środa, 21 lutego 2018

Recenzja - Caolin premium hot&cool pore pack duo

Kiedy zobaczyłam na Sephora.pl ten duet - Caolin premium hot&cool pore pack duo pomyślałam: Tak! W końcu coś czym wyczyszczę zabrudzenia z porów! Niestety moje pory mimo tego, że stosuje wieloetapowe oczyszczanie twarzy, robię peelingi praktycznie codziennie, używam maseczek oczyszczających, zawsze zmywam silikony olejkiem to i tak są zabrudzone. Powszechnie nazywa się to wągrami lub czarnymi zaskórnikami. U mnie najwięcej ich występuje na nosi i w okolicach skrzydełek nosa w kierunku policzków. Czy ten duet się sprawdził?


Obietnice producenta:

Duet kremów o działaniu detoksykacyjnym zawiera maskę rozgrzewającą, która otwiera i oczyszcza pory skóry oraz odświeżającą maskę, która zamyka je i zwęża.  

Maska rozgrzewająca Premium Blackhead Steam Pore Pack eliminuje zanieczyszczenia z porów skóry. Za sprawą granulowatej tekstury ma ona działanie analogiczne do maski parowej - usuwa obumarłe komórki skóry.   



Rezultat – skóra wygląda na jędrniejszą. Formuła kosmetyku zawiera: węglowy pył, który pochłania nadmiar sebum i usuwa osad z makijażu (które w innym przypadku blokowałyby pory) oraz 100%-ową wodę gazowaną o silnym działaniu nawilżającym. 

Maska chłodząca Premium Pore Original Pack minimalizuje rozszerzone pory skóry, jednocześnie kojąc i rewitalizując skórę. Formuła kosmetyku zawiera wodę z alaskijskiego lodowca o działaniu zatrzymującym wilgoć w skórze, nawet po zdjęciu maski. W recepturze kosmetyku znajduje się również mentol o właściwościach odświeżających i kojących skórę.

Moja opinia:

Zacznijmy od tego, że ten produkt ma na Sephorze aż 4/5 gwiazdek. Mały zestaw 10+15 g jaki ja mam kosztuje 59 zł. Więc za tę cenę można już oczekiwać działającego produktu. No i te gwiazdki :)


Zabieg składa się z 2 etapów. Najpierw nakładamy na suchą i wcześniej umytą twarz maseczkę rozgrzewającą. Masujemy przez 2 minuty, a potem zostawiamy na 5-10 minut. Drugi etap to maska chłodząca, którą po zmyciu maseczki rozgrzewającej nakładamy na twarz i czekamy 10-15 minut, aby potem ja zmyć.

Maseczka rozgrzewająca - jest to czarny lepki żel z drobinkami peelingującymi. I tutaj faktycznie maseczka daje działanie rozgrzewające, usuwa obumarły naskórek, bo te drobinki są ostre i robimy sobie nimi niezły peeling. Maseczkę warto zmyć letnią wodą, ponieważ skóra jest naprawdę ciepła od niej. Po zmyciu pozostaje lekko czerwona. Pory są... leciutko rozchylone, ale nie powiedziałabym, że otwarte.

Maseczka chłodząca -  ma konsystencję ... plasteliny. Jest to ciągnąca się glinkowa maź z wyczuwalnym mentolem. Po nałożeniu na skórę mam wrażenie, jakby się wchłaniała - wtapiała w skórę i robi się jaśniejsza od razu (maseczka nie skóra). Faktycznie chłodzi, ale moje czy czują ten mentol i czuję dyskomfort. Nie łzawię, ale wiecie to jest takie uczucie, kiedy wasze oczy wdychają opary i o mało co nie zapłaczą. Po tej maseczce wszelkie zaczerwienienia od maseczki rozgrzewającej schodzą. 


Tak dla porównania wielkości maseczki Caolin kontra maseczka Skin Food 125 g.

Efekty kuracji - zerowe. Oczyścić skórę poprzez peeling to ja mogę ot tak. Mam też inny balsam rozgrzewający, który działa o wiele lepiej niż te. Nawet nadstawienie twarzy nad kubek z herbatą lepiej otwiera pory. W ferworze zakupów nie przemyślałam też jednej rzeczy: jak otwarcie, a potem zamknięcie porów ma je oczyścić? Dlatego próbowałam też po rozgrzaniu dawać plasterki oczyszczające i ich działanie nie było wzmocnione.

Niestety moje pory jak były brudne, tak pozostały brudne. Po zrobieniu zabiegu skóra jest faktycznie miękka, gładka, oczyszczona powierzchniowo i zmatowiona, ale nie czyści porów, czyli tego, do czego ją stworzono.

Żeby zobaczyć efekt przez pierwszy tydzień używałam maseczek tylko na nosie i policzkach, tam gdzie mam brudne pory. Ale nie widząc efektów zaczęłam robić maseczki na całej twarzy. Przykro mi, że nie zadziały ani trochę. Nie mniej pomysł był fajny. Maseczek intensywnie używałam w grudniu. Dzisiaj udało mi się wykończyć opakowanie, ale to tylko dlatego, że przez ostatni miesiąc używałam tylko i wyłącznie innych masek.


28 komentarzy:

  1. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym duetem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Sephora i na ebay jest bez problemu dostępny, więc czasem można go zobaczyć ;)

      Usuń
  2. No właśnie tego się obawiam. Zawsze szkoda mi wydać tyle kasy na nowe kosmetyki, bo wiem, że mogą nie działać. Szkoda, bo zapowiadało się fajnie.

    Zapraszam na nową recenzję, Piękne samobójczynie - http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/piekne-samobojczynie-lynn-weingarten.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż dlatego ja czytam opinie, ale często też kupuje na ślepo po opisie ;)

      Usuń
  3. Nie znam kosmetyków z Sephory, z tym większą ciekawością czytam takie wpisy jak ten. Szkoda, że ten duet się nie sprawdził...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi, że ten zestaw się u Ciebie nie sprawdził :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Great post. Very interesting. :)
    Maybe folow for follow ?
    http://goldeeenboy.blogspot.ba/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie próbowałam, ja ogólnie jestem na bakier z maskami, przez co cierpi moja cera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz czasem wystarczy dobrze dobrany krem do twarzy, aby było ok ;)

      Usuń
  7. Szkoda, że się nie sprawdziły.. tym bardziej, że to nie są maseczki za kilkanaście zł..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się cieszę, że kupiłam małe i tańsze opakowani, chociaż tyle dobrego ;)

      Usuń
  8. Nie znam tych kosmetyków i szkoda, że się nie sprawdziły bo nieźle się zapowiadały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Nie musisz ;) Chyba, że chcesz przetestować na sobie ;)

      Usuń
  10. Wydaje mi się że to może być wina tego że masz je głęboko osadzone albo po prostu są w środku i tak jakby powierzchownie są zamknięte Więc nie mają możliwości przebicia się przez skórę podczas oczyszczania. Dobrym sposobem jest mocno rozgrzać skórę nie za pomocą maseczki ale za pomocą gorących kompresów które przykładasz do skóry później dopiero nakładasz coś mocno oczyszczającego takiego wyciągające go na zasadzie maseczki Peel off żeby ci to wyciągnęło i na sam koniec odkładasz się lodem żeby dobrze te pory zamknąć i obkurczyć wtedy powinnaś mieć dobrze oczyszczoną skórę. Przynajmniej ja tak często robię dzięki czemu nie narzekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety możesz mieć pracę. Próbowałam kompresów, parówek, nawet metody z pasty z sodą oczyszczoną i potem plasterków lub czarnej maski, ale niestety mimo, że coś wyciągnęło to nadal mam dużo zabrudzonych porów ;/

      Usuń
  11. uuu... szkoda, że się nie sprawdziło :( Jednak nie zawsze cena świadczy o skuteczności produktu :(

    dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz generalnie spodziewasz się, że im coś droższe tym lepiej działa, ale niestety nie zawsze tak jest.

      Usuń
  12. No tak nie wszystkie kosmetyki spełniają swoją rolę :/ Ps. Duży plus za prawdziwą recenzję, bo nie wszędzie możemy takowych zaznać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zbyt często się to zdarza. Dzięki ;)

      Usuń

Komentując posty na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics, Google AdSense i technologię Blogger.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.

Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger