Muszę na wstępie zaznaczyć, że lubię kremy o żelowej
konsystencji. Wiem, że potrafią pomimo swojej lekkiej konsystencji także
świetnie nawilżać. Garnier Aqua Bomb kupiłam, ponieważ widziałam bardzo dobre
opinie o tym kremie u wielu innych blogerów i youtuberów. Ale u mnie to
kompletna porażka.
Opis producenta:
Wzbogacony mocą ekstraktów z owoców granatu i amlii, znanych
ze swych właściwości antyoksydacyjnych oraz kwasem hialuronowym, silnym
nawilżającym składnikiem aktywnym. Aqua Bomb to więcej niż krem nawilżający –
to prawdziwa bomba skuteczności, która oferuje wyjątkowe działania: natychmiast
nawilżenie na 24 h, bardziej promienna i świeża skóra. Po tygodniu pełna
blasku, miękka i gładsza skóra. Po miesiącu jędrna, zdrowo i młodo wyglądająca
skóra.
Moja opinia:
Krem – żel właściwie, ma ładny zapach i różowy kolor co mi
nie przeszkadza. Żel bardzo szybko wchłania się w skórę i nie pozostawia
lepkiej warstewki. Opakowanie jest plastikowe, poręczne, łatwo się otwiera i
nie wypada z rąk. I to by było na tyle plusów.
Co prawda mam tłustą w strefie T i suchą na policzkach cerę,
ale to ile sebum mam po tym żelu na twarzy przechodzi wszystko. Po 2-3
godzinach faktycznie moja cera zaczyna nabierać blasku, ale po Aqua Bomb mogę
sebum ścierać i chusteczkę wykręcać tyle go jest! Nigdy po żadnym, nawet
tłustym zimowym kremie tak nie miałam! Dodam, że wszystkie inne kosmetyki do
pielęgnacji mam takie same jak miałam np. przy testach SUE od Skin79. Używałam
Aqua Bomb 2 tygodnie, aby dać mu szansę, ale jedyne efekty to:
- nadprodukcja sebum w strefie T
- wysyp pryszczy – czerwonych stanów zapalnych i białych
podskórnych grudek.
Krem kosztował chyba 18 zł (Biedronka). Nie jest więc drogi.
U wielu osób z podobną cerą jak moja się sprawdził. Nie wiem co mi konkretnie
zrobiło w składzie krzywdę, bo część składników żelowej konsystencji jest też w
SUE. Nie mam uczulenia na żaden ze składników jako taki. Dla mnie to totalna
katastrofa, ale każda cera jest inna i akurat Tobie może posłużyć dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując posty na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics, Google AdSense i technologię Blogger.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.