfort - nie polecam, bo efekt trwa może 5 minut.
  • It's skin Todak todak pack -  taka sobie, bo tylko wygładza i nawilża nic więcej.
  • Body Club - 3 etapowe maseczki z Biedronki - świetne! Super nawilżają i koją skórę. Polecam.
  • Danielle maska z aktywnym węglem - świetnie nawilża, ale nie mam pojęcia gdzie ją kupić.
  • Amaderm - nie umiem tego otworzyć :)
Kosmetyki do ciała, włosów, jamy ustnej

  • Modelujące serum do ciała Natura Siberica - recenzja
  • Pasta do zębów Prokudent - tania i tyle.
  • Soraya balsam brązujący po opalaniu - daje świetny kolor, ale ma brokatowe drobinki.
  • Duft and Doft krem do rąk - recenzja
  • Yope mydło kuchenne - łagodne dla rąk, ale nie zmywa zapachów "kuchennych".
  • Kapoor Kachli odżywka w proszku do włosów -  mieszana z maską powoduje, że włosy są zdecydowanie bardziej gęste i ładniejsze. Ale strasznie brudzi.
  • Palette B12 -  zanim zdecydowałam się rozjaśnić włosy to farba skończyła swój żywot. Nie używam kosmetyków po upływie terminu ważności, więc ląduje w koszu tzn. denku.
  • Garnier antyperspirant w kulce - dla mnie taki sobie. Chroni, ale tylko przez pierwsze 2-3 godziny i już na pewno nie działa w upale.
Uffff koniec mojego denka. A jak tam wasze?


Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger