środa, 24 października 2018

Recenzja - Nivea Fresh Revive 3w1 suchy szampon dla brunetek

Recenzja - Nivea Fresh Revive 3w1 suchy szampon dla brunetek
Nivea bardzo często na swojej stronie internetowej ogłasza konkursy czy akcje testowania. Właśnie w jednym z konkursów wygrałam nowy suchy szampon Fresh Reviev 3w1 dla brunetek. Wbrew pozorom nie jest to produkt transparentny, który sprawi, że na ciemnych włosach po prostu nie zostanie biały osad, a szampon z kolorem! Ponoć można nim nawet zatuszować odrosty! Czy to prawda? Przeczytaj moją opinię ;)


Opis producenta:
Suchy szampon dla brunetek FRESH REVIVE z formułą 3w1, która delikatnie oczyszcza nie podrażniając skóry głowy, odświeża włosy aż do 24h oraz ożywia odcień włosów nie pozostawiając na nich resztek produktu.


Moja opinia:
Dokładnie tak jak widzicie na zdjęciu jest to brązowy suchy szampon. Wydaje mi się, że ten kolor faktycznie sprawdzi się u większości brunetek, ale u mnie osoby, która naturalne włosy ma jasno szare i farbuje je co 1-2 miesiące na brąz on przy posiadaniu widocznego odrostu się nie sprawdził za bardzo. Otóż chodzi o to, że jak go pryskam na skalp czy na szary odrost to go barwi na ... rudo. Na włosach ufarbowanych nie ma problemu, ale mam za jasne naturalne odrosty, aby ten szampon je ukrył, a z drugiej strony rudy odrost po nim mi nie pasuje ;)


A do tego brudzi. Specjalnie spryskałam białą chusteczkę, żeby było widać kolor produktu. Jednak nie polecam pryskać nim skalpu, gdy macie białe ubrania oraz po rozmasowaniu go palcami we włosach koniecznie trzeba umyć ręce zanim czegokolwiek dotkniecie, bo ja sobie już nie raz przypadkiem zostawiłam "brązowy kurz" od rąk na spodniach, klamkach itd.


Przejdźmy do działania, bo to jest najważniejsze. Szampon działa! Naprawdę na średnio brudne włosy, które potrzebują tylko odświeżenia, a nie kompleksowego mycia, zadziała świetnie. U mnie przedłuża czystość włosów o 1, a nawet 1,5 dnia. We włosach jest lekki. Praktycznie nie wyczuwalny w dotyku, a włosy układają się po nim normalnie i nie są poplątane czy sztywne. I to obojętnie czy spryskacie tak trochę czy "za dużo" bo się zamachniecie. Dla mnie ten produkt jest naprawdę bardzo dobry, ale ze względu na jasne odrosty, które pojawiają się szybko, a których nigdy mi się nie chce farbować regularnie to chyba kupię z ciekawości wersję do włosów blond.

Podsumowując polecam, ale naprawdę na brązowe włosy! I nie polecam, jeśli ktoś nie lubi zapachów kremu Nivea, bo ten szampon tak właśnie pachnie ;)

poniedziałek, 22 października 2018

Recenzja - Oriflame, Swedish SPA masło i peeling solny do ciała

Recenzja - Oriflame, Swedish SPA masło i peeling solny do ciała
Bardzo dawno nie miałam do czynienia z kosmetykami od Oriflame. Dlatego są rzeczy, które mnie w nich zaskoczyły: pozytywnie i niestety negatywnie. Regularnie używam peelingów do ciała i kosmetyków do pielęgnacji jak balsamy czy masła. Do tej pory w kategorii masła wygrywała marka TBS. Jeśli jesteście ciekawi czy masło od Oriflame jest lepsze zapraszam do przeczytania recenzji. Czy Oriflame Swedish SPA to seria, która naprawdę zapewni nam przyjemność jak w SPA?


Masło do ciała - Whipped Waves
Opis producenta:
To kremowe masło do ciała, wzbogacone olejkiem kokosowym ze słodkich migdałów oraz canola, a także masłem shea. Zapach morskiej bryzy pomaga ukoić zmysły, pozostawiając uczucie głębokiego odprężenia. Kosmetyk nie jest tłusty i szybko się wchłania. Olej kokosowy to antidotum na opaloną i podrażnioną skórę. Dlatego warto używać go teraz, kiedy nasza skóra jest przesuszona słońcem i potrzebuje po lecie bardzo intensywnego nawilżenia.


Cena 34,90 zł/ 200 ml

Moja opinia:
Zacznę od zapachu. Kiedy otworzyłam to masło jeszcze nie wiedziałam jak opisał je producent. Oriflame podaje, że zapach to "morska bryza"... dla mnie to masło (peeling też) pachnie delikatnie sosnowym lasem z nutą mocnego kremu, po prostu kremu jak klasyczny krem Nivea. Dlatego na Instagramie nazwałam go "sosnowy krem Nivea". Nie zrozumcie mnie źle! Ten zapach nie jest brzydki, ale jest zdecydowanie kremowy i leśny, a nie morski ;)


Składu nie komentuję, bo nie znam się na składnikach. Ale dla chętnych cały skład na zdjęciu powyżej. Masło jest dość wydajne, ale to zależy. Konsystencja masła jest zaiste jak zbite masło, ale po nałożeniu na skórę zachowuje się jak tępy krem. Są partie ciała, że bardzo trudno mi się je rozprowadza, bo ręka wręcz hamuje, a są takie że sunie jak masełko. Po wmasowaniu w skórę u mnie zostaje delikatna warstwa, ale nie jest ona klejąca! Mimo, że masło jest niebieskie nie zauważyłam, aby brudziło mi np. białej koszulki ubranej po wysmarowaniu się masełkiem. Mam też wrażenie, że ta warstwa się wyciera o ubranie, bo po jakimś czasie znika. A skóra?


Moja skóra kocha to masło! Jest miękka, przyjemna w dotyku i wręcz czuć, że jest dobrze nawilżona/natłuszczona. Nawet na łokciach, które mam wiecznie suche. Świetnie sobie radzi i na chłodną porę roku jest dla mnie idealne. Na lato uważam, że ta konsystencja będzie za ciężka. Efekt jest długotrwały. Przykładowo jeśli postanowię je nałożyć wczesnym wieczorem to na drugi dzień rano nadal czuję, że moja skóra jest lepsza, ładniejsza i przyjemniejsza w dotyku. A przy regularnym używaniu nie mam żadnych problemów ze skórą. Nawet na łokciach czy kolanach. A do tego nie zapchało mnie i problem z krostkami na plecach się nie zwiększył. Uważam, że cena 35 złotych za 200 ml masełka jest rozsądna.


Solny peeling do ciała - Salt Body Scrub
Opis producenta:
To delikatny scrub z kryształkami soli i łupinami migdałów. Złuszcza i głęboko oczyszcza skórę, usuwając martwy naskórek i nadając blask skórze. Łupiny migdałów świetnie wpływają na elastyczność skóry. Dzięki nim uzyskasz również jednolity i zdrowy odcień, możesz stosować go również po opalaniu ponieważ ma silne działanie nawilżające. Świetny produkt do pielęgnacji opalonej skóry.

Cena 49,90 zł/ 200 ml

Moja opinia:
Tutaj podobnie jak w wypadku masła zapach przypomina mi "sosnowy krem Nivea". Zgadzam się z producentem, że jest to delikatny scrub, ale jeśli nałożycie go na mokre ciało to wtedy można delikatnie je pomasować. Jeżeli chcecie mocny zdzierak to polecam na sucho lub lekko zwilżoną skórę. Sól ma do tego, że się szybko rozpuszcza, ale nie jest to minus, bo możemy samodzielnie decydować jaką moc chcemy uzyskać.


Mimo, że przyznałam się już, że nie znam się na składach to ten nie bardzo mi się podoba. W końcu ma to być peeling solny, więc czego więcej oprócz soli i oliwy tu trzeba? Konsystencja jest śliska, tłusta, ale drobinek soli i drobinek orzechów jest naprawdę dużo i to one dominują, a nie oleista substancja, w których pływają. Peeling jest naprawdę śliski, bo nawet w opakowaniu się przesuwa. Dlatego trzeba uważać przy nakładaniu i absolutnie nie robić peelingu stóp!!!!! Tak proszę państwa poślizgnęłam się na peelingu...

Jeśli chodzi o ścieranie to jest to naprawdę dobry peeling, ale zostawia na ciele śliską warstewkę przez co się poślizgnęłam we własnej wannie ;) Osoby, które wklepują ręcznik po kąpieli na pewno będą miały tę warstewkę na ciele, ale jeśli (jak ja) trzecie skórę ręcznikiem to warstewka zniknie. Nie jest ona tak uciążliwa jak ta z peelingu Ziaja Cupuacu, gdzie mogłam ją paznokciem zdrapać, ale jednak zostaje. Z jednej strony dzięki temu nie potrzeba już dodatkowych kosmetyków, a z drugiej ja po prostu nie lubię warstewki po peelingu. I ta cena... 49,90 zł za 200 ml peelingu. Jak dla mnie w stosunku do tego produktu jest to nieadekwatne.

Podsumowując...
Bardziej polubiłam się z masłem niż z peelingiem, ale używane oba na raz naprawdę świetnie sprawdzają się w pielęgnacji mojej prawie bez problemowej skóry. Masełko nie wygryzło TBS z mojego serca, a peeling na pewno znajdzie zamiennik. Ale jest to dobrze współgrający ze sobą duet produktów do domowego SPA.


piątek, 19 października 2018

Recenzja - Tołpa:estetic Trądzik 4 intensywne zabiegi korygujące niedoskonałości

Recenzja - Tołpa:estetic Trądzik 4 intensywne zabiegi korygujące niedoskonałości
Długość nazw produktów Tołpa mnie dobija ;) Tołpa:estetic, trądzik. 4 intensywne zabiegi korygujące niedoskonałości - to pełna nazwa produktu, którego używałam przez ostatnie 2 tygodnie. Zabiegi można robić 1-2 razy w tygodniu zachowując 3 dniowy odstęp między nimi, więc naprawdę można cały cykl przejść w tydzień. Istotne jest, że po każdym zabiegu trzeba chronić skórę przed słońcem przez 4 tygodnie. Dlatego mimo, że mam ten zestaw od końca kwietnia postanowiłam zrobić zabiegi dopiero teraz, kiedy pogoda jest gorsza, a słońce tak mocno nie świeci... przeliczyłam się, bo pogoda nadal jest ładna ;)


Obietnice producenta:
Dzięki warstwowej metodzie nakładania, wyjątkowym formułom i czystym składnikom aktywnym zapewnia większa moc działania dając efekty na powierzchni i w głębi skóry. Wycisza trądzik redukując grudki i krostki. Eliminuje uporczywe i nawracające niedoskonałości. Odblokowuje pory i przeciwdziała powstawaniu zaskórników. Rozjaśnia przebarwienia potrądzikowe, przywracając równomierny koloryt. Zwęża rozszerzone pory. Ogranicza wydzielanie sebum i głęboko nawilża.


Opinie uzyskane w teście: długotrwale ogranicza wydzielanie sebum o 72% zwęża i redukuje ilość rozszerzonych porów o 46% zwiększa nawilżenie o 38%.

Cena 49,99 zł na stronie producenta.


Moja opinia:
Zacznę od tego, że produkty marki Tołpa u mnie się sprawdzają z różnym skutkiem. Dlatego też nie nastawiałam się ani pozytywnie, ani negatywnie, bo naprawdę nie mogłam przewidzieć rezultatów. Ponieważ na co dzień używam produktów przeciwtrądzikowych lub też oczyszczających, albo kwasów AHA/BHA to na czas robienia 4 zabiegów postanowiłam to wszystko odstawić i zostawić sobie w pielęgnacji codziennej tylko produkty nawilżające i "neutralne". Jedyny produkt antytrądzikowy to tonik Ziaja Manuka, którego zaczęłam używać po
3 etapie, bo Ziaja Jagody Acai mi się skończył.


Zabieg 1 30.09.2018
Na opakowaniu mamy informacje, że zabiegi są intensywne i można mieć uczucie pieczenia, pojawi się zaczerwienienie itd. Dlatego byłam już przygotowana na to i wiedziałam, że jak zacznie mnie piec to wszystko jest w porządku i tak ma być.

Pierwszy zabieg zrobiłam ściśle trzymając się wskazówek. Najpierw przecieramy całą twarz chusteczką z kwasami, potem nakładamy serum - czekamy aż się wchłonie, nakładamy na to maseczkę na 10 minut, zmywamy ciepłą wodą i nakładamy na koniec krem. Wszystkie produkty mają numerki, więc łatwo się ich używa.

Już przy pierwszym zabiegu widziałam, że serum jest za dużo, a maseczki też mogłoby być mniej w saszetce, ale mimo to zużyłam całą zawartość, ponieważ może im więcej, tym lepiej? Po użyciu chusteczki widziałam małe zaczerwienienie przy nosie. Natomiast po nałożeniu serum faktycznie skóra zaczęła mnie piec i prawie całą buzię miałam już zaognioną. Po nałożeniu maseczki cera się uspokoiła, a po jej zmyciu nie było śladu po zaczerwienieniu, a pieczenie ustąpiło.

Efekty: zabieg robiłam wieczorem, więc po nałożeniu kremu nic już nie robiłam. Jednak mimo, że ten krem ma mocno nawilżać moja cera była bardzo sucha. Na drugi dzień moja cera była jeszcze bardziej sucha, ale pory na nosie się zwęziły i niektóre czarne wągry zniknęły. Tak powiedzmy 10% z tego wszystkiego co mam na nosie. Problemem jest jednak to, że wyskoczyło mi mnóstwo małych ropnych krostek - na czole, brodzie, na policzku. Ale w punktach, gdzie rzadko mi się pojawiają krostki.

Zabieg 2 3.10.2018
Między zabiegami po prostu nawilżałam cerę i nie używałam nic przeciwtrądzikowego. Zabieg robiłam w odstępie 72 godzin od poprzedniego. Tym razem odczucia były takie same. Też piekło i miałam czerwoną cerę, a po zmyciu maseczki to minęło. Jednak po kremie Tołpa nałożyłam jeszcze nawilżający krem od O2Skin i dopiero wtedy poczułam nawilżenie cery.

Na drugi dzień znowu pojawiły mi się drobne krostki z ropną wydzieliną w środku. Oraz jeden spory pryszcz na skroni, ale to wydaje mi się, że z przeziębienia. Wągry zostały jeszcze bardziej oczyszczone i ich ilość się zmniejszyła.

Zabieg 3 6.10.2018
Mimo używania kosmetyków nawilżających moja cera nadal była sucha. Ale po kolejnych 72 h zrobiłam kolejny zabieg. Także trochę piekło i cera była czerwona, ale już nałożenie maseczki przyniosło ulgę. Po kremie Tołpa także naniosłam jeszcze krem O2Skin.

Kolejnego dnia miałam jeszcze więcej małych krostek i to w miejscach, gdzie normalnie ich nie mam. A cera była nawet bardziej sucha i wchłaniała każdą ilość kremu nawilżającego.

Zabieg 4 12.10.2018
Z ostatnim zabiegiem czekałam aż do piątku, choć wedle schematu powinnam go zrobić we wtorek wieczorem, ale moja cera była tak sucha, że po prostu bałam się czy zaraz mi nie zeschnie się na wiór. W piątek już wróciła do normy i nawet zaczęła mi się pojawiać normalna ilość sebum.

Po nałożeniu serum znowu czułam pieczenie i wystąpiło zaczerwienienie. Po zmyciu maseczki skóra była czysta, miękka i znowu sucha. Nałożyłam więc krem z zestawu i dodatkowo na niego krem nawilżający i dopiero poczułam, że cera jest w miarę normalna.



Podsumowując:
Zgadzam się z obietnicami producenta, że ogranicza wydzielanie sebum i redukuje wielkość porów oraz je oczyszcza. Ale zwiększenie nawilżenia? Nie zdecydowanie jest na odwrót. Wydaje mi się też, że przez ogólne przesuszenie cery wydzielanie sebum zostało ograniczone, a zdecydowanie nie o to mi chodziło. Poza tym już po tygodniu od zrobienia ostatniego zabiegu, czyli 19.10 moja cera wróciła do normy i produkcji normalnej dla siebie ilości sebum.

Jeśli chodzi o sam trądzik to pojawiające się po każdym etapie drobne krostki kolejny zabieg wysuszał i zmniejszał przebarwienia. Także stare przebarwienia zostały zmniejszone. Sama cera oprócz mocnego przesuszenia stała się też niesamowicie oczyszczona i gładka w dotyku oraz super miękka (jak już nałożę na nią krem nawilżający).

Jestem bardzo zadowolona z oczyszczenia porów i ich zmniejszenia, ale kosztem drobnych krostek i suchej skóry to nie ma sensu, bo przed zastosowaniem zabiegów miałam mniej krostek na twarzy niż mam po nim. Jeśli jeszcze raz sięgnę po ten zestaw to tylko i wyłącznie do użytku na nosie i w jego okolicy, aby wytrzebić wągry raz a dobrze. Natomiast nie użyję go ponownie na całą twarz.

Musicie mieć jednak na uwadze, że każda cera inaczej reaguje na kwasy. U siebie nie zauważyłam przebicia warstwy ochronnej co doprowadziło by do wysypu gul podskórnych, więc dla mojej cery ilość kwasów była odpowiednia. Ale te drobne krostki wyglądały jak zapchanie cery, co mnie dziwi mocno, bo tutaj oczyszcza pory i wągry, a tu zapycha. Nie rozumiem tego zjawiska.

Zostało mi jeszcze sporo kremu na trądzik etap 4 i go zużyję, ale stosowany pomiędzy zabiegami nie dawał rewelacyjnych efektów. A już na pewno nie działa jak Effaclar Duo+, gdzie po jednej nocy widać, że krostki są zmniejszone. Tydzień po skończeniu zabiegów krostki nadal się pojawiają, więc zdecydowanie ani cały zabieg ani sam krem nie poprawił ogólnego stanu cery trądzikowej i nie powstrzymał pojawiania się zmian. Jednak muszę przyznać, że są to małe krostki, a nie wielkie gule. Wcześniej mi się zdarzało mieć wszystkie rodzaje, a teraz pokazuje się tylko jeden.

niedziela, 7 października 2018

Recenzja - Herbal Essences Bio:renew Moringa Oil szampon i odżywka

Recenzja - Herbal Essences Bio:renew Moringa Oil szampon i odżywka
Co was kusi do kupienia nowych szamponów i odżywek? Dopasowanie do potrzeb waszych włosów? A może super składnik aktywny? Herbal Essences i seria Bio:renew charakteryzuje się produktami z kilkoma wiodącymi składnikami aktywnymi. Mi się udało dostać do testów z Klubu Recenzentki Wizaż i zgarnąć szampon i odżywkę ze Złotym Olejem Moringa. Czy jestem zadowolona z tego kompletu i poleciła bym go innym? I tak, i nie. To zależy.


Szampon wygładzający ze złotym olejem Moringa
Wygładzenie. Szampon Złoty Olej Moringa.  Herbal Essences bio:renew z cennym antyoksydantem pomaga oczyszczać i chronić Twoje włosy przed tym wszystkim, do czego przyzwyczajają się wraz z upływem czasu. Rezultat? Miękkie, swobodnie układające się włosy. 0% Barwników, glutenu, silikonów. Zrównoważone pH. Bezpieczny dla włosów farbowanych.


Moja opinia:
Jako osoba na diecie bez glutenu doceniam, że ten szampon go nie ma, ale ... szamponu się nie je, włosów się nie je, a prawdę mówiąc nie wiem jakie jest przenikanie przez skórę glutenu i czy to by mogło faktycznie zaszkodzić (nie dotyczy kosmetyków do ust, bo tu naprawdę trzeba tego składnika unikać).

Butla szamponu jest smukła ma pojemność 400 ml i trzeba go zużyć w 12 miesięcy od daty otwarcia. Myślę, że jest to możliwe, ponieważ szampon nie jest zbyt wydajny, ale nie jest też bardzo szybko zużywalny. Wystarczy normalna ilość wylana na dłoń, aby szampon dobrze się rozpienił na włosach. Konsystencja jest dość lejąca, ale nie aż tak, aby szampon uciekał z ręki czy kapał z włosów. Zapach ma przyjemny, aczkolwiek nie wiem jak pachnie olej Moringa, więc tutaj nie jestem w stanie określić czy jest to ten zapach.

Działanie: zrównoważone pH i bezpieczny dla włosów farbowanych to jedne z obietnic producenta. Mój skalp dobrze toleruje SLS i inne detergenty, ale czasem zaczyna szalenie swędzieć. Przy tym szamponie swędzenie pojawia się po 2-3 dniach, czyli dla mnie standardowo. Po prostu kiedy zaczną mi się brudzić włosy zaczyna swędzieć mnie skalp, więc uznaję, że szampon podrażnienia nie wywołuje Co do farbowanych włosów: swoich nie farbowałam od prawie 2 miesięcy, więc mam już dość wypłukany kolor, ale szampon nie sprawił mi żadnej różnicy.

"Miękkie swobodnie układające się włosy" - szampon naprawdę dobrze oczyszcza włosy, ale w moim wypadku aż za dobrze, bo po umyciu są splątane, oczyszczone ze wszystkiego i są przeciwieństwem swobodnie układających się włosów, ale są miękkie. Nie są wygładzone, ani nie czuję żadnej ochrony.

Przejdźmy może do rzeczy, która mnie najbardziej irytuje... skład. Gdzie jest ten cudowny reklamowany olej Moringa? Na samym końcu i tak dość długiego składu.


Odżywka wygładzająca ze złotym olejem Moringa
Wygładzenie. Odżywka Złoty olej Moringa. Herbal Essences bio:renew z cennym antyoksydantem pomaga oczyszczać i chronić Twoje włosy przed tym wszystkim, do czego przyzwyczajają się wraz z upływem czasu. Rezultat? Miękkie, swobodnie układające się włosy. 0% Barwników, glutenu. Zrównoważone pH. Bezpieczna dla włosów farbowanych.

Moja opinia:
Opakowanie odżywki ma pojemność 360 ml i trzeba ją zużyć także w 12 miesięcy od otwarcia. Przy moich włosach wolałabym, aby szampon miał 360 a odżywka 400 lub nawet 500 ml może wtedy zużyłyby się równo. Zapach jest taki sam jak szamponu. Odżywka ma znacznie gęstszą konsystencję, ale nie za gęstą, więc nakłada się łatwo i przyjemnie. Ale nie jest wydajna. Potrzebuje jakąś garść odżywki na całe włosy, a sięgają one jakieś 5-10 cm za ramiona, więc szybko się skończy.

Działanie: nie wiem po co odżywka miałaby oczyszczać włosy, ale okay. U mnie ta odżywka działa jak zabieg ochronny na włosy. Są one dobrze "oblepione" składnikami, więc po jej spłukaniu są miękkie, wygładzone, łatwe do rozczesania nawet na mokro, a po wysuszeniu faktycznie są swobodne i ładnie się układają. Jeśli mam je rozpuszczone to są naturalnie wygładzone, a moje z natury proste włosy są jeszcze prostsze. Ale jak je zwinę w koka to z łatwością się kręcą.

Odżywka nawet gdy nakładam ją blisko skalpu nie podrażnia, nie obciąża włosów i nie przetłuszcza ich. Mogę myć włosy normalnie jak zawsze co 2-3 dni mimo używanie jej też u nasady włosów. Efekt gładkich, lśniących włosów łatwych do rozczesania jest zachowany przez ten czas. Jednak już 3 dnia konieczne jest ich umycie, bo włosy nie robią się oklapnięte i brudne stopniowo, a nagle. Po prostu budzimy się na trzeci dzień ze smutnymi włosami do natychmiastowego mycia.

Minusem dla mnie jest też miejsce oleju Moringa w składzie. 19!!!! miejsce w składzie! Ale ten jest chociaż krótszy niż szamponu :)


Podsumowując
Nie rozumiem dlaczego produkt jest reklamowany zawartością oleju Moringa, który jest praktycznie pod koniec składu a także samej długości składów. Ten szampon bije u mnie jakiś rekord pod tym względem. Szampon i odżywka dobrze uzupełniają swoje działanie. Jedno myje, drugie dostarcza składników, aby włosy były powierzchniowo ładniejsze.

Jednak jeśli oczekujecie od szamponu mycia, a od odżywki wygładzenia i ułatwienia rozczesania to ten komplet się u was sprawdzi. Mimo kilku minusów jestem naprawdę zadowolona z tego, jak te kosmetyki działają na moje włosy i że nie swędzi mnie po nich skalp. Ale do moich ulubionych produktów do włosów jednak bym ich nie zaliczyła. Działają, spełniają nawet obietnice producenta, ale ilość rzeczy, które mnie irytują przeważa.

wtorek, 2 października 2018

Haul - zakupowe szaleństwo wrzesień

Haul - zakupowe szaleństwo wrzesień

Wrzesień zdecydowanie był miesiącem dużych zakupów. Wydałam zdecydowanie za dużo, a do tego pewne rzeczy będą czekać na swoją kolej chyba do Nowego Roku ;) Z drugiej strony dostałam też kilka fajnych produktów do testowania. Głównie w ramach Klubu Recenzentki z Wizaż, ale też z klubu Nivea oraz z... reklamy na facebooku. Tak zgarnęłam tusz Lancome, bo wypełniłam pare rubryk w jakimś ogłoszeniu, którego treści nie pamiętam.

Zakupy, otrzymane do testów i w prezencie prezentują się tak


Kosmetyki do twarzy:
Zaczęłam już używać chusteczek Isana, pasty Sensodyne, balsamu do ust Bielenda i kremu na noc Vichy. A także kilka razy użyłam tuszu Lancome Hypnose i płynu Garniera. Zużyłam też jedną maseczkę Skin79 i jak zwykle się nie zawiodłam.


Kosmetyki do włosów:
Nivea suchy szampon dla brunetek dostałam do testów w ramach klubu Nivea. Farba Syoss to jedyna, która łapie moje odrosty, więc to już kolejne opakowanie. Kombo Herbal Essentials zgarnęłam na wizażu, a odżywka 3 minutowa Aussie kusiła mnie od dawna.


Kosmetyki do ciała, suplementy diety, oczy
Oczy to mój największy ból budżetowy września... oprócz pudełka na soczewki kupiłam też nowe soczewki i płyn. Ponadto wymieniałam szkła w okularach i tu popłynęłam. Kosmetyki do ciała z serii Orange Blossom dostałam. Próbki perfum już opisywałam w osobnym poście, a Rexona mi wpadła w Biedronce w ręce, bo były za nią dodatkowe punkty na Słodziaka, tak zbieram :)


Podsumowując, żeby nie było wątpliwości tak prezentują się produkty, które dostałam do testów lub wygrałam


Chciałabym jednocześnie zaznaczyć, że otrzymanie tych produktów nie wiąże się z tym, że muszę napisać ich recenzję na blogu. Jeśli bierzecie udział w akcjach testowania Nivea czy Wizaż to wiecie, że to na ich stronach zostawia się opinię po 2-3 tygodniach używania produktu. Zatem nie mamy tu do czynienia z recenzjami sponsorowanymi ani z płatnymi postami. Po prostu miałam farta i dostałam kilka produktów za darmo, aby je wypróbować i napisać opinie do KWC. Z resztą opinie w KWC i tak piszę ;)

poniedziałek, 1 października 2018

Denko - wrzesień 2018

Denko - wrzesień 2018
Prawdę mówiąc sama jestem zaskoczona wielkością tego denka. Uzbierało mi się około 30 zużytych produktów. Liczę razem wszystkie zużycia czy to pełnowymiarowe opakowanie czy tylko saszetka na jeden raz. Jednak nawet licząc tylko pełny wymiar i tak sama siebie zaskoczyłam tym, ile rzeczy zużyłam do końca. Oczywiście większość z nich używam od kilku miesięcy i po prostu się skończyły.

Denko prezentuje się tak:



Tak zapomniałam o próbkach serum... wsadziłam je do kubka z pędzlami do maseczek i po prostu zapomniałam ;)

Maseczki do twarzy


Mediheal N.M.F. Aquaring ampule mask ex. - maseczka nawilżająca, światowy bestseller. Świetnie nawilża i daje efekt "plump". Ale nieznośnie się lepi po wklepaniu całego serum, które w niej jest. Niemniej POLECAM!
A'pieu Icing sweet bar sheet mask - kocham maski A'pieu. Świetnie nawilża, skóra jest miękka, rozjaśniona, wygładzona, a esencja się dobrze wchłania. Polecam!
AA Bubble Mask oczyszczanie i energia - dobrze bąbluje i dobrze oczyszcza, ale też wysusza.
Dermaglin Gwiżdż na pryszcz z olejem konopnym i olejem kokosowym - mi starczyła na 3 aplikacje. Już po 2 moje pryszcze były mniejsze, a skóra dobrze oczyszczona i po prostu ładniejsza. Polecam!
A'pieu Green Tea milk one-pack - świetnie nawilża, ładnie pachnie, skóra jest gładka, miękka i przyjemna w dotyku, a zaczerwienienia wyglądają lepiej. Naprawdę koi. Polecam!
Hada Labo Tokyo moisturizing facial sheet mask - nienawidzę tych płacht, esencja pozostała po maseczce jest bardzo gęsta i długo się wchłania, ale nawilża, uspokaja czerwone stany zapalne, rozjaśnia cerę i sprawia, że wygląda promiennie.
Skin79 Seoul Girls - kocham te szare maseczki, bo na moją cerę trądzikową działają rewelacyjnie. Niebieska z kolei bardzo dobrze nawilża. Polecam!

Kosmetyki do włosów


Aussie suchy szampon - recenzja tutaj
Isana odżywka do włosów blond -  uwaga ona naprawdę rozjaśnia! Jako odżywka też działa świetnie. Polecam.
Daeng gi meo ri - już drugi miesiąc obiecuję recenzję, ale zostało mi do przetestowania tylko Treatment :)
Radical mgiełka wzmacniająca do włosów - ja ją mieszam z olejkiem Andrea i wcieram w skalp przed myciem.
Marion spray ułatwiający rozczesywanie włosów - wersja dla dzieci... kupiłam przez przypadek, ale ogólnie faktycznie ułatwia rozczesanie włosów z tym, że mam wrażenie, że je też wysusza.
Pantene Pro-V szampon - recenzja tutaj

Kosmetyki do ciała


Ziaja Cupuacu peeling do ciała - recenzja tutaj
Rosyjskie lub ukraińskie mydło do rąk - moja mama kiedyś przywiozła z Ukrainy i było niezłe, ale nie aż tak dobre, aby po nie jeździć :)
Nivea Fabolous Flower antyperspirant - naprawdę dobry anty i ma ładny zapach. Polecam.
Soraya balsam do spalania SPF10 - używałam go w zeszłym roku i w tym, ale stracił już ważność, więc idzie do denka. Dla mnie SPF10 to jednak za mało.
BeBeuaty sól do kąpieli lawendowa - sól jak sól, ładnie pachnie, nie brudzi wanny kolorem.
Duft&Doft - recenzja tutaj

Kosmetyki do twarzy, jamy ustnej i makijażu



La Roche Posay Effaclar DUO + - jedyny krem, który kupuję od lat. Polecam do cery problematycznej i trądzikowej.
Blend a med White Luxe - pasta wybielająca. Faktycznie dobrze czyści zęby z przebarwień. Polecam.
It's skin mangowhite - próbka pianki do mycia twarzy. Mega! Wystarczyła mi na jakieś 8 myć, ma piękny zapach i bardzo gęstą pianę. Kupię pełny wymiar!
Tołpa:sebio peeling 3 enzymy - recenzja tutaj
FM szminka w płynie - planuję osobny post o niej.
Missha Time Revolution esencja nawilżająca - najlepsza esencja na świecie! Polecam bardzo mocno.
It's skin VB Effector serum - 4 próbki starczyły mi na 3 tygodnie! Nakładałam tylko rano na strefę T, czyli tam gdzie mam nadmiar produkcji sebum. Na to u mnie nie działa, ale świetnie zadziałało na problemy z trądzikiem. I tylko dlatego kupię pełny wymiar.

Ufffff to już wszystko :) Kolejny post będzie o zakupach :)



Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger