niedziela, 25 lutego 2018

Maseczki Glamglow - czy są warte swojej ceny? Którą warto mieć?

Maseczki Glamglow - czy są warte swojej ceny? Którą warto mieć?
Glamglow multimasking kit można kupić np. w Sephorze czy Douglasie. Ja swój zestaw maseczek kupowałam na Sephora.pl za 159 zł. I pewnie wiele z was tu się zatrzyma i ucieknie z krzykiem, bo jak to zestaw mini produktów za ponad 1,5 stówy?! No niestety maseczki Glamglow do tanich nie należą. Na Glamglow obecnie jest wielki hype, dużo osób je poleca, dużo twierdzi, że nie są warte swojej ceny. Ale w zestawie dostajemy najsłynniejszą białą maseczkę Supermud w pojemności 20 g oraz 5 pozostałych masek w pojemności 10 g każda. Gdybyśmy chcieli kupić z osobna miniatury produktów (po 15 g każda) wyszło by ... 390 złotych! Czyli, jeśli chcecie tak jak ja sprawdzić maseczki Glamglow na własnej skórze to ten zestaw się opłaca. Ostrzegam to będzie mega długi wpis ;)


Skład zestawu Glamglow #multimasking kit:
Supermud Clearing Treatment 20 g
Youthmud Tinglexfoliate Treatment 10 g
GravitymudTM Firming Treatment 10 g
ThirstymudTM Hydrating Treatment 10 g
FlashmudTM Brightening Treatment 10 g
PowermudTM Dualcleanse Treatment 10 g

Na pudełku można znaleźć wskazówki jak zrobić sobie multimasking, ale dla mnie to trochę... niekoniecznie sensowne. Popatrzcie na propozycję Hollywood glow: supermud trzyma się na twarzy  20 minut i trzeba ją zmyć wodą, youthmud trzyma się 10 minut i trzeba ją zmyć wodą, gravitymud trzyma się 30 minut i jest to maska typu peel off. Czyli jak zmyć po 10 minutach maseczkę, aby nie naruszyć warstwy peel off? A może przetrzymać ją do 30 minut? Jednym słowem ja bawiłam się maseczkami łącząc razem te o takiej samej długości działania. Zestaw mam od połowy stycznia i od tego czasu używam go prawie codziennie.


I teraz po kolei każda maska z osobna:

Supermud Clearing Treatment 

Supermud najbardziej zaawansowana naukowo maska oczyszczająca GlamGlow, która zapobiega problemom skóry. Opracowana przez dermatologa w laboratorium Glamglow™, skutecznie walczy z najczęściej rozpowszechnionymi problemami skóry twarzy, błyskawicznie przywracając jej piękny wygląd.  - ACNECIDIC-6™ : 4.4% ; połączenie 6 kwasów AHA i BHA, aby zwalczyć problemy skóry i zmniejszyć pory oraz poprawić elastyczność skóry. - Activated-X Charcoal : Węgiel absorbujący substancje toksyczne w ilości 500 razy przekraczającej jego objętość; dla każdego typu skóry. - K17-Clay™ : Wychwytuje i usuwa nadmiar sebum, bakterie i toksyny. - TEAOXI™ : Uwalnia naturalny cyneol, olejek linalolowy i silnie działające flawonoidy zawarte w liściach eukaliptusa.

Moja opinia:
Generalnie jest to maseczka polecana do oczyszczania cery i walki z pryszczami. Można ją używać jak pisze na opakowaniu albo punktowo na noc. U mnie szału nie ma. Oczywiście po maseczce krosty wyglądały lepiej, były podsuszone, ale nie znikały. Zmniejszenia porów nie zaobserwowałam. Nie mniej cera jest oczyszczona, wygładzona i przyjemna w dotyku. Nie jest przesuszona, ani podrażniona. Nie kupię dużego opakowania.

Youthmud Tinglexfoliate Treatment 

Maska przywracająca piękno skóry stosowana przez filmowców z Hollywood i za kulisami pokazów mody. Nawilżająca maska z kolagenem Glamglow może być stosowana przez kobiety i mężczyzn.  Technologia TEAOXI (w trakcie procedury patentowej) polega na stopniowym i ciągłym uwalnianiu silnie działających antyoksydantów (EGCG super antyoksydanty), skwalenu i polifenoli, ekstraktów z liści zielonej herbaty.

Moja opinia:
Maseczka faktycznie mrowi, szczypie itd. podczas trzymania jej na twarzy. Nie wiem o co chodzi, ale u mnie akurat ta maseczka działa na krostki o wiele lepiej i szybciej (jedyne 10 minut) niż Supermud. Świetnie oczyszcza, odświeża i napina cerę. Można zauważyć efekt lekkiego rozprostowania zmarszczek mimicznych i poprawienia napięcia i elastyczności cery. Pryszcze wysusza fenomenalnie. Jednak napięcie jest efektem krótkotrwałym. Dlatego najlepiej robić ją rano albo przed wyjściem na imprezę, ważne wydarzenie.  Jak dla mnie dzięki działaniu anti agening + poprawie wyglądu skóry, spłyceniu zmarszczek + niwelowaniu krostek jest to maseczka najlepsza z tego zestawu. Na pewno kupię większe opakowanie.



GravitymudTM Firming Treatment 

GravitumudTM Maseczka ujędrniająca. Rewolucyjna maseczka ujędrnia, wygładza i napina skórę twarzy, szyi i dekoltu. Rewolucyjna formuła, która po wyschnięciu ma śliczny srebrny kolor, łączy w sobie wyjątkowo specyficzne składniki ujędrniające i modelujące kontur twarzy. Po usunięciu maseczki, skóra jest gładka, a twarz ma wygląd super sexy.

Moja opinia:
Zgadzam się, maseczka jest rewelacyjna już od pierwszego użycia. Uelastycznia, poprawia napięcie, napina skórę. Ale jest to również efekt krótkotrwały, więc warto jej używać rano albo przed ważnym wydarzeniem. Tę maskę też planuję kupić w pełnym wymiarze.

ThirstymudTM Hydrating Treatment 

Thirstymud™ Glamglow korzysta z 4 najnowszych, najbardziej zaawansowanych i intensywnie nawilżających technologii dostarczających błyskawiczne i głębokie nawilżenie dla natychmiastowych, trwałych i długotrwałych rezultatów. Nowe technologie Dewdration™, HydraPack™, GreenEnergy™ i TEAOXI® regenerują skórę i przywracają jej naturalny blask.

Moja opinia:
To jest chyba największy zawód. Jako maseczka na 20 minut, którą można spłukać nie robi nic. Jako maseczka na noc, którą się po 20 minutach wciera powoduje nadmierne ilości sebum, ale też nawilża. Nie wiem tylko czy samo sebum nadmiernie pokrywające rano twarz nie odpowiada za to nawilżenie. Zdecydowanie nie. Znam o wiele lepsze produkty, nawet kremy, które nawilżają lepiej, szybciej i taniej.

FlashmudTM Brightening Treatment 

Nowa, przełomowa kuracja GLAMGLOW Brightening Treatment FLASHMUD to multi-sensoryczne doświadczenie rozjaśniające, które zapewnia szybkie rezultaty - Rozświetlając, Dodając Blasku Cerze, Ujednolicając i Korygując Koloryt skóry, pozostawia karnację promienną i seksowną. 

Moja opinia:
Z jednej strony jestem jak: to wybiela nie rozświetla, a z drugiej jak: lubię ten szorujący pumeks, wybielenie i zapach maseczki. Ta maseczka naprawdę koryguje koloryt, ponieważ wybiela, nawet nie rozjaśnia, a wybiela. Ale ma drobinki peelingujące, którymi masaż jest przyjemny. Cera jest ładna, gładka i rozjaśniona, ale z drugiej strony znam inne maseczki, które wybielają i peelingi z drobinkami, które oczyszczają. Chciałabym ją mieć, ale nie widzę sensu za tę cenę przy tej pojemności.

PowermudTM Dualcleanse Treatment 

Maska oczyszczająca Powermud łącząca właściwości glinki i olejku doskonale oczyszcza skórę i daje uczucie pełnego komfortu. Powermud delikatnie i głęboko usuwa wszelkie zanieczyszczenia skóry. 

Moja opinia:
Jak dla mnie to nic innego jak pachnący jabłuszkiem peeling enzymatyczny. Oczyszcza cerę, pozostawia ją gładką i przyjemną w dotyku, ale to samo robi właśnie peeling. Nie kupię ponownie.



Podsumowując na pewno kupię czarną maseczkę Youthmud i słynną Gravitymud. Reszta albo się u mnie nie sprawdziła albo znam inne, tańsze zamienniki. Ogólnie maseczki faktycznie poprawiły stan mojej cery, ale nie zapobiegły np. wysypowi na skutek używania jednego z popularnych płynów micelarnych oraz krostkom hormonalnym.

Z jednej strony rozumiem, że za dobre składniki w kosmetykach się płaci, ale umówmy się 229 zł za 50 ml maseczki???? Drogo. Chociaż muszę przyznać, że miniaturki nadal mam i pewnie jeszcze z miesiąc na nich pociągnę, więc maseczki cechują się dużą wydajnością, jeśli nakłada się je cienką warstwą jak ja ;)



środa, 21 lutego 2018

Recenzja - Caolin premium hot&cool pore pack duo

Recenzja - Caolin premium hot&cool pore pack duo
Kiedy zobaczyłam na Sephora.pl ten duet - Caolin premium hot&cool pore pack duo pomyślałam: Tak! W końcu coś czym wyczyszczę zabrudzenia z porów! Niestety moje pory mimo tego, że stosuje wieloetapowe oczyszczanie twarzy, robię peelingi praktycznie codziennie, używam maseczek oczyszczających, zawsze zmywam silikony olejkiem to i tak są zabrudzone. Powszechnie nazywa się to wągrami lub czarnymi zaskórnikami. U mnie najwięcej ich występuje na nosi i w okolicach skrzydełek nosa w kierunku policzków. Czy ten duet się sprawdził?


Obietnice producenta:

Duet kremów o działaniu detoksykacyjnym zawiera maskę rozgrzewającą, która otwiera i oczyszcza pory skóry oraz odświeżającą maskę, która zamyka je i zwęża.  

Maska rozgrzewająca Premium Blackhead Steam Pore Pack eliminuje zanieczyszczenia z porów skóry. Za sprawą granulowatej tekstury ma ona działanie analogiczne do maski parowej - usuwa obumarłe komórki skóry.   



Rezultat – skóra wygląda na jędrniejszą. Formuła kosmetyku zawiera: węglowy pył, który pochłania nadmiar sebum i usuwa osad z makijażu (które w innym przypadku blokowałyby pory) oraz 100%-ową wodę gazowaną o silnym działaniu nawilżającym. 

Maska chłodząca Premium Pore Original Pack minimalizuje rozszerzone pory skóry, jednocześnie kojąc i rewitalizując skórę. Formuła kosmetyku zawiera wodę z alaskijskiego lodowca o działaniu zatrzymującym wilgoć w skórze, nawet po zdjęciu maski. W recepturze kosmetyku znajduje się również mentol o właściwościach odświeżających i kojących skórę.

Moja opinia:

Zacznijmy od tego, że ten produkt ma na Sephorze aż 4/5 gwiazdek. Mały zestaw 10+15 g jaki ja mam kosztuje 59 zł. Więc za tę cenę można już oczekiwać działającego produktu. No i te gwiazdki :)


Zabieg składa się z 2 etapów. Najpierw nakładamy na suchą i wcześniej umytą twarz maseczkę rozgrzewającą. Masujemy przez 2 minuty, a potem zostawiamy na 5-10 minut. Drugi etap to maska chłodząca, którą po zmyciu maseczki rozgrzewającej nakładamy na twarz i czekamy 10-15 minut, aby potem ja zmyć.

Maseczka rozgrzewająca - jest to czarny lepki żel z drobinkami peelingującymi. I tutaj faktycznie maseczka daje działanie rozgrzewające, usuwa obumarły naskórek, bo te drobinki są ostre i robimy sobie nimi niezły peeling. Maseczkę warto zmyć letnią wodą, ponieważ skóra jest naprawdę ciepła od niej. Po zmyciu pozostaje lekko czerwona. Pory są... leciutko rozchylone, ale nie powiedziałabym, że otwarte.

Maseczka chłodząca -  ma konsystencję ... plasteliny. Jest to ciągnąca się glinkowa maź z wyczuwalnym mentolem. Po nałożeniu na skórę mam wrażenie, jakby się wchłaniała - wtapiała w skórę i robi się jaśniejsza od razu (maseczka nie skóra). Faktycznie chłodzi, ale moje czy czują ten mentol i czuję dyskomfort. Nie łzawię, ale wiecie to jest takie uczucie, kiedy wasze oczy wdychają opary i o mało co nie zapłaczą. Po tej maseczce wszelkie zaczerwienienia od maseczki rozgrzewającej schodzą. 


Tak dla porównania wielkości maseczki Caolin kontra maseczka Skin Food 125 g.

Efekty kuracji - zerowe. Oczyścić skórę poprzez peeling to ja mogę ot tak. Mam też inny balsam rozgrzewający, który działa o wiele lepiej niż te. Nawet nadstawienie twarzy nad kubek z herbatą lepiej otwiera pory. W ferworze zakupów nie przemyślałam też jednej rzeczy: jak otwarcie, a potem zamknięcie porów ma je oczyścić? Dlatego próbowałam też po rozgrzaniu dawać plasterki oczyszczające i ich działanie nie było wzmocnione.

Niestety moje pory jak były brudne, tak pozostały brudne. Po zrobieniu zabiegu skóra jest faktycznie miękka, gładka, oczyszczona powierzchniowo i zmatowiona, ale nie czyści porów, czyli tego, do czego ją stworzono.

Żeby zobaczyć efekt przez pierwszy tydzień używałam maseczek tylko na nosie i policzkach, tam gdzie mam brudne pory. Ale nie widząc efektów zaczęłam robić maseczki na całej twarzy. Przykro mi, że nie zadziały ani trochę. Nie mniej pomysł był fajny. Maseczek intensywnie używałam w grudniu. Dzisiaj udało mi się wykończyć opakowanie, ale to tylko dlatego, że przez ostatni miesiąc używałam tylko i wyłącznie innych masek.


czwartek, 15 lutego 2018

Recenzja - chińska pasta do zębów z węglem

Recenzja - chińska pasta do zębów z węglem
Ten produkt fachowo nazywa się Huamianli - child black toothpast charcoal i jest to pasta do zębów o smaku truskawkowym dla dzieci z dodatkiem węgla. Pasta kosztowała około 2$ i kupiłam ją na aliexpress znając zagrożenia wynikające z używania kosmetyków niewiadomego pochodzenia lub przechowywanych w złych warunkach, bo niestety nikt nam nie zagwarantuje, że pasta idąca pocztą 2 miesiące będzie po drodze przechowywana odpowiednio.


Niestety zgubiłam gdzieś papierowy kartonik, w którym pasta przyszła. Ale była ona zabezpieczona w taki sposób, że można było mieć pewność, że nikt jej wcześniej nie otwierał.


Niestety nie znam tego alfabetu, więc nie powiem wam co jest napisane na opakowaniu, ale jak na pastę dla dzieci przystało chyba zachęty do szczotkowania zębów? :D


Opis producenta:
Trudno doszukać się rozbudowanego opisu tego produktu, ale jest to pasta z węglem bambusowym przeznaczona dla dzieci dla zachowania zdrowych i czystych zębów. Smak truskawkowy. Pojemność 45 g.

Moja opinia:
Nie wiem czemu kupiłam tę pastę. Chyba dla tych pand na opakowaniu. Zanim w ogóle odważyłam się jej użyć poleżała dobry miesiąc w pudełku na kosmetyki. Ale spróbowałam i jak widać ją wykończyłam do ostatniej kropli.

Mimo, że jest to pasta dla dzieci muszę przyznać, że naprawdę dobrze czyści zęby! Czuć, że są czyste i przez wiele godzin takie pozostają. Wiecie o co mi chodzi? Nie czuć na zębach żadnych osadów itd. tylko gładką powierzchnię zęba. Mimo zawartości węgla w składzie nie zauważyłam efektu wybielenia, ale faktycznie zapobiegała osadom i może o to chodziło? Chociaż które dziecko pije kawe? :D 

Faktycznie ma smak truskawkowy, ale czuć też smak "pastowy", więc nie chce się zjeść tubki. Pasta jest czarna, żelowa i wystarczyła normalna ilość, aby umyć zęby. Pieniła się całkiem nieźle. Jak na pastę za 2$ jest naprawdę dobra. Nie zauważyłam, żeby zmienił się stan moich zębów, ale u dentysty nie byłam tego sprawdzać ;)

Jednak chciałabym jasno powiedzieć, że kupiłam i używałam jej na własną odpowiedzialność. Jeśli nie ufacie produktom z Chin to nie kupujcie nawet jeśli coś ma pozytywną opinię.

sobota, 10 lutego 2018

Recenzja - Tony Moly Floria peeling enzymatyczny

Recenzja - Tony Moly Floria peeling enzymatyczny
Uwielbiam peelingi enzymatyczne. Zwłaszcza te, które nakłada się na czystą i suchą twarz, masuje kolistymi ruchami i od razu widzi efekt. Tak właśnie działa Tony Moly Floria brightening peeling gel. Od dawna używam peelingów w żelu, które nie mają mocnych, trących drobinek, a kwasy czy ekstrakty roślinne. Dla mnie ten typ peelingu działa nawet lepiej od standardowych drobnoziarnistych peelingów. Co mogę powiedzieć o Florii?


Opis producenta:
Floria Brightening Peeling Gel to produkt głęboko oczyszczający, który sprawia, że skóra będzie bardziej promienna dzięki sekretnym składnikom żelu Floria.  Produkt zawiera aż 14 różnych ekstraktów z kwiatów i trawy morskiej, które dostarczają zastrzyk energii skórze i skutecznie ją złuszczają. Peeling w delikatny sposób usuwa martwe komórki  z powierzchni skóry i sprawia, że skóra staje się delikatna i odżywiona. Zapewnia efekt uealastycznienia skóry.

Skład dla osób znających koreański ;)


Moja opinia:
Proste funkcjonalne opakowanie, z którego łatwo wycisnąć pożądaną porcję produktu. Jednak brakuje mi składu po angielsku. Dobrze, że jest chociaż krótka instrukcja obsługi. Peeling nie był pakowany w kartonik, więc to wszystko co dostajemy.

Konsystencja jest dość rzadka, ale wystarcza mała ilość produktu, aby go rozprowadzić na twarzy. Przez co jest szalenie wydajny. Używałam go przez pół roku z małymi odstępstwami na rzecz peelingu z It's Skin. A muszę się przyznać, że ja peelingi robię praktycznie codziennie, więc to naprawdę szalenie wydajny peeling.

Po nałożeniu na suchą skórę i rozmasowaniu można poczuć grudki, to rolujący się żel wraz z martwymi skórkami i inne brudy. Wystarczy minuta masażu, aby twarz wyglądała lepiej. Produkt zmywa się ciepłą wodą i to tyle. Można już się cieszyć czystszą, gładszą i naprawdę promienną skórą. Nawet przy codziennym użytkowaniu nie sprawił, że moja skóra zrobiła się sucha, podrażniona czy bardziej pryszczata ;) U mnie nie zrobił nic złego. Po peelingu faktycznie czuć, że skóra jest ładniejsza i gładsza. Późniejsze kremy wchłaniają się lepiej i wystarczy ich mniejsza porcja. Dlatego śmiało polecam ten produkt.

Gdzie kupić?
Ja kupowałam na ebay.com w cenie około 8,49$. Nie wiem czy jest w Polsce stacjonarnie gdziekolwiek.

poniedziałek, 5 lutego 2018

Recenzja - Purederm maska bąblująca w płachcie Deep purifying bubble mask

Recenzja - Purederm maska bąblująca w płachcie Deep purifying bubble mask
Sheet mask nigdy za mało. Aktualnie mam jeszcze koło 20 sztuk różnych masek, a idą do mnie kolejne. W tym kolejna partia tej! Purederm Deep puryfing bubble mask sheet to naprawdę maseczka warta zakupu choćby dla samego efektu bąbelków. Generalnie ma oczyszczać za pośrednictwem tych bąbelków i aktywnego węgla. Ale czy faktycznie to robi?


Opis producenta:

Maska detoksykująca dzięki pęcherzykom powietrza  głęboko wnika w pory i eliminuje zanieczyszczenia, pozostawiając skórę  nawilżoną i całkowicie dotlenioną. W kontakcie z powietrzem jej żelowa konsystencja zmienia się w piankę detoksykującą. Maska z węglem drzewnym reguluje wydzielanie sebum, pomaga tłustej skórze utrzymać ją w czystości. Bogata w ekstrakty z papai i cukru trzcinowego chroni cerę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, pozostawiając twarz rozjaśnioną.

Gdzie kupić?

Na stronie Hebe mi nie pokazuje tej maseczki niestety. Można ją znaleźć na Allegro w cenie około 10 zł, na ebay.com za około 4$ za sztukę oraz na beautynetkorea.com za 0,56$ tak tak za 0,56$!! Ale wysyłka jest płatna niestety. Mi za zakupy 8 maseczek i wysyłkę wyszło 8$, czyli jakby po 1$ za maseczkę co i tak się opłaca.

Maseczki bąbelkujące w płachcie mają też inne firmy np. Glamglow, ale już za 39 zł/sztuka.


Bonus :D

Moja opinia:

Maseczka już podczas wyjmowania z opakowania zaczynała bąbelkować, więc bałam się, że bąbelki zostaną mi na ręce, a nie na twarzy :) Płachte da się ładnie rozłożyć na twarzy i przez cały czas pojawiają się nowe bąbelki. Trzymałam maseczkę koło 15 minut, bo tych bąbli po prostu zaczęło robić się za dużo i zaczęły mi wchodzić do ust. Ble. Zdjęcie zrobiłam prawie zaraz po nałożeniu maseczki.

Co do działania... faktycznie działa jak peeling enzymatyczny i po jej zdjęciu twarz jest gładka, promienna i oczyszczona. Ale zredukowania zaskórników nie zauważyłam. Krostki lekko podsuszyła, ale nie wpłynęła znacząco na ich zredukowanie. Mimo to spodobał mi się efekt jaki dała. Twarz była promienna, ale zmatowiona. Niestety zrobiła mi się sucha plamka, ale to moja wina, mimo że wiedziałam, że ta maska ma ekstrakt z papai i tak przed nią zrobiłam peeling enzymatyczny. Ups. Jednak maska nie podrażnia okolic oczu czy ust. Nie pojawiły mi się też żadne wysypki, pryszcze itd. Dlatego z ciekawością kupiłam kolejne, aby sprawdzić czy przy dłuższym stosowaniu jest jakiś lepszy efekt.

piątek, 2 lutego 2018

Denko styczeń 2018

Denko styczeń 2018
Dawno nie robiłam postu typu denko, ponieważ zwyczajnie nie chciało mi się zbierać śmieci. Tym razem jednak udało mi się uzbierać kilka rzeczy do pokazania na blogu. Muszę jednak z ubolewaniem stwierdzić, że te 2 maski w płaci to tylko część tego co zużyłam, niestety reszta opakowań po maskach wylądowała w typowym śmietniku zanim pomyślałam o zrobieniu postu z denkiem ;)

Ogólnie udało mi się zużyć 5 pełnowymiarowych produktów, mydło, płatki i wiele masek w płachcie, ale tu są aż 2 ;)


Od lewej od góry mamy:
- maska bąbelkująca Pruderm (będzie osobna recenzja, bo ta maska na to zasługuje)
- ukraińskie mydło w kostce
- płatki kosmetyczne BeBeauty
- płyn micelarny Yonelle - recenzja tutaj
- próbka zapachu Estee Lauder Modern Muse nute - KOCHAM!


Od lewej:
- różowe opakowanie to pasta do zębów dla dzieci z węglem z Aliexpress - chcecie recenzje?
- Etude House 2 z 4 kremów z zestawu: tutaj Zero Sebum i Pink Vital Water (będzie recenzja jak zdenkuje 2 pozostałe)
- Tony Moly Floria peeling - będzie recenzja 
- Dr Belmeur the face shop - toner nawilżający miniaturka - WIELKI ZAWÓD NIE POLECAM
- Nature Republic Shea Butter maseczka w płachcie - Kocham, najlepsza z masłem shea ever
- próbka Estee Lauder kremu pod oczy - nie lubię silikonowych kremów
- The Saem eye stick - recenzja tutaj
-Yonelle krem pod oczy - U mnie nie robi nic, a szkoda, bo bardzo na niego liczyłam


O maskach w płachcie zrobię osobny post. Aktualnie używam maseczek Glamglow, a tych w płachcie różnych koreańskich marek mam jeszcze ... 18 sztuk, a koło 10 kolejnych do mnie idzie, więc chcę zrobić jeden zbiorczy post, a potem za pół roku kolejny z innymi przetestowanymi.

Ogólnie jestem całkiem zadowolona z tego co udało mi się zużyć, ale mam jeszcze mnóstwo zalegających na półkach, pootwieranych kosmetyków, głównie do twarzy i ciała, więc trzeba się zabrać za używanie ;)


Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger