piątek, 28 września 2018

Recenzja - Pantene Pro-V szampon dodający objętości

Recenzja - Pantene Pro-V szampon dodający objętości
Ta recenzja powinna nosić tytuł "Szampon, który próbował mnie wykończyć nigdy się nie kończąc". Nie wiem co mnie podkusiło, żeby chwycić butlę 500 ml XXL. Wyobraźcie sobie, że ja tego szamponu używałam 1,5 roku... i to nie jest żart. Oczywiście data zużycia sugerowana przez producenta to 12 miesięcy od otwarcia, ale szampon przez kolejne pół roku nie zmienił konsystencji, zapachu, koloru ani nic się z nim nie działo. A teraz przejdźmy do bardziej przydatnych i pozytywnych informacji.


Opis producenta:
Lekka formuła zwiększająca objętość z mikrocząsteczkami unoszącymi wzmacnia Twoje cienkie włosy, aby wyglądały na zdrowe i pełne objętości.  

Kolekcja Większa Objętość: 
• Pomaga wzmocnić Twoje cienkie włosy, zapewniając im maksimum objętości. 
• Pozostawia Twoje włosy gęste, a przy tym lekkie i lśniące. 
• Pomaga chronić Twoje cienkie włosy przed uszkodzeniami spowodowanymi stylizacją. 


Moja opinia:
O ile mnie pamięć nie myli z całej gamy produktów Pantene Pro-V Volume to miałam tylko ten szampon (skończył się i będzie w denku z września YAY!). I powiem tak: pierwszy raz w życiu jakiś szampon spełnił wszystkie obietnice producenta.

Włosy po umyciu były odbite u nasady, optycznie gęstsze i pięknie błyszczące. A do tego gładkie i łatwe do rozczesania o ile dało się po szamponie odżywkę lub olejek na końce (przypominam, że mam włosy w koloryzacji ombre z mocno rozjaśnionymi końcówkami). Ten szampon świetnie myje włosy nawet z olejków. Z produktami do stylizacji włosów też nie miał problemów. Ilekroć potrzebowałam dobrze oczyścić włosy to sięgałam po ten szampon. Jednocześnie nie podrażniał skalpu. Nie zanotowałam swędzenia, podrażnienia, alergii czy suchości skalpu albo włosów.


Zapach mi nie przeszkadzał, ale już nawet go nie pamiętam! Szampon jest dość gęsty, ale jeszcze nie żelowy. Łatwo się wydobywa z opakowania, a pod koniec wystarczyło go "wytrząść". Samo opakowanie jest z dość twardego plastiku, korek zamyka się na zatrzask i nie miałam problemu z otwarciem czy zamknięciem opakowania.

Teraz przejdźmy do piekielnej wydajności. Używałam tego szamponu od marca albo kwietnia 2017 do września 2018. w uproszczeniu daje nam to 1,5 roku. Oczywiście nie ignoruje zaleceń producenta co do minimalnej trwałości, ale z tym szamponem nic się nie działo. Może dlatego, że w łazience mam raczej chłodno, a on stał w ciemnym kącie. Pod koniec butelki już miałam go tak dość, że myłam nim wannę, prałam w nim pędzle, a nawet swetry i inną odzież wymagającą prania ręcznego - tak tu też się sprawdzał.

Z jednej strony go polecam, bo spełnia obietnice producenta, a z drugiej ta wydajność mnie dobiła. Chyba, że chcecie kupić jeden szampon i mieć go na rok. Każdy ma inne preferencje!

Ceny nie pamiętam, ale wydaje mi się, że było to 10-12 złotych, a kupiłam go w Biedronce ;)

wtorek, 25 września 2018

Recenzja - Ziaja cupuacu peeling do ciała

Recenzja - Ziaja cupuacu peeling do ciała
Lubię produkty Ziaja naprawdę. Ale ten peeling to porażka jakiej dawno nie miałam w swoim kosmetycznym życiu. Ogólnie kosmetyki z serii Cupuacu kupuję dla zapachu. Ale raz na jakiś czas, bo przy długim użytkowaniu mi się nudzi. Co takiego zrobił ten peeling, że nigdy w życiu po niego nie sięgnę?

Opis producenta:
Składniki aktywne krystalicznego peelingu złuszczająco wygładzającego Ziaja Cupuacu: 
- Masło cupuacu i masło karite tworzą na powierzchni skóry ochronny satynowy film, redukują szorstkość, suchość i nadmierne łuszczenie oraz zapewniają efekt miękkiej skóry.  
- Oleje z orzechów brazylijskich i makadamia delikatnie natłuszczają naskórek, chronią przed wysuszeniem w trakcie mycia oraz poprawiają elastyczność skóry.  
- Cukier i naturalne łupiny orzecha aktywują skórę w czasie masowania, delikatnie złuszczają i wygładzają naskórek.


Tak wiem, już po samym składzie widać, że będzie to mocno oblepiający skórę zdzierak. Ale inne peelingi też mają parafinę czy olejki w składzie i nie zachowują się jak ten.


Moja opinia:
Opakowanie to plastikowy, dość spory słoiczek. Nie ma problemu z odkręcaniem mokrymi rękami. Ale trzeba uważać, żeby sobie do niego wody nie wlać podczas wydobywania produktu w kąpieli. Peeling wybieramy palcami co też wiąże się z tym, że wpadnie nam woda do słoika i roztopi resztę produktu. Dla mnie takie słoiki są średnio praktyczne, ale fakt, że nie wszystkie peelingi nadają się do pakowania w tubki ze względu na wielkość ziaren zdzierających.


Zapach jest typowy dla tej serii. Bardzo przyjemny, ale przy regularnym użytkowaniu mi się znudził. Konsystencja... i tu mnie szlag trafił. "Ochronny satynowy film" okazał się bardzo grubą warstwą parafiny, którą uwaga: można zdzierać ze skóry paznokciem, bo tyle go zostaje, że jak przejedziecie po skórze to dosłownie biało-transparenta warstwa wam zostanie pod paznokciami. I żeby nie było nie nabierałam jakichś szalonych ilości produktu tylko grudkę 1x1 cm na daną partię ciała.

Drobinki są dość ostre i faktycznie czuć, że złuszczają skórę. Ale efekt wygładzenia daje bardziej warstwa, która zostaje na skórze. Musiałam ją zmywać pianką czy żelem pod prysznic z SLS, a i tak ciężko było ją domyć, bo żel nawet się nie chciał na niej pienić. Dopiero za 2-3 zmywaniem czułam, że skóra jest czysta. 

Po prostu ta warstwa jest dla mnie za gruba, za ciężka i sprawia, że nie czuję się komfortowo. Peeling na nieszczęście jest wydajny. Udało mi się go zdenkować, ale... już chyba wolę żele myjące z masującymi drobinkami od Isany za 3 złote niż takie coś. 

wtorek, 18 września 2018

TOP 6 - Zapachów na jesień

TOP 6  - Zapachów na jesień
Idzie jesień i nie da się tego nie zauważyć. Coraz więcej chłodnych dni, brzydkiej pogody, wiatru i deszczu. Oprócz zmiany ubrania, zmieniamy też sposób pielęgnacji i zapach perfum. Perfumy na jesień - zimę zwykle mają cięższe nuty, są bardziej aromatyczne i mają silniejsze nuty zapachowe. Nie są lekkie i zwiewne a raczej dobrze wyczuwalne. Ale czy na pewno takie muszą być? Nie. Każdy ma swój gust i ten post to mój subiektywny ranking 6 zapachów, które chciałam sama dla siebie sprawdzić, aby wybrać jeden zapach na nadchodzący chłodny sezon.


Jak widzicie na zdjęciu mam wybrane 6 zapachów w formacie próbek z atomizerem. Próbki mają od 0,7 do 1,2 ml. Wystarczy na kilka psiknięć. Skąd wziąć próbki? Często można je wybrać do zakupów na Sephora. Można też je kupić np. na allegro, chociaż jest na nich napisane "Nie na sprzedaż" no cóż... tego nie skomentuję ;)

1.Marc Jacobs - Decadence
Głowa zapachu to słodka włoska śliwka, odurzający irys i rzadki szafran. Środkowa nuta to korzeń irysa, róża bułgarska i arabski jaśmin. Podstawa zapachu to wetiwer, ambra i papirus. Zapach jest oznaczony jako elegancki, drzewny, orientalny, do noszenia na specjalne okazje i wieczorowe wyjścia.

Sephora od 194,90 zł/30 ml


Moja opinia:
Zgadzam się, że to może być zapach na specjalne okazje a nie na co dzień, ponieważ zaraz po użyciu czuć mocny aromat, powiedziałabym, że nawet ostry, a po około 2 godzinach rozwija się w słodki i kwiatowy. Bardzo mi się spodobał ten zapach, ale kiedy robi się tylko słodki już nie jest tak urzekający i oryginalny. U mnie trzyma się 4-5 godzin.

2.Gucci Bloom
Zapach pudrowy, kwiatowy z po raz pierwszy użytą w perfumach nutą pnącza Rangoon. Pozostałe nuty to jaśmin, korzeń irysa, tuberoza, i wiciokrzew. Gucci Bloom to perfumy sklasyfikowane jako kwiatowe, dla romantycznych kobiet i do noszenia na co dzień.

Sephora od 289 zł/30 ml

Moja opinia:
Nie, nie, nie. Dla mnie nie. Bardzo słodki i jaśminowy zapach. Mdły, duszący, pudrowy i ten jaśmin. Po pewnym czasie lekko wietrzeje i robi się kwiatowy i słodki, ale jak dla mojego nosa tego jaśminu jest tu za dużo. A do tego po 2 godzinach u mnie już go nie czuć.

3.Victor&Rolf Flowerbomb Nectar
Zapach dla kobiet lubiących słodkie, ale intensywne zapachy. Można w nim wyczuć kwiat pomarańczy, żywicę, bob tonka, osmantus i ... proch strzelniczy. A potem wyczuwalne są czarna porzeczka, bergamotka, paczula, benzoina, wanilia czy jaśmin. Jest to zapach kwiatowy i zmysłowy dedykowany na wielki wyjścia.

Sephora od 279 zł/30 ml


Moja opinia:
Ten zapach jest bardzo ciekawy. Kwiatowy, zmysłowy, kobiecy, ale ta nuta prochu strzelniczego sprawia, że ma w sobie coś odmiennego i przykuwającego węch. Po jakimś czasie wyraźny zapach prochu zanika i zostaje zapach kwiatowy i lekko słodki. U mnie trzyma się wybitnie długo, bo ponad 8 godzin.

4.Guerlain Mon Guerlain
Kobietą inspirującą ten zapach jest Angelina Jolie, zatem jest to zapach dla kobiet przebojowych, wolnych, ale i zmysłowych. Można w nim wyczuć nuty głowy takie jak bergamotka, lawenda Carla, a potem serce składające się z jaśminu Sambac, kumaryny i paradisone. A na koniec wyczuwalne są irys, wanilia tahitańska czy sandałowiec Album.

Sephora od 309 zł/30ml


Moja opinia:
Najbardziej mnie ciekawił ten zapach, bo jest szeroko polecany jako jeden z najlepszych zapachów dla kobiet. Bardzo mi się spodobał. Jest kobiecy, elegancki, kwiatowy, ale nie czuję jaśminu na moje szczęście. Jest to jeden z najładniejszych zapachów jakie miałam okazję wąchać. Jednocześnie ciekawy i delikatny. Nie sądzę, aby ktokolwiek powiedział, że jest brzydki ;) U mnie trzyma się co najmniej 7 godzin.

5.Dior Miss Dior (2017)
Miss Dior to perfumy bardzo kobiece, zmysłowe, romantyczne i kwiatowe. Wyczuwalne są tu róża z Grasse i róża damasceńska. A także bergamotka, drzewo różane, różowy pieprz, paczula, palisander, cytryna, czerwona pomarańcza, czy mandarynka.

Sephora od 329 zł/30 ml



Moja opinia:
Ten zapach też jest bardzo mocno polecany i chciałam się przekonać dlaczego. Ładny, trochę słodki, trochę kwiatowy. Na pewno romantyczny, ale też elegancki. Ewidentnie wyczuwam w nim nutkę cytrusów, choć z kolei róża nie jest dla mnie natrętna i najlepiej wyczuwalna. Na skórze trzyma się ponad 8 godzin.

6.Marc Jacobs Divine Decadence
Zapach dla nowoczesnej, pewnej siebie kobiety. Bazuje on na bergamotce, szampanie i kwiecie pomarańczy, potem pachnie bursztynem szafranem i wanilią, a na koniec czujemy gardenię, hortensję i wiciokrzew.

Sephora od 194,90 zł/ 30 ml


Moja opinia:
Świeży, zmysłowy zapach. Bardzo podobny do Decadence, ale bez tej ostrej nuty na początku. Jeśli nie podoba wam się Decadence to spróbujcie tego zapachu lub na odwrót. Moim zdaniem jest to zapach elegancki. U mnie czuć go 6-7 godzin.

Kolejność przypadkowa. Ale nie da się ukryć, że są to zapachy popularne i ogólnodostępne w wielu perfumeriach.


Który zapach kupię w pełnym wymiarze? Nie wiem ;) Victor &Rolf Flowerbomb Nectar podobał mi się szalenie za pierwszym powąchaniem. Za drugim już wcale. A był moim faworytem także ze względu na śliczną butelkę. Także Marc Jacobs Decadence za drugim powąchaniem mnie już tak nie kusi... a właściwie ta średnia trwałość mnie nie przekonuje. Waham się między Miss Dior a Mon Guerlain. Ale jeszcze nie wiem co wybiorę. Dam sobie kolejnych kilka dni dopóki próbki mi się nie skończą na decyzję ;)

Chciałabym też wyjaśnić, że podaję ceny produktów w Sephora, ponieważ na 100% wiem, że w tym sklepie kupimy oryginalne perfumy. Owszem widziałam niższe ceny zapachów w innych sklepach czy nawet na Allegro, ale nie kupowałam w innych sklepach perfum i zwyczajnie nie wiem czy można im ufać ;)

sobota, 15 września 2018

Recenzja - Modelujące serum do ciała Faroe Islands Natura Siberica

Recenzja - Modelujące serum do ciała Faroe Islands Natura Siberica
Po tym jak bardzo polubiłam się z modelującym kremem do ciała z serii Faroe Islands od Natura Siberica stwierdziłam, że kupię jeszcze serum modelujące, bo przecież co do zasady serum ma działać jeszcze lepiej. Czy Serum modelujące Faroe Islands działa lepiej od kremu? A może łącząc te dwa produkty można zobaczyć zdumiewające efekty? Zaraz się dowiesz :)


Opis producenta:
Serum do ciała głęboko wnika w skórę modelując sylwetkę. Jego składniki doskonale dbają o odżywienie komórek i stymulują ich regenerację. Naturalne ekstrakty i oleje uelastyczniają, napinają i odżywiają skórę. Algi z wysp owczych regenerują i nasycają skórę cennymi składnikami odżywczymi. Organiczny Rozmaryn wygładza, napina skórę, działa antyseptycznie i regenerująco. Stymuluje krążenie krwi i poprawia wygląd skóry. Krwawnik ma właściwości regeneracyjne, bakteriobójcze i łągodzące. Nawilża skórę i tonizuje ją. Ziarna Kawy stymulują przemianę materii w komórkach, działają wyszczuplająco, oczyszczająco, poprawiają elastyczność skóry i pomagają usuwać podskórną tkankę tłuszczową. Bażyna czarna ma silne właściwości odżywcze, nawilżające, zmiękczające skórę i stymulujące przemianę komórkową.



Moja opinia:
Może zacznę od tego, że mam dość jędrną skórę, ale na udach nie dość, że czai mi się pod skórą celullit to jeszcze mam rozstępy. Na brzuszku też mam trochę za dużo tłuszczu po zimie (tak nadal!), no i oczywiście "boczki" gratis. Ogólnie poziom nawilżenia mam normalny i nie pojawiają mi się przesuszone miejsca. Niestety na nogach mam też widoczne naczynka, dlatego nie mogę używać produktów rozgrzewających.



Serum modelujące to metalowa tubka o pojemności 75 ml. Może się to wydawać mało, ale serum jest szalenie wydajne. Wystarczy wam ilość pokazana na zdjęciu niżej na cały brzuch i boczki albo jedno udo i pośladek. Tak więc 3 duże krople i mam wysmarowane wszystkie partie ciała, które chce wymodelować.

Jednak trzeba uważać, ponieważ jest to płynny żel - inaczej tego nazwać nie umiem. Nie jest to całkiem żel, ale nie jest też woda. Jeśli nałożymy go za dużo na ciało to do tego robi się biały co mi przypomina pienienie się mydlnicy lekarskiej. Ogólnie taka ilość jest wystarczająca, aby cała partia była nim pokryta i dobrze się wsiąkło w skórę. Mi jednak ta tubka nie do końca pasuje, bo produkt potrafi z niej wykapać jak naciśniemy za mocno, a samo serum bardzo łatwo spada z rąk.


Zapach jest bardzo podobny do kremu modelującego, ale nie czuć glinki. Czy działanie też ma podobne? Serum w mojej opinii powinno działać lepiej niż krem. Ale niestety tak nie jest. Samo serum wchłania się błyskawicznie. Już po kilku sekundach o aplikacji skóra jest sucha... tak dokładnie jest sucha! Nie czuć, że był na nią nałożony jakikolwiek produkt. Działanie ujędrniające ma bardzo dobre, ale to tyle.

Porównując do kremu modelującego krem zadziałał u mnie lepiej, bo nie tylko ujędrniał, ale też napinał, sprawił że skóra była zbita, nawilżona, gładka i wyglądała ładniej. Podczas gdy serum tak się wchłania, że oprócz ujędrniania nie robi nic. A miało przecież wyszczuplać przez usuwanie wody. Niestety oprócz ujędrnienia nie widzę jego działania. Ale to nie znaczy, że jest złe! Jeśli komuś zależy na szybkowchłaniającym się produkcie, który nie zostawia śladu i tylko na ujędrnieniu to to serum będzie idealne.


Recenzja kremu modelującego - http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/06/recenzja-natura-siberica-faroe-islands.html

czwartek, 13 września 2018

Recenzja - Benefit Porefessional baza pod podkład

Recenzja - Benefit Porefessional baza pod podkład
Któregoś razu na promocji w Sephora kupiłam miniaturę Benefit Porefessional z myślą o tym, że skoro to produkt tylko na pory to 7,5 ml mi wystarczy, aby sprawdzić co to warte i czy naprawdę robi cuda za cenę, którą kosztuje. I powiem wam, że zupełnie nie rozumiem tego produktu :)


Opis producenta:
Balsam zmniejszający widoczność porów. Ten bezbarwny, nietłusty balsam zmniejsza widoczność porów i pierwszych zmarszczek. Skóra staje się gładsza i delikatniejsza. Ten sprytny kosmetyk, stosowany rano jako baza, a w ciągu dnia do ekspresowej poprawy makijażu, nadaje się świetnie do każdego typu karnacji. Można go stosować zarówno pod, jak i na makijaż.


Moja opinia:
Po pierwsze ten balsam nie jest bezbarwny, a ma "cielisty" trochę nawet karmelowy kolor, ale po rozprowadzeniu na twarzy tego koloru nie widać. Po drugie nie używałam go na makijaż w celu poprawek, bo? Po co? Musiałabym jeszcze raz pudrować twarz czy nakładać cushion foundation, bo tylko ten typ podkładu nadaje się do nałożenia na pudrowe produkty.


Wróćmy do podstaw. Aplikuję ten balsam w ilości ziarnka grochu i nakładam wklepując w pory przy nosie, na nosie i na czole. Wciskam go opuszkami palców, aby wszedł w pory i nie były już widoczne. Baza ma śliską teksturę, więc jest to dość łatwe. Odczekuję chwilę i potem nakładam beauty blenderem podkład stemplując. Nigdy nie wcieram podkładu tylko balansując gąbką go wklepuje i tak rozprowadzam, więc teoretycznie nie powinnam przesuwać już nałożonej bazy pod spodem.


Działanie Benefit Porefessional: nakładam jedna warstwę lub dwie cienkie, jeśli wiem, że podkład lubi podkreślać pory. Ogólnie nie jestem pewna dlaczego czasem ta baza działa a czasem z tym samym podkładem nie. Jednak muszę przyznać, że nawet jeśli nie ukrywa całkiem porów to znacznie redukuje ich widoczność. Ale ani razu nie udało mi się zrobić super gładkiej poreless skin.


Używałam różnych podkładów: cushion, matujących, rozświetlających, a nawet takich, które same w sobie mają ukrywać widoczność porów i efektu 100% ukrycia porów nie doznałam. Nie mówię, że to źle, ale po hicie od Benefit tego oczekiwałam, a tymczasem u mnie sprawdza się na poziomie bazy Maycheer z Aliexpress ;)

wtorek, 11 września 2018

Daily Dose of Beauty - czyli miejsce spotkań blogerów

Daily Dose of Beauty - czyli miejsce spotkań blogerów
Platforma Daily Dose of Beauty w skrócie DDOB - https://ddob.com nie jest mi obca. Wrzucam tam od czasu do czasu linku do swoich wpisów z obu blogów tego i www.jakdojadedo.info, który ostatnio zaniedbałam. Ale poprawię się! Dlaczego warto korzystać z takich miejsc?


Dla mnie DDOB to miejsce, w którym mogę poinformować o nowych postach na blogu - albo podlinkować te napisane dawno temu choć nadal aktualne. Można też poczytać nowe posty u innych w zakładce Wasze wpisy, wpaść na filmiki, które umieszczane są w sekcji video czy sprawdzić co tam u ambasadorów DDOB. Tak można zostać ambasadorem! Ale można też zostać influencerem jak ja.


Co to znaczy w praktyce? Influencerem zostałam kilka dni temu, więc nie miałam jeszcze okazji brać udział w żadnych kampaniach z markami, ale tak jak najbardziej można na nie liczyć! Ponadto zbiera się trofea np. za miejsce w dziennym rankingu. Można też dostać monety, które wymienia się na nagrody np. bony do Empik, Rossmann, a nawet iPhone!

Jednak najbardziej lubię DDOB za lekturę do kawy, bo naprawdę można zobaczyć ciekawe wpisy, poczytać o tematach z innych dziedzin niż kosmetyki/pielęgnacja/uroda czy po prostu pogadać w komentarzach z innymi użytkownikami ;)

niedziela, 9 września 2018

Recenzja - Tony Moly blackhead steam balm

Recenzja - Tony Moly blackhead steam balm
Balsam rozgrzewający do usuwania zaskórników od Tony Moly zaciekawił mnie od pierwszego spojrzenia. A do tego jeszcze to opakowanie jajeczko! Czy balsam oczyszczający pory przez rozgrzewanie działa? No i tu zaczyna się mój największy zawód.


Opis producenta:
Skuteczny, rozgrzewający balsam efektywnie i głęboko oczyszczający pory, który pomaga usunąć złogi sebum, martwe komórki naskórka. Sposób użycia: masować 3-5 minut miejsca z zabrudzonymi porami, zmyć ciepłą wodą.


Moja opinia:
Kupiłam ten balsam, bo szukałam czegoś co oczyści pory. Niestety moje zaskórniki tzw. wągry są głęboko osadzone i naprawdę nic na nie nie działa. Nawet polecane plastry, biała pasta, metoda na sodę oczyszczoną, peelingi, maseczki z glinką... nic nie działa. Tak mycia szczoteczką też próbowałam. Widziałam dobre opinie tego balsamu i informacje, że najlepiej go wcierać co najmniej 5 minut i tak też robiłam. Wcierałam go maksymalny czas jako minimum.

Sam balsam jest bardzo gęsty, śliski i ma zatopione żółte drobinki. W czasie rozcierania robi się gęsty i biały. Nie czuję efektu rozgrzewającego, ani też nie widzę otwarcia się porów i "wyskoczenia" zaskórników ze środka. Jedynie po intensywnym masowaniu mam zaczerwienioną skórę w miejscu, w którym masuję, ale może to być po prostu od tarcia. Zaczerwienienie znika dość szybko. Zatopione drobinki nie są ostre, więc nie działają jak mechaniczny peeling. Produkt ma ładny zapach i w niczym nie kojarzy się z jajkiem! Łatwo się zmywa i nie zapycha, ani nie uczula.


Wydaje mi się, że ten balsam miał dawać poślizg, żeby sebum z wągrów "wyskoczyło" i tak jakby przy wyciskaniu wyszło na wierzch i zostało w balsamie, a potem to zmywamy i mamy czyste pory. Ale albo poślizg daje za słaby, albo ja masuję za krótko, ale wierzcie mi trzeć nos 5 minut i to energicznie nie jest łatwe.

Podsumowując nie polecam, bo w 5 minut nie robi nic. Balsamu używałam wiele razy, robiłam po nim np. białą maskę jajeczną, która też ma oczyszczać pory i nic. Niestety spektakularnych efektów nie ma.

czwartek, 6 września 2018

Maseczkowy haul - It's skin

Maseczkowy haul - It's skin
Ile razy jestem we Wrocławiu, tyle razy zaglądam do sklepu It's skin. Sklep możecie znaleźć w galerii Wroclavia na 1 piętrze. Jest mały, ale dobrze zaopatrzony. A przede wszystkim ma ogromny wybór masek w płachcie. Ceny są od promocyjnych 5 złotych do chyba 12,90 zł. A przynajmniej moje maseczki są w tym przedziale cenowym ;)


Aktualnie mam 9 maseczek kupionych podczas dwóch ostatnich wizyt i mnóstwo próbek. Próbki serum VB już zaczęłam testować, bo zastanawiam się nad pełnym wymiarem tego produktu. Ponoć jest super i działa jak bibułka matująca. Ktoś już próbował?


Wszystkie próbki jakie dostałam do dwóch zakupów! Za każdym razem możecie liczyć na próbki albo wręcz poprosić o próbki produktu, który chcecie kupić, ale się jeszcze namyślacie. Dostępne są też testery, które można sobie pomacać i np. sprawdzić na ręce jak działa krem itd.


Pearl Glitter Essential - maska rozświetlająca. Zawiera m.in. wyciąg ze sproszkowanej perły, lukrecji, ryżu oraz z kory morwy białej.


The Fresh Mask:
- Tea Tree - maseczka przeciwtrądzikowa,
- Carrot - maseczka rozjaśniająco - odmładzająca,
- Bamboo - maseczka nawilżająca,
- Blueberry - maseczka antyoksydacyjno-rozjaśniająca.


Power 10 Formula:
-PO - maseczka zwężająca pory.
-WH - maska rozjaśniająca z arbutyną,
-VC - maska rozświetlająca z witaminą C,
-VB - maska regenerująca z witaminą B do cery tłustej.

Póki co jestem na etapie testowania wodnego serum VB. Sama maseczka w płachcie VB to już moja druga sztuka, bo po jednej płachcie naprawdę widziałam różnicę w wyglądzie mojej skóry. Polecam serię Power 10 Formula, ale uwaga! Mają dużo esencji :)

poniedziałek, 3 września 2018

Denko - sierpień 2018

Denko - sierpień 2018
Był już post o moich nowych nabytkach TUTAJ to teraz nadszedł czas na post denko. W tym miesiącu poszło mi nawet nieźle. Wykończyłam produkty, który używanie nie sprawiało mi różnicy lub też takie, którym zaczynał kończyć się termin ważności. Oczywiście nie może zabraknąć maseczek do twarzy i miniaturek. Niestety kilka miniatur wykończyłam na wyjazdach i nie załapały się do całościowego zdjęcia ;)


Ogólnie zużyłam około 40 produktów, w tym licząc saszetki, próbki i jednorazowe maski w płachcie. Na zdjęcie nie załapały się: chusteczki do demakijażu MicellAir od Nivea, żel do mycia twarzy La Roche Posay Effaclar i pasta do zębów z węglem od Nature ON.

Kosmetyki do włosów:


-Odżywka Aussie Volume recenzja: http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/05/recenzja-aussie-aussome-volume-szampon.html
-L'Oreal Colorista kolor Marsala to już moje drugie opakowanie tej farby, ale tym razem dała efekt... brudnego ciemnego blondu. Ale chociaż nie zniszczyła mi włosów. Nie kupię ponownie.
-Daeng gi meo ri Gold premium Treatment
-Daeng gi meo ri Gold szampon energetyzujący - te produkty będą miały osobną recenzję, ale WOW jestem pod ich ogromnym wrażeniem

Kolorówka:


-Kobo Ideal Volume tusz do rzęs - jeden z moich ulubionych tuszy, który daje naturalny wygląd rzęs, ale jednocześnie są czarniejsze i wydłużone
-Celia tusz do rzęs - ten tusz musiałam wyrzucić ze starości :D Ogólnie daje naturalny efekt, ale po paru h odbija się na powiekach.

Maseczki do twarzy:


-Purederm Deep Puryfying black o2 Bubble Mask recenzja wersji zielonej, która nawet składem się nie różni: http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/02/recenzja-purederm-maska-bablujaca-w.html
-Skin79 Seoul Girls szara maska - moja ulubiona maseczka z tej serii. Serdecznie polecam do cery trądzikowej, bo widocznie redukuje czerwone krostki już po jednym użyciu.
-Farm Stay Birds Nest Mask - nawilża i to tyle.
-the Saem Natura Argan Mask Sheet - lubię tę serię maseczek. Ma bardzo dużo esencji, ale płachta nie leży dobrze. Cera po niej jest promienna, gładka, elastyczna trochę bardziej, mocno nawilżona i ma ładny zapach :) Ale też trochę się lepi.
-Bąbelkująca maska z Aliexpress - nie polecam, bo odkryłam po czasie, że to podróbka maski bąbelkującej firmy Elizavecca

Kosmetyki do ciała:

-FA Soft & Control antypersirant 48 h - hmmm 48 h to ja tu nigdy w życiu bym nie otrzymała. To jest raczej 4-8 h ochrony. Pachnie ładnie, chroni średnio.
-Isana pianka pod prysznic Cytryna recenzja: http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/06/recenzja-isana-pianka-pod-prysznic.html
-Efektima peeling  kokosowy - format mini, ale wystarczył na ładnych kilka razy na całe ciało. Jest to średni zdzierak, ale mi pasował. A do tego ma bardzo ładny zapach i skóra po nim była miękka oraz lekko nawilżona.
-Palmolive mydło w kostce - mydeł w kostce używam tylko do mycia rąk i tu się sprawdza dobrze. Plus za to, że kostka nie rozmięka.
-Colgate Max White pasta do zębów - ładnie wybiela zęby z przebarwień po kawie, herbacie.

Kosmetyki do pielęgnacji twarzy:


-Chusteczki do demakijażu BeBeauty - tutaj chyba nie muszę nic mówić, bo są świetne
-Płatki kosmetyczne BeBeauty - przyzwoite płatki i do tego tanie
-Cosrx plastry na pryszcze - polecam nawet na zamknięte krosty
-Nexcare plastry na pryszcze - polecam szczególnie na ropne krosty, bo wyciąga wszystko w jedną noc
-Its Skin peeling gommage cytrynowy ma być stacjonarnie dostępny od września w sklepach It's skin, recenzja: http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/07/recenzja-its-skin-citron-peeling-gel.html
-Nivea care krem do twarzy - najzwyklejszy krem w mojej kosmetyczce, po prostu nawilża i nie ma żadnych super aktywnych składników, które wpływały by na inne produkty stosowane do pielęgnacji
-EyenLip próbka kremu ze śluzem ślimaka naprawdę fajnie nawilżający krem o lekkiej konsystencji, która nadaje się pod makijaż. Mam jeszcze kilka próbek i chętnie je wykorzystam. Jedna saszetka starcza na 3 aplikacje.

Podsumowując udało mi się skończyć kilka produktów, których miałam po prostu resztki na 2-5 zużyć, ale sięgałam po co innego. Dlatego to denko jest tak duże, a ja jestem z niego zadowolona. Jak widzicie pojawiły się w denku kolejny raz plastry Cosrx i Nexcare oraz chusteczki i płatki BeBeauty, bo to są moje stałe punkty pielęgnacji. Natomiast dla większości produktów już znalazłam zamienniki ;) Jedynie peeling Efektima, maseczka Seoul Girls i produkty do włosów Daeng gi meo ri pojawią się u mnie ponownie. No dobra maseczek Seoul Girls mam jeszcze kilka w zapasie ;)

sobota, 1 września 2018

Recenzja - Ziaja tonik z kwasem hialuronowym Jagody Acai

Recenzja - Ziaja tonik z kwasem hialuronowym Jagody Acai
Toniki Ziaji zawsze lubiłam. Jednak już od wielu lat nie miałam żadnego. Przy którejś wiosennej promocji w Rossmannie chwyciłam więc "zwykły" tonik, ponieważ takiego potrzebowałam. Czy faktycznie tonik z kwasem hialuronowym i jagodami acai można nazwać zwykłym?


Opis producenta:
Tonik przez swoje substancje aktywne przywraca cerze zdrowy, promienny wygląd, delikatnie nawilża, tonizuje naskórek, łagodnie oczyszcza skórę i usuwa makijaż oraz pozostawia przyjemny zapach.


Moja opinia:
Zacznijmy od tego, że jest to tonik z atomizerem. Na początku wydawało mi się to nie praktyczne, bo zawsze wylewałam tonik na wacik, ale fakt faktem spryskanie twarzy jest szybsze, a produktu ubywa mniej niż po wylaniu go na wacik. Ponadto oprócz funkcji toniku używam go też jako mgiełki, zwłaszcza jak były upały :)


Jeśli chodzi o działaniu to potrzebowałam zwykłego toniku, ponieważ jedyny jaki mam to tonik z kwasami AHA/BHA co na lato nie jest najlepszą opcją. Zależało mi na produkcie, który tonizuje cerę i tyle. A ten jest zdecydowanie lepszy!

Oczywiście spełnia swoje zadanie jako tonik i przywraca skórę do normy po umyciu czy odświeża w ciągu dnia. Ale jednocześnie świetnie nawilża! Uspokaja cerę podrażnioną (czasem mi się zdarza po maseczkach), jest łagodny dla oczu i skóry pod oczami. Nie powoduje zapychania porów i wysypu krostek. A do tego ma piękny zapach!

Jeśli szukacie taniego (8 złotych) toniku, który nawilża a nie tylko tonizuje to szczerze polecam. Do tego jest wydajny, bo mam go jakieś 4-5 miesięcy i jeszcze została mi jakaś 1/3 butelki :)

Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger