niedziela, 8 maja 2016

Dlaczego warto pojechać na wakacje do Słowenii część 5

Dlaczego warto pojechać na wakacje do Słowenii część 5
Obiecałam Wam kolejną część cyklu Dlaczego warto pojechać na wakacje do Słowenii dopiero jak pojadę i wrócę... cóż tak się złożyło, że udało mi się dostać dwa dni wolnego i skoczyć na Słoweńską Majówkę  z Pociągiem na Bałkany (polecam!)

Tutaj znajdziecie wcześniejsze części cyklu:
część 1 http://swiat-panny-n.blogspot.com/2015/10/dlaczego-warto-pojechac-na-wakacje-do.html

część 2 http://swiat-panny-n.blogspot.com/2015/11/dlaczego-warto-pojechac-na-wakacje-do.html

część 3 http://swiat-panny-n.blogspot.com/2015/12/dlaczego-warto-pojechac-na-wakacje-do.html

część 4 http://swiat-panny-n.blogspot.com/2016/03/dlaczego-warto-pojechac-na-wakacje-do.html

Niektóre miejsca zwiedzane podczas Majówki miałam okazję zobaczyć już wcześniej, więc zacznijmy od tych, które do tej pory tylko przejeżdżałam lub nie byłam tam w ogóle. Na pierwszy ogień idzie moje nowe ulubione miasto w Słowenii:

1. Koper - jest to miasto portowe, ale zarazem z piękną starówką oraz plażą (pamiętajmy o słoweńskich standardach plaży!) czy mariną. Nowoczesność miesza się ze starymi kamieniczkami. Co trzeba zobaczyć? Na pewno port! Poza tym warto obejść nabrzeże we wszystkich kierunkach. Główne zabytki do obejrzenia to Titov Trg sam w sobie, jedyna  wciąż stojąca brama miejska - Muda, Presenov Trg z fontanną będącą repliką mostu Rialto czy Pałac Pretorów i Katedrę Wniebowzięcia NMP. Oczywiście nie można pominąć sklepu i muzeum Vina Koper!



















2. Jaskini Skocjańskie - jedna z największych przyrodniczych atrakcji Słowenii. Moim zdaniem nie tak okazałe jak Postojna, ale też warte zwiedzenia ze względu na przepływającą przez nich rzekę i kanion jaki sobie stworzyła.  Jaskinie zostały wpisane na listę UNESCO w 1986 roku. Cena wstępu dla osoby dorosłej to 16 euro. Niestety w przeciwieństwie do Postojnej w Jaskiniach nie można robić zdjęć.


3. Strunjan i Zatoka Księżycowa -  jedno z miejsc, do których trudno się dostać, jeśli nie zna się trasy od kogoś z lokalnych... słyszałam już o Strunjanie i klifach w zeszłym roku, ale nie udało mi się tam dojechać ze znajomymi. Tym razem nie dość, że się udało to jeszcze pogoda była piękna!




4. Okolice miasta Kranj - Kranj jest otoczony wieloma małymi wioseczkami. W jednej z nich nocowaliśmy, do innej dotarłam na spacer z koleżanką z grupy. Ale jakbym miała taki widok na góry co rano to zdecydowanie jakoś przeżyłabym mieszkanie na wiosce :D







5. Alpejski pensjonat w Gornji Grad - wjazd tam to jedna wielka serpentyna. Na szczęście mam takie na co dzień... no może nie aż tak strome i nie aż tak wąskie, ale jestem przyzwyczajona. Pensjonat jest położony 816 m n.p.m. co naprawdę po drodze zapewniło świetne widoki!







BONUS:


Śnieg! Kocham śnieg!







sobota, 7 maja 2016

Recenzja - Bielenda Super Power Mezo Serum i Krem

Recenzja  - Bielenda Super Power Mezo Serum i Krem
Kupiłam kosmetyki marki Bielenda z serii Super Power Mezo, ponieważ wiele osób je poleca do cery problematycznej. Ponoć świetnie radzą sobie ze złuszczaniem, zwężaniem porów i regulacją produkcji sebum. Czy u mnie też się sprawdziły? Myślę, że po 2 miesiącach stosowania należy się im recenzja.


Moja cera:

Słowem wstępu muszę wam przypomnieć jaką mam cerę. Jestem posiadaczką cery mieszanej, ze skłonnościami do niedoskonałości. Strefa T tłusta, policzki suche. Krostki najczęściej wyskakują mi na brodzie i czole, a na nosie mam tzw. zaskórniki. Borykam się też z rozszerzonymi porami.

Co obiecuje producent?

Nie będę się tutaj za bardzo rozpisywać, ponieważ pewnie wszyscy to wiedzą, ale: jest to seria aktywnie korygująca przeznaczona do cery z niedoskonałościami.  Dzięki kwasom migdałowym i laktobionowym oraz witaminie B3 ma delikatnie złuszczać naskórek, działać antybakteryjnie, zapobiegać powstawaniu wyprysków, zwężać pory, regulować wydzielanie sebum, wygładzać, ujednolicać koloryt i do tego spowodować, że skóra będzie młodsza o 10 lat.


Moja opinia - serum:

Serum ma przyjemną konsystencję. Jest lekkie, szybko się wchłania i nie potrzeba go dużo, aby pokryć całą twarz. Czasami stosowałam na całą twarz, czasami tylko na nos. Stosowane pod podkład (a w sumie kilka różnych) powoduje jego przyciemnienie, a nawet wpadanie w pomarańczkę.


Moja opinia - krem:

Krem jest lekki, nadaje się pod podkład, ale podobnie jak serum potrafi zmienić kolorystykę podkładu. Niestety nie matuje, a raczej pozostawia taki naturalny poblask. Z regulacją sebum też sobie nie radzi, bo po 3-4 godzinach trzeba cerę zmatowić. Najczęściej używałam tego kremu na noc, na serum, ale czasami też rano.

Ogólna opinia o działaniu:

Generalnie spodziewałam się efektu wow. Albo chociaż jakiegoś efektu. Niestety nie dość, że seria ta  u mnie nie poradziła sobie z porami, ani trochę ich nie zwęziła to jeszcze sprawiła, że sebum wydziela się w jeszcze większej ilości niż normalnie. Niestety zamiast oczyszczać pory to je zapycha... chyba, że robimy sobie mechaniczny peeling codziennie. Tylko tym sposobem faktycznie nic mnie nie zapchało. Obstawiam, że zapychanie jest związane ze złuszczaniem naskórka, który utykał w porach. Chociaż przyznam szczerze, że efektów złuszczania też nie widziałam. Ale spokojnie są też plus: ładny zapach i gładka skóra. Nie powiedziałabym, że nawilżona, a przynajmniej nie na długo, ale też nie ściągnięta. Plusem jest też, że oba kosmetyki są wydajne. Używam ich 2 miesiące, a ślady zużycia są niewielkie. W tym tempie spokojnie na rok starczą, ale co ciekawe serum ma zaznaczone na opakowaniu, że można go używać 3 miesiące od daty otwarcia, a krem 6 miesięcy. Moim zdaniem nie zużyjemy tych kosmetyków samodzielnie w tak krótkim czasie.

Podsumowując nie jest to seria dla mnie. Nie robi wow na twarzy co sugeruje wizaż, blogerki, producent. Ciesze się, że u innych się sprawdza, ale ja muszę szukać dalej.




Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger