
Od dawno lubię markę The Body Shop głównie za zapachy kosmetyków, które są niesamowite i długotrwałe. Jak dla mnie ta marka robi najlepsze na świecie masła do ciała, ale tym razem postanowiłam postawić na coś o lżejszej konsystencji, czyli jogurt do ciała. Czy jest to dobry wybór?
Każdy jogurt w zasadzie ma nawilżać, mieć lekką konsystencję, szybko się wchłaniać, a jedyna różnica ma być w zapachu. Tutaj skład jogurtu mango.
Jogurt faktycznie ma lekką, ale jakby żelową konsystencję. Na pewno po słowie "jogurt" nie tego się spodziewałam. Konsystencja jest bardzo wygodna do nakładania, a sam żel szybko i dokładnie można rozprowadzić na skórze choć faktycznie wchłania się w obiecywane 15 sekund.
Wybrałam zapach mango, bo najbardziej mi się podobał, ale teraz po dłuższym czasie mogę śmiało powiedzieć, że jest to zapach sztucznawy. Nie jest drażniący, ani mocno chemiczny, ale ni jak ma się do naturalnego zapachu mango. Zapach zostaje na skórze, ale nie przytłacza i nie jest nachalny. Po jakimś czasie znika.
Wydajność jest bardzo dobra choć nie używam tego produktu codziennie. Raczej gdy chcę po prostu czegoś lekkiego do nawilżenia. Samo nawilżenie nie utrzymuje się długo. Kilka godzin i skóra wraca do normy. Nie mówię, że to źle, bo na przykład w środku dnia po opalaniu można się nim posmarować i do wieczornej kąpieli skóra będzie ładna, albo też nałożyć go na noc, a rano po kąpieli inny balsam. Ale jednak u mnie szału nie ma.
Podsumowując wracam do maseł TBS, bo te mnie nigdy nie zawiodły, a ten jogurt jak dla mnie jest po prostu słaby. Zwłaszcza za tę cenę czyli ok. 60 zł za 200 ml produktu.
Opis producenta:
Jogurt do ciała o właściwościach silnie nawilżających i lekkiej konsystencji. Potrzeba zaledwie 15 sekund, aby produkt wchłonął się w skórę i zapewnił jej mocne nawilżenie, nie pozostawia lepkiej warstwy. Skóra jest miękka i otulona soczysty zapachem Mango.
Warto wspomnieć, że The Body Shop proponuje produkty wegańskie i nie testowane na zwierzętach, a sama marka bardzo mocno walczy o to, aby wszystkie kosmetyki i inne produkty były cruelty free angażując się w wiele akcji społecznych.
Moja opinia:
Kupiłam jogurt, bo był kuszącą nowością. Zwykle stawiam na masło, ale że akurat była późna wiosna i robiło się coraz cieplej to zachciało mi się lżejszej konsystencji. O ile dobrze pamiętam w TBS zakupy robiłam w połowie kwietnia, więc całkiem spory czas temu.
Wybrałam zapach mango, bo najbardziej mi się podobał, ale teraz po dłuższym czasie mogę śmiało powiedzieć, że jest to zapach sztucznawy. Nie jest drażniący, ani mocno chemiczny, ale ni jak ma się do naturalnego zapachu mango. Zapach zostaje na skórze, ale nie przytłacza i nie jest nachalny. Po jakimś czasie znika.
Wydajność jest bardzo dobra choć nie używam tego produktu codziennie. Raczej gdy chcę po prostu czegoś lekkiego do nawilżenia. Samo nawilżenie nie utrzymuje się długo. Kilka godzin i skóra wraca do normy. Nie mówię, że to źle, bo na przykład w środku dnia po opalaniu można się nim posmarować i do wieczornej kąpieli skóra będzie ładna, albo też nałożyć go na noc, a rano po kąpieli inny balsam. Ale jednak u mnie szału nie ma.
Podsumowując wracam do maseł TBS, bo te mnie nigdy nie zawiodły, a ten jogurt jak dla mnie jest po prostu słaby. Zwłaszcza za tę cenę czyli ok. 60 zł za 200 ml produktu.