niedziela, 29 lipca 2018

Recenzja - The Body Shop jogurt do ciała o zapachu mango

Recenzja - The Body Shop jogurt do ciała o zapachu mango
Od dawno lubię markę The Body Shop głównie za zapachy kosmetyków, które są niesamowite i długotrwałe. Jak dla mnie ta marka robi najlepsze na świecie masła do ciała, ale tym razem postanowiłam postawić na coś o lżejszej konsystencji, czyli jogurt do ciała. Czy jest to dobry wybór?


Opis producenta:
Jogurt do ciała o właściwościach silnie nawilżających i lekkiej konsystencji. Potrzeba zaledwie 15 sekund, aby produkt wchłonął się w skórę i zapewnił jej mocne nawilżenie, nie pozostawia lepkiej warstwy. Skóra jest miękka i otulona soczysty zapachem Mango.


Każdy jogurt w zasadzie ma nawilżać, mieć lekką konsystencję, szybko się wchłaniać, a jedyna różnica ma być w zapachu. Tutaj skład jogurtu mango.


Warto wspomnieć, że The Body Shop proponuje produkty wegańskie i nie testowane na zwierzętach, a sama marka bardzo mocno walczy o to, aby wszystkie kosmetyki i inne produkty były cruelty free angażując się w wiele akcji społecznych.

Moja opinia:
Kupiłam jogurt, bo był kuszącą nowością. Zwykle stawiam na masło, ale że akurat była późna wiosna i robiło się coraz cieplej to zachciało mi się lżejszej konsystencji. O ile dobrze pamiętam w TBS zakupy robiłam w połowie kwietnia, więc całkiem spory czas temu.


Jogurt faktycznie ma lekką, ale jakby żelową konsystencję. Na pewno po słowie "jogurt" nie tego się spodziewałam. Konsystencja jest bardzo wygodna do nakładania, a sam żel szybko i dokładnie można rozprowadzić na skórze choć faktycznie wchłania się w obiecywane 15 sekund.

Wybrałam zapach mango, bo najbardziej mi się podobał, ale teraz po dłuższym czasie mogę śmiało powiedzieć, że jest to zapach sztucznawy. Nie jest drażniący, ani mocno chemiczny, ale ni jak ma się do naturalnego zapachu mango. Zapach zostaje na skórze, ale nie przytłacza i nie jest nachalny. Po jakimś czasie znika.

Wydajność jest bardzo dobra choć nie używam tego produktu codziennie. Raczej gdy chcę po prostu czegoś lekkiego do nawilżenia. Samo nawilżenie nie utrzymuje się długo. Kilka godzin i skóra wraca do normy. Nie mówię, że to źle, bo na przykład w środku dnia po opalaniu można się nim posmarować i do wieczornej kąpieli skóra będzie ładna, albo też nałożyć go na noc, a rano po kąpieli inny balsam. Ale jednak u mnie szału nie ma.

Podsumowując wracam do maseł TBS, bo te mnie nigdy nie zawiodły, a ten jogurt jak dla mnie jest po prostu słaby. Zwłaszcza za tę cenę czyli ok. 60 zł za 200 ml produktu.


czwartek, 26 lipca 2018

Recenzja - Efektima Olejek konopny

Recenzja - Efektima Olejek konopny
Od razu zaznaczę, że olejek konopny od Efektimy to mój pierwszy olejek konopny, ale nie pierwszy olejek do ciała ogólnie. Lubię używać olejków zwłaszcza latem, ponieważ dają one taki blask skórze, co ładnie wygląda w słońcu. A poza tym latem odkrywamy też więcej, zatem o całe ciało trzeba dbać bardziej, bo nic się nie ukryje. Czy olejek konopny od Efektima dba o ciało i włosy?


Dlaczego warto sięgnąć po olejek konopny?
Olej konopny ma wiele zalet nie tylko dla zdrowia (stosowany wewnętrznie), ale i dla urody (stosowany zewnętrznie). Zawiera między innymi kwasy omega-3 i omega-6, a także kwas oleinowy, linolowy, linolenowy i gamma-linolenowy. Co ważniejsze jest bogaty w witaminy młodości czyli A i E, oraz  witaminy B, K, cynk, wapń, fosfor i magnez.

Dlatego świetnie nawilża skórę, poprawia jej kondycję i wygląd oraz może być stosowany do cery trądzikowej, ponieważ zmniejsza podrażnienia, łagodzi stany zapalne i reguluje wydzielanie sebum. Olejek ten przenika do głębszych warstw skóry, a zatem odżywia ją od środka, a nie tylko powierzchniowo.


Opis producenta:
Olej konopny uznany jest za jeden z najlepszych olejów nawilżających oraz tzw. "olejów suchych". Preparat szybko się wchłania i nie pozostawia na powierzchni skóry tłustego filmu. Polecany dla skóry skłonnej do podrażnień. Utrzymuje skórę w dobrej kondycji oraz wpływa zapobiegawczo na przedwczesne oznaki starzenia Zmiękcza, wygładza oraz odżywia naskórek i końcówki włosów. Stosowany na włosy dodaje im blasku i ułatwia rozczesywanie.


Moja opinia:

Włosy - tutaj muszę przyznać, że za pierwszym razem chciałam na mokre włosy nanieść trochę olejku, aby je odżywić i ułatwić sobie rozczesywanie... jednak zaaplikowałam za dużo i skończyło się na tym, że je naolejowałam :) Dlatego polecam stosować się do zaleceń producenta: jedna kropla to jedna kropla, serio więcej wam nie trzeba ;)

Mimo, że na opakowaniu nie ma nic na temat używania go do olejowania, a tylko informacja, aby aplikować olejek na końcówki w celu ich zabezpieczenia to postanowiłam go użyć jednak do tego zabiegu. Po prostu spryskuje całe włosy (nie skalp!), delikatnie wcieram, wklepuje we włosy olejek i zostawiam na godzinę albo całą noc i potem myję włosy. Wystarczy raz umyć szamponem (w moim wypadku z SLS) i olejek jest domyty, ale efekt pozostaje.

Już po pierwszym olejowaniu moje włosy zrobiły się inne. Ale w pozytywnym sensie. Odczuwalnie sztywniejsze, ale nadal przyjemne w dotyku, jakby grubsze, a na pewno zrobiło się ich więcej. Do tego są nawilżone, wygładzone i łatwe do rozczesania. Choć najbardziej mnie zachwyca to jak mam ich dużo, bo nawet środki na objętość nie dają mi takiego efektu. Olejek dobrze też wpływa na kondycję moich rozjaśnionych końcówek. Nie łamią się, nie rozdwajają, a są cały czas ładne i pełne blasku.

Ciało - na ciało nakładam olejek albo pryskając na dłoń i nanosząc partiami albo pryskając od razu atomizerem i rozcierając. Olejek bardzo szybko się wchłania do sucha, ale pozostawia na skórze blask, delikatną i nie tłustą warstewkę ochronną, która nie brudzi i nie przeszkadza. Jednak zapach olejku jest bardzo intensywny i długo czuć go na ciele oraz wchłania się w ubranie, pościel itd. Mi się podoba ten zapach, ale polecam sprawdzić własnym nosem ;)

Olejek świetnie nawilża ciało i pozostawia skórę gładką i miękką. Nawet w miejscach bardzo suchych - u mnie są to kolana i łokcie, się sprawdził. Po jednym razie nie widziałam super efektu w tych miejscach, ale przy regularnym stosowaniu naprawdę widać i czuć różnicę.

Ciekawostką jest też to, że siniaki znikają szybciej. Jestem osobą, która wystarczy, że wstanie od biurka i już ma nowego siniaka, więc... no. Ale od kiedy używam tego olejku to nawet jak sobie coś nabiję na nogach to znika o wiele szybciej niż jakby się goiło samo. Ponadto zauważyłam ulgę na ramionach i plecach w miejscach, gdzie występują u mnie pojedyncze krostki. Trądzikiem tego nie nazwę, ale czasem jest ich mniej, a czasem więcej i dzięki temu olejkowi udało mi się ten problem opanować. A jednocześnie nie wyskakuje mi nic nowego.


Podsumowując olejek w cenie regularnej kosztuje 26,45 zł. Dostępny tylko w Rossmannie i moim zdaniem jest tego wart, ponieważ działa zgodnie z obietnicami producenta i jest wydajny. Używam go od 3 tygodni i nadal zostało mi go całkiem sporo w buteleczce. Jeśli więc lubicie olejki, a przede wszystkim produkty, które działają :) To polecam serdecznie.

wtorek, 24 lipca 2018

Recenzja - Tołpa:estetic krem stymulujący nocną regenerację

Recenzja - Tołpa:estetic krem stymulujący nocną regenerację
Tołpa: estetic. noc krem stymulujący nocną regenerację to kolejny kosmetyk marki Tołpa, który przywiozłam z Meet Beaty i kolejny, który ma 3 miesiące trwałości od daty otwarcia. Tak nadal ubolewam nad krótką datą :) Samego kremu używam od maja, więc teoretycznie do końca lipca powinnam go zużyć, bo inaczej termin mu się skończy. Ale wiecie co? To jest niemożliwe, bo krem jest zbyt wydajny!

Opis producenta:
wiemy, że...  podstawowa pielęgnacja może nie rozwiązać wszystkich problemów naszej skóry. Wtedy w łazience potrzebne jest działanie intensywniejsze. tołpa: estetic to czyste składniki aktywne, warstwowa metoda nakładania i lepsze przenikanie do głębszych warstw skóry.  


Nasz medikosmetyk  stymuluje nocną regenerację i intensywnie nawilża. Uzupełnia płaszcz hydrolipidowy i wzmacnia barierę ochronną. Chroni przed ucieczką wody, która może przebiegać niezwykle szybko w czasie snu. Dzięki fizjologicznemu pH nie narusza naturalnej równowagi skóry, łagodzi podrażnienia i redukuje zaczerwienienia. Wspomaga odbudowę mikrouszkodzeń. Eliminuje dyskomfort ściągnięcia i napięcia skóry.  

Moja opinia:

Zacznijmy od opakowania. Aluminiowa tuba ukryta w kartoniku. Sama tuba użyta została, aby wszystko było bardziej higieniczne. Ale wiecie co? Tak moja nakrętka ma ślady rdzy, bo którego razu nie wytarłam aplikatora z nadmiaru produktu lub zdążył jeszcze sam wylecieć w korek pod naciskiem i przy kolejnym otwarciu pojawiła się już rdza... Niby moja wina, ale... no.


Krem wychodzi bardzo łatwo. Zdecydowanie za łatwo, ale to już kwestia aluminiowej tuby. Wystarczy dotknąć i leci, nawet więcej niż chcecie. Trzeba się przyzwyczaić. Ilość ze zdjęcia spokojnie starczy na całą twarz. Nie używam kremu co noc, a w dni kiedy robię intensywne maseczki np. glinki, bentonit z octem jabłkowym, albo czuję, że mam przesuszoną od czegokolwiek skórę.


Przejdźmy do tego czy krem spełnia obietnice producenta, bo to jednak najważniejsze. Krem na gładką, ciężką, ale roztapiającą się na skórze konsystencję. Jakby wodny olejek, ale nadal krem. Jeśli dacie go za dużo to podczas wmasowywania w skórę, będzie się rolował. Dlatego im mniej, tym lepiej.

Krem od razu nawilża skórę i pozostawia warstewkę, którą nazwałabym barierą ograniczającą ucieczkę wody z naskórka. Faktycznie regeneruje dyskomfort, bo dobrze nawilża, ale nie zauważyłam, aby redukował zaczerwienienia ani od razu po aplikacji, ani przy dłuższym stosowaniu w stosunku do istniejących przebarwień np. po pryszczach.

Mimo, że krem ma odżywczą konsystencję i pozostawia warstewkę to nie zapycha porów. Nie zanotowałam nowych zamkniętych ani otwartych zaskórników, choć te które mam nie zostały zmniejszone, ani podrażnione. Nawet skóra pod oczami dobrze przyjmuje ten krem. Mimo, że na opakowaniu jest informacja, że skóra może mrowić u mnie nic takiego nie nastąpiło.

Podsumowując jest to dobry i wydajny krem nawilżający idealny na noc. Na dzień będzie za ciężki, a do tego skóra ma po nim błyszczącą warstewkę, więc może zaburzać trwałość makijażu. Jednak na noc zwłaszcza po maseczkach przeciwtrądzikowych, peelingach czy kwasach będzie idealny. Szkoda mi tylko tej krótkiej ważności, bo z chęcią bym go przetestowała zimą. Chwilowo nie planuję do niego wracać, ale kto wie ;)

sobota, 21 lipca 2018

Haul - Zakupowe szaleństwo lipiec 2018

Haul - Zakupowe szaleństwo lipiec 2018
Wrzucam ten post przed zakończeniem miesiąca z nadzieją, że już nic więcej nie kupię :)  Tak wiem w poście z denkiem z czerwca zarzekałam się, że muszę ograniczyć zakupy. Chyba mi nie wyszło. Ale i tak nie jest źle jak na moje umiejętności. Część rzeczy kupiona była w maju/czerwcu, ale dopiero teraz przyszła. Część to moje dwa zamówienia z beautynetkorea, a reszta to oczywiście Rossmann i moje wypady po chleb bezglutenu... tak zawsze coś nakupię. A do tego paczka od wizaz.pl z kosmetykami L'oreal i Lancome do testów i paczka od Efektima z olejkiem konopnym do przetestowania. A także upolowałam w Biedronce maseczki w płachcie.

Paczki z beautynetkorea.com
Pierwsza paczka to zamówienie, którego screen pokazywałam w zeszłym miesiącu, a druga to zamówienie z początku tego miesiąca. Kupowałam cushion Tony Moly Luminous dwa razy, ponieważ za pierwszym razem kupiłam za ciemny, za drugim razem też mimo, że to najjaśniejszy kolor :)


Biedronka i maseczki w płachcie
Koreańskie maseczki w Biedronce pojawiają się od lat. Zwykle jest to sezonowy wypust i kto pierwszy kupi ten ma. Udało mi się upolować 3 z 5 rodzajów maseczek z wodą z lodowca, a także 3 z nie wiem ilu rodzajów maseczek 3 etapowych, które są produkowane w Korei na zlecenie polskiej firmy ;) Te owocowe są koreańsko-koreańskie.



Rossmann i wyprawa po chleb
Ja wiem, że pewnie większość z was puka się w głowę po co jechać do Rossmanna po chleb, ale tylko u nich (i w Lidlu) jest dostępny chleb Balviten, który mi odpowiada składem. Przy okazji zakupów chleba wpadło mi w ręce to wszystko:



Ebay i Wish
Na ebay zawsze kupuje plastry na pryszcze Nexcare, bo są najtańsze, a działają. No przynajmniej na zaskórniki z ropą w środku. Cienie w palecie i cień pojedynczy są z Wish, za oba dałam może do 30 złotych. Paletę pokazywałam na Instagramie i... te cienie to magia. Świetny pigment, łatwo się blendują i póki co jestem zadowolona, ale nie sprawdzałam jeszcze wszystkich kolorów na oku, a także nie robiłam testów super trwałości ;)




Nivea, wizaż i Efektima
W konkursie organizowanym przez Nivea wygrałam torbę plażową i nowy balsam do opalania: Protect and bronze SPF30. Co prawda już mam taki z SPF50 (kupiony w Biedronce), ale kolejny też się przyda, bo lata jest wyjątkowo ładne.


Wizaz.pl i Klub Recenzentki pozwala mi regularnie testować nowe kosmetyki. Tym razem udało mi się dostać do II etapu wielkiego testu z L'oreal, więc otrzymałam kryjący podkład, puder i dodatkowo lakier do ust i dwuetapową szminkę. A także do testów miniaturki serum Lancome.



Od marki Efektima dostałam z kolei do testów olejek konopny. Lubię używać olejków do włosów i do ciała, ale nie lubię lepkiej warstwy. Ten jest olejkiem suchym i naprawdę dobrze się wchłania nie zostawiając lepkiej warstwy.


Naprawdę mam nadzieje, że to już wszystkie moje zakupy lipca ;) Na sierpień planuję zakupy super drogich maseczek Oozoo Bear i słynnej niebieskiej maseczki Ole Henriksen. Dlatego mam nadzieje, że uda mi się samą siebie ograniczyć i nie kupować jak popadnie ;)

Jakiego produktu recenzję chcecie zobaczyć najbardziej?

wtorek, 17 lipca 2018

Recenzja - Nivea MicellAIR profesjonalny demakijaż

Recenzja - Nivea MicellAIR profesjonalny demakijaż
Dzięki akcji testowania na portalu wizaz.pl w moje ręce pod koniec czerwca trafił cały zestaw nowych produktów do demakijażu marki Nivea. Miałam już produkty do demakijażu od tej firmy i zarówno chusteczki jak i płyn micelarny się sprawdzały. Czy nowa seria MicellAIR też jest taka dobra jak ją reklamują?


Płyn micelarny



Opis producenta:
Profesjonalny płyn micelarny Nivea MicellAIR® Skin Breathe. Innowacyjna formuła z kompleksem MicellAIR® i ekstraktem z czarnej herbaty działa jak magnes, skutecznie usuwając długotrwały makijaż oraz tusz do rzęs. Dzięki temu płyn efektywnie i łagodnie oczyszcza twarz, oczy i usta, chroniąc rzęsy. Bez spłukiwania. Bez pocierania. Bez pozostałości po makijażu i tłustego filmu.



Moja opinia:
Poprzedni płyn do demakijażu Nivea jaki miałam sprawdzał się świetnie. Zatem ten miał wysoko postawioną poprzeczkę, ale zdał egzamin śpiewająco. Naprawdę zmywa kompletny makijaż. Robiony na bazie, zastygający albo mocno kryjący podkład, w tym azjatyckie BB kremy. Zmywa też tusz do rzęs bez mocnego pocierania. Nie ma problemu z zastygającymi szminkami, bo też jednym wacikiem zmywa je świetnie. Naprawdę u mnie sprawdza się do demakijażu rewelacyjnie.

W ciągu dnia używam go czasem do przecierania twarzy z sebum, a potem używam toniku, więc nie zmywam tego micela wodą, co teoretycznie jest błędem, bowiem chemia w micelach może szkodzić naszej skórze tak jak niezmyty żel do mycia. Jednak mi się to nie zdarzyło. Skóra jest zawsze czysta, ale nie sucha. A do tego płyn nie podrażnia oczu nawet przy mocniejszym ich tarciu.

Do jednego demakijażu trzeba zużyć kilka wacików, ale to nie nowość. Mimo to płyn jest wydajny i spokojnie mi zejdzie pół roku, aby go zużyć.

Płyn do demakijażu oczu



Opis producenta:
Profesjonalny płyn do demakijażu oczu NIVEA, który efektywnie usunie wodoodporny makijaż oraz tusz do rzęs, rekomendowany przez makijażystów. Formuła z kompleksem MicellAIR, ekstraktem z czarnej herbaty i suchym olejkiem działa jak magnes, skutecznie usuwając wodoodporny makijaż oraz tusz do rzęs. Dzięki temu płyn efektywnie i łagodnie oczyszcza, pielęgnuje wrażliwe okolice oczu i chroni rzęsy. Bez spłukiwania. Bez pocierania. Bez pozostałości po makijażu i tłustego filmu.


Moja opinia:
Nie widać tego na zdjęciach, ale jest to płyn dwufazowy. Mi to nie przeszkadza, a nawet pomaga, bo dwufazówki u mnie się sprawdzają. Nie inaczej jest z tym płynem, bo radzi sobie z tuszem (niewodoodpornym) dobrze, a także zmywa cienie bez problemu. Dosłownie 2-3 waciki i po makijażu.

Nie podrażnia oczu, nie powoduje wysypu drobnych krostek, ani nie przesusza skóry pod oczami, którą mam bardzo suchą i tak.

Nie jest to mój faworyt, ponieważ płyn micelarny w dużej butli czy chusteczki też świetnie zmywają makijaż oka. Sama bym go nie kupiła, bo nie jest mi dodatkowo potrzebny. Ale jeśli szukacie dobrego płynu do demakijażu oczu to naprawdę ten się sprawdza.

Opakowanie też jest funkcjonalne. Korek na kilk nie przecieka, ale łatwo go otworzyć i zamknąć.

Chusteczki do demakijażu



Opis producenta:
Masz trudności z szybkim usunięciem wodoodpornego makijażu? Odkryj nowe Profesjonalne chusteczki do demakijażu MicellAIR®.Delikatna formuła bez parabenów z kompleksem MicellAIR® i ekstraktem z czarnej herbaty:  1. Efektywnie usuwa wodoodporny makijaż oraz tusz do rzęs  2. Pielęgnuje wrażliwą skórę i okolice oczu oraz chroni rzęsy  3. Łagodnie oczyszcza twarz, oczy i usta, bez spłukiwania, bez pocierania, bez pozostałości. Twoja skóra jest czysta, wygląda zdrowo i pięknie.  Rekomendowane przez makijażystów.  0% parabenów



Moja opinia:
Pokazywałam wam na Instagramie, że jedną chusteczką starłam całą kolorową warstwę makijażu. Nie był to lekki makijaż, ponieważ jak już się maluję to tzw. pełną szpachlą. Chusteczki są w wygodnym opakowaniu, a klej zamknięcia się trzyma naprawdę dobrze. W paczce znajdziemy 20 sztuk, ale na pierwszy rzut oka opakowanie wydaje się być małe i naprawdę musiałam doczytać, że jest aż 20 chusteczek, bo wydawało mi się, że paczka mieści tylko 10.

Chusteczki są bardzo dobrze nasączone, ale nie kapią. Tkanina, z których są zrobione jest bardzo miękka i przyjemna. Ani tkanina, ani płyn, którym są nasączone nie podrażnia podczas mycia i to nawet przy zmywaniu makijażu z oczu. Nie zauważyłam też, aby używaniu chusteczek towarzyszył wysyp, ale muszę dodać, że ja i tak po zmyciu chusteczkami domywam resztki makijażu żelem do mycia i wodą. Same chusteczki nie wysuszają skóry.

Z powodzeniem mogę powiedzieć, że usuwają całą kolorową warstwę. W dotyku wydaje mi się, że usuwają nawet silikonową bazę czy podkład, bo twarz jest wyraźnie czysta, ale dla pewności wolę ją jeszcze umyć ;)

W ramach pierwszego testu faktycznie wycisnęłam z jednej chusteczki ile się da i domyłam nią makijaż na silikonowej bazie, podkład Wet n Wild photofocus, puder Rimmel Stay Matt, tusz do rzęs Essence fioletowy, cienie Zoeva Opulance, bronzer Wibo, rozświetlacz Maybelline Chrome Master i zastygającą szminkę. Naprawdę chusteczka była cała brudna, a twarz tak w 90% czysta. Ale normalnie zmycie całego makijażu to 2 chusteczki na raz. Co i tak jak dla mnie jest dobrym wynikiem ;)



Jeśli chodzi o ceny to są przeciętne, ale moim zdaniem chusteczki do demakijażu mimo, że są świetne to są za drogie. Cena regularna 16,99 zł w Rossmannie naprawdę mnie nie zachęca do zakupu. W promocji kosztują około 12 złotych i to już bardziej przystępna dla mnie cena. Tak się składa, że po chusteczki sięgam okazjonalnie, więc na szczęście wystarczają mi na długo, ale jakbym używała ich codziennie do demakijażu to jednak jest to droga inwestycja. Natomiast do ceny płynu do demakijażu czy płynu do demakijażu oczu nie mogę się przyczepić, bo produkty tego typu innych marek są w podobnych cenach. Ponadto są one wydajne, więc tu też spokojnie jedna butelka starczy na pare miesięcy. Chusteczki na upartego też by starczyły na miesiąc :)

I ten ekstrakt z czarnej herbaty... ja czarnej herbaty nie czuję, ale produkty mają przyjemny zapach. Podsumowując u mnie każdy z tych produktów się sprawdza. Najbardziej lubię duży płyn micelarny i chusteczki. Po prostu tych dwóch produktów używam najczęściej ;)

sobota, 14 lipca 2018

Recenzja - It's skin Citron peeling gel

Recenzja - It's skin Citron peeling gel
Bardzo mnie cieszy, że It's skin w Polsce można znaleźć stacjonarnie. Co prawda ja przywykłam do zamawiania koreańskich kosmetyków online, ale to miłe, że jest alternatywa dla osób, które nie chcą tego robić. Wracając do tematu It's skin Citron peeling gel to peeling do twarzy o żelowej konsystencji, którą się nakłada na twarz, masuje i zmywa. Dzięki temu jest szybki i przyjemny w użyciu. Ale czy działa?

Opis producenta:
Oczyszczająca forma wykonana z organicznego cytronu, który zawiera mnóstwo witaminy C i kwasu organicznego, aby złuszczyć martwe komórki naskórka i idealnie usunąć odpady, aby skóra była czysta i przejrzysta.

Sposób użycia- Po umyciu twarzy, uzyskaj odpowiednią ilość żelu. Nanieść równomiernie na suchą twarz, omijając okolice oczu i warg. Delikatnie masuj twarz, aby oczyścić i złuszczać. Zmyć letnią wodą.

Moja opinia:
Naprawdę lubię tego typu peelingi, bo są szybkie i skuteczne w użyciu, a do tego można ich używać kilka razy w tygodniu. Jednak ostrzegam, aby nie łączyć używania tego peelingu z kremami i serami z witaminą C, a przynajmniej nie robić tego w ten sam dzień, bo mi to uszkodziło ochronną warstwę skóry i miałam wysyp gul.


Ale jeśli nie używacie kwasów, czy witaminy C w dużym stężeniu to polecam bardzo mocno. Ten peeling jest delikatny. Wystarczy mała ilość nałożona na cerę, odczekanie chwili aż lekko podeschnie i masowanie. Pod palcami pojawią się okruszki przypominające okruchy gumki do ścierania. Wystarczy masaż przez 30-60 sekund, aby oczyścić skórę.

Po zmyciu cera jest gładka, czysta, promienna, ale nie sucha. Peeling ani nie wysusza, ani nie nawilża. Jednak spełnia swoje zadanie i nie podrażnia co jest dla mnie najważniejsze. Także jeśli chodzi o jego działanie jestem bardzo zadowolona.

Jedynie korek jest na minus, ponieważ mimo, że jest to konstrukcja na klik to nie trzyma za mocno, a jeśli postawicie go na umywalce to nałapie wody i przy każdym otwarciu najpierw poleci woda, a potem dopiero wyciśniecie peeling. Samo opakowanie jednak działa dobrze i nie ma problemów z dozowaniem produktu. A do tego jest wydajny. Używam go mniej więcej od września zeszłego roku i jeszcze trochę mi zostało.

Peeling można kupić stacjonarnie w butikach It's skin albo na ebay.com czy w innych sklepach online z koreańskimi kosmetykami. Tubka ma pojemność 120 ml i produkt jest ważny przez 12 miesięcy od otwarcia. Na ebay kosztuje 7,5$.

środa, 11 lipca 2018

Recenzja - Tołpa:estetic. demakijaż - ekspresowy żel do mycia twarzy pobudzający skórę

Recenzja - Tołpa:estetic. demakijaż - ekspresowy żel do mycia twarzy pobudzający skórę
Tołpa: estetic to bardzo ciekawa grupa produktów, z których przyszło mi używać dwóch. Jednym z nich jest właśnie Demakijaż - ekspresowy żel do mycia twarzy pobudzający skórę. Czy was też dobijają te super długie nazwy?


Obietnice producenta:
wiemy, że  
podstawowa pielęgnacja może nie rozwiązać wszystkich problemów naszej skóry. Wtedy w łazience potrzebne jest działanie intensywniejsze. tołpa: estetic to czyste składniki aktywne, warstwowa metoda nakładania i lepsze przenikanie do głębszych warstw skóry.  

Szybko usuwa zanieczyszczenia osadzające się na skórze w ciągu dnia oraz sebum, makijaż i filtry przeciwsłoneczne. Jednocześnie zapewnia odpowiedni start skórze zaraz po przebudzeniu oczyszczając ją z pozostałości wieczornej pielęgnacji. Orzeźwia i dodaje energii. Zwęża rozszerzone pory. Łagodzi podrażnienia i wyrównuje koloryt. Daje poczucie dobrze oczyszczonej i nawilżonej skóry. 


0%  alergenów, sztucznych barwników, SLS-u, mydła, silikonów, parabenów i donorów formaldehydu  

Moja opinia:
Zaczęłam używać tego żelu do mycia twarzy pod koniec kwietnia. Mimo, że tubka ma 125 ml pojemności to nadal mi się nie skończył, więc wydajność ma dobrą. Sama tubka zamykana jest na plastikowy korek typu klik i jest wygodna w użytkowaniu. Plastik jest dość miękki, ale nie delikatny. Jak prześwietlicie tubkę np. pod żarówką to widać, ile zostało jeszcze w niej produktu.


Nie rozumiem jednak co producent ma na myśli pisząc "pobudza"... ani zapach, ani skład nie ma w sobie nic takiego co nas pobudzi. Nawet jeśli żelem umyjecie sobie oczy to nie zacznie piec, więc to też was nie pobudzi ;)

Żel jest przeźroczysty i wystarczy ilość wielkości ziarnka groszku, aby umyć całą twarz. Ale uwaga: z jednej strony im mniej go nałożycie, tym lepiej się pieni, a z drugiej nadaje się świetnie do pracy ze szczoteczką typu Foreo. Używam go i na mokrą twarz nakładając i masując rękami i z użyciem szczoteczki. Jedna i druga metoda jest dobra. Z tym, że...

Ten demakijaż to jest trochę na wyrost. W sensie żeby zmyć makijaż muszę tym żelem umyć twarz 2-3 razy.Dlatego najpierw zmywam makijaż olejkiem lub chusteczkami micelarnymi, a potem resztki domywam już tylko jednym myciem za pomocą tego żelu.


Podsumowując da się nim zrobić demakijaż, ale nie będzie on ekspresowy. Jednak do codziennego mycia twarzy się sprawdza. A do tego jest bardzo wydajny. Ale nie nawilża, a nawet przesusza, nie zwęża porów skóry i ich nie oczyszcza, nie reguluje wydzielania sebum i nie rozjaśnia cery. Dla mnie jest to po prostu żel do mycia twarzy, który dobrze działa z używaną przeze mnie szczoteczką. Tak zwane szału nie ma.

Musicie też wiedzieć, że ma on niestandardową pojemność 125 ml i minimalny czas trwałości to 3 miesiące od otwarcia. Serio 3 miesiące? Jeśli nie używałabym go codziennie to nie ma szans, abym go zużyła. Z resztą nadal mam wątpliwości czy do końca lipca (kończy mi się ważność pod koniec miesiąca) zużyję tę tubkę.

niedziela, 8 lipca 2018

Recenzja - Etude House Skincare cream welcome kit

Recenzja - Etude House Skincare cream welcome kit
Bardzo lubię kupować zestawy miniaturowych produktów, ponieważ wtedy za grosze mogę sprawdzić czy odpowiada mi działanie kosmetyku i ewentualnie kupić pełny wymiar albo zrezygnować z zakupu. Tym razem w moje ręce wpadł zestaw mini kremów od Etude House.


Składa się on z czterech kremów:

  • True relief moist cream
  • Honey cera cream
  • Pink vital water cream
  • Zero Sebum fresh gel cream
Muszę od razu zaznaczyć, że na zdjęciach są tylko 3 kremiki z zestawu, bo opakowanie po Zero Sebum wyrzuciłam nieopatrzenie podczas jednego z wyjazdów. 


Opis producenta:
True relief moist cream - nawilżający krem do cery suchej i wrażliwej. Nie podrażnia.
Honey cera cream - odżywczo - ujędrniający krem do cery suchej. Zapewnia odżywienie i promienność.
Pink vital water cream - lekki krem głęboko nawilżający cerę.
Zero sebum fresh gel cream - lekki, żelowy krem zapewniający nawilżenie i kontrolę sebum.


Moja opinia:
Z żadnym z tych kremów nie polubiłam się na tyle, aby kupić pełnowymiarowe opakowanie. Nie są złe, ale nie mają tego czegoś.

Kremy Honey cera i True relief polecam na zimę, bo oba mają bardziej odżywczą konsystencję, która o tej porze roku się sprawdzi. Natomiast Pink vital i Zero sebum są lekkie, dobrze się wchłaniają i nie pozostawiają warstwy na skórze.

Każdy z kremów ma ładny zapach, jest wydajny i nawilża. Honey cera faktycznie jest bardzo odżywczy dlatego polecam go do bardzo suchej skóry. Natomiast Zero Sebum teoretycznie dla mnie najlepszy nie sprawdził się pod kątem kontrolowania sebum ani zimą, ani wczesnym latem. Najbardziej przypadł mi do gustu Pink vital, ponieważ dobrze nawilża i ma przyjemny brzoskwiniowy zapach. Do tego jest bardzo lekki i nie zapycha.


Na zdjęciu powyżej porównanie wielkości kremu O2Skin 50 ml do miniatury Etude House 10 ml.
Cały zestaw kosztuje około 9$ na ebay, więc jest warto zakupu, jeśli kuszą was kremy Etude House.

czwartek, 5 lipca 2018

Recenzja - Marc Anthony odżywka do włosów z olejem makadamia

Recenzja - Marc Anthony odżywka do włosów z olejem makadamia
Kupiłam tę odżywkę w sklepie z rodzaju Wszystko po 5 zł. Po prostu z ciekawości ją wzięłam, bo już na 4 miejscu w składzie ma olej z nasion makadamia. Ogólnie cały skład miesza się między olejkami a sztucznymi składnikami, między innymi silikonem. Dopiero po małym researchu w Internecie dowiedziałam się, że te kosmetyki są jednak trochę droższe i cena 5,99 zł jest rewelacyjna ;)  Czy mimo tak niskiej ceny i mieszanego składu polecam?


Opis producenta:
Odżywka Regenerująca Macadamia Oil Conditioner polecana jest do pielęgnacji suchych, zniszczonych i matowych włosów.  Lekka formuła odżywki zawiera olej macadamia oraz ekstrakt z bambusa, które dosłownie ożywiają włosy – odżywiają, nawilżają, regeneruje, wzmacniają, zmiękczają, wygładzają, poprawiają elastyczność, oraz dodają blasku. Odżywka ułatwia rozczesywanie i układanie, zapobiega elektryzowaniu.


Skład: Water, Cetrimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Cetyl Esters, Stearyl Alcohol, Amodimethicone, Trideceth 12, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Behentrimonium Chloride, Hydrolyzed Keratin, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract, Propylene Glycol, Parfum (Fragrance), Panthenol, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Keratin, Glycerin, Sodium PCA, Sodium Lactate, Arginine, Aspartic Acid, PCA, Glycine, Alanine, Serine, Valine, Proline, Threonine, Isoleucine, Histidine, Phenylalanine, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Disodium EDTA, FD&C Red 4 (CI 14700), FD&C Yellow 5 (CI 19140).


Moja opinia:
To nie jest odżywka, która zregeneruje włosy i poprawi ich stan. To jest odżywka, która ukryje wszystkie niedoskonałości włosów, dociąży je, wygładzi, sprawi, że będą łatwe w rozczesaniu, gładkie i błyszczące. A także faktycznie zapobiega ich elektryzowaniu.

Tubka jest zamykana na klik co jest wygodne. Jednak plastik jest bardzo gruby przez to tubka jest ciężka, a mi wydawało się, że cały czas jest w niej sporo produktu aż nagle się skończył. Sama odżywka jest bardzo gęsta przez to jest wydajna, bo dobrze się "wsmarowuje" we włosy i nie potrzeba jej wiele do ich pokrycia. Zapach ma delikatny, ale nie umiem go określić. Nie jest to typowy zapach odżywek do włosów, olejkiem też mi nie pachnie, ale najważniejsze, że zapach wietrzeje z włosów, więc nawet jak wam się nie spodoba to na długo nie pozostanie.

Niestety nie zauważyłam przy regularnym stosowaniu, aby poprawiała rzeczywisty stan włosów. Ale muszę przyznać, że w ukrywaniu ich kiepskiego stanu jest rewelacyjna! Z tym, że jest to odżywka, która u mnie sprawdza się "na większe wyjścia". Na co dzień za mocno obciąża włosy, a to u mnie prowadzi do tego, że muszę je myć co dwa dni, a normalnie robię to co 3-4. Także skraca świeżość włosów, jednak po odżywce wyglądają rewelacyjnie jak z salonu, więc dla tego efektu warto.

Zauważyłam też, że odżywka jakby prasowała moje włosy. Mam proste włosy z natury, ale po niej są jeszcze bardziej proste i wygładzone. Praktycznie jakbym użyła prostownicy (tylko po co przy prostych włosach). Do tego są bardzo sypkie, aż śliskie, ale nie są nieprzyjemne w dotyku, wręcz przeciwnie są gładkie, wyprostowane, ale nadal miękkie. Nie są jednak nawilżone, a to warstwa olejków i silikonów sprawia, że nie są suche i szorstkie w dotyku.

Zatem jeśli szukanie odżywki, która poprawi natychmiast wygląd włosów to może być wasz hit. Jednak nie jest to odżywka, która włosy regeneruje wbrew zapewnieniom producenta.

niedziela, 1 lipca 2018

Denko - czerwiec 2018

Denko - czerwiec 2018
Jestem autentycznie załamana tym ile kupuję, a jak mało zużywam. Rozmyślam nawet nad zakupowym detoxem w lipcu. Co prawda na pewno będę musiała coś kupić, bo nie ze wszystkich kategorii kosmetyków mam zapasy (np. nie mam farby do włosów na zapas), ale z pewnością postaram się ograniczyć tylko do tego, co miałam w zakupowych planach od dawna lub czego naprawdę potrzebuję ;)

Ogólnie do denka trafiło 30 rzeczy, o ile umiem liczyć ;) Czyli całkiem nieźle. Tylko z 3 produktami się męczyłam, żeby je w końcu zużyć, więc nie jest źle. Reszta po prostu sama się zużyła. Do denka załączam też tabletki na alergię Hitaxa. Jak dla mnie to niezbędnik na lato, a co najmniej na czerwiec. Polecam jeśli macie przez krótki czas objawy alergii jak zatkany nos, ucisk w nosie i zatokach, katar, kaszel czy łzawienie z oczu.


Produkty do twarzy - różne
-Nexcare plastry na pryszcze pisałam o nich tu: http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/05/najpopularniejsze-koreanskie-kosmetyki.html
-TonyMoly Pokemon pianka do mycia twarzy próbki 2 sztuki. Kupiłam sobie dopiero co pełnowymiarowe opakowanie, ale są super dobrze czyszczące i wydajne.
-Carmex  tej pomadki nie trzeba przedstawiać, ale mnie wysusza.
-Chiński krem którego nazwy nie pamiętam- muszę go wyrzucić, bo okazało się, że kupiłam podróbkę i tak już chińskiego kosmetyku :)
-Miss Sporty So Matte Perfect Stay puder - długowieczny puder do twarzy, musiałam oddać mamie na wykończenie, bo mi się znudził :)
-Biotebal Rzęsy XXL -  muszę go kupić ponownie, bo temu skończyła się ważność. Pisałam o nim tu: http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/06/odzywki-do-rzes-z-bimatoprostem-czy.html
-Isana plastry na pryszcze - nie działają, szkoda kasy.
-Colgate Sensitive Pro Relief pasta wybielająca - jedyna pasta, która nie podrażnia dziąseł i wybiela zęby. Polecam.
-Bandi krem Anti-Agening do twarzy - W KOŃCU SIĘ SKOŃCZYŁ. Niestety na twarzy mnie po nim wysypało, a krem jest droższy niż drogeryjne kremy, więc chciałam go zużyć do końca. Używałam do szyi i dekoltu i tu ładnie nawilżał bez wysypu krostek.
-BeBeauty płatki kosmetyczne- nawet nie wiem która to paczka, ale je uwielbiam.


Produkty do ciała - różne
-Nivea Fresh Natural deodorant - kupiłam z musu, bo skończył mi się antyperspirant podczas wyjazdu. Ten jest całkiem dobry, jeśli nie macie nadpotliwości to polecam.
-Czarne pudełko czyli ręcznie robione peeling - oliwa z oliwek, cukier, płatki róż, olejek eteryczny, po prostu cudo :)
-Bielenda Vanity krem do depilacji 5 minut - naprawdę działa w 5 minut i nie podrażnia, polecam.
-Hitaxa tabletki na alergię
-Luksja mydło - mydeł w kostce używam do rąk i to jest dobre, ale lubi rozmiękać
-Efektima peeling algowy do ciała - opakowanie małe, a wydajne. Używałam głównie na uda i działa całkiem fajnie.
-Amaderm krem nawilżający na łokcie, pięty i kolana - naprawdę go lubię, ale jest super wydajny i wykończyłam go do stóp.
-BiC maszynka jednorazowa męska - niestety nie jest ostrzejsza od damskich zielonych ;/
-Isana pianka pod prysznic różana - recenzja tutaj:http://swiat-panny-n.blogspot.com/2018/06/recenzja-isana-pianka-pod-prysznic.html
-Eefktima Cellu-Lift - opisywałam na IG https://www.instagram.com/p/BjxUOQYnXk9/?taken-by=n.o.kosmetykach
-Daeng Gi Meo Ri odżywka do włosów - kupiłam tę odżywkę w saszetkach na wyjazd, ale musiałam przetestować i... zamówiłam kolejną paczkę saszetek.



Maseczki do twarzy - różne
-Bielenda Detox i Nawilżenie - łzy mi ciekły ciurkiem po twarzy... nie wiem co ta maseczka ma w sobie, ale mało się nie zapłakałam na śmierć przez nią.
-Welcos Jeju Natural Aloe Mask - jedna z moich ulubionych maseczek, bo jest tania, dobrze przylega, a skóra jest po niej nawilżona, rozjaśniona i ujednolicona.
-Skin79 Seoul Girls Brightening Care - najgorsza z tej serii masek, jedynie nawilża i to tyle.
-3WClinic pomegranate - w tej maseczce nie pokładałam dużych nadziei, bo była super tania, ale jest świetna! Nawilża, odświeża, zmniejsza przebarwienia, ale nie wchłania się za dobrze. Mimo to polecam.
-Hada Labo anti-agening sheet mask - ta płachta to katastrofa, nie chce się układać, jest gruba i twarda, co chwile zjeżdża, ale rozjaśnia skórę, ujędrnia, nawilża i szybko się wchłania. Jednak przez tę durną płachtę nie mam ochoty jej kupować kolejny raz.
-theSaem Natural Gold Kiwi - źle się układa, ale dobrze się wchłania, nawilża, wyrównuje koloryt. Uwielbiam maski z tej serii, ale zawsze nie są w 100% okay.
-Mediheal Czarna maska nawilżająco-wybielająca - dobrze się układa, ale nie wybiela/rozjaśnia skóry, co prawda dobrze nawilża i wygładza skórę, ale rozjaśnienia nie ma. 
-AA Cosmetics Bubble mask nawilżenie i świeżość - może i oczyszcza skórę, ale wysusza tak mocno, że przez 2 dni moja skóra wchłaniała szalone ilości kremów nawilżających.
-Biała maska na wągry z aliexpress - po raz kolejny kupiłam podróbkę, która nie działa :)


Ogólnie jestem całkiem zadowolona z denka, bo zużyłam produkty, które chciałam zużyć i zapasy moich kosmetyków powoli zaczynają maleć. Ale naprawdę muszę przystopować z zakupami, bo w tym tempie nigdy nie zużyje tego co mam aktualnie pootwierane w terminie ważności ;)
Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger