zdjęcie pochodzi z wizaz.pl
Najpierw nakładamy na twarz żel w górnej części, a potem maseczkę w płacie. Trzymamy ile pisze na opakowaniu, zdejmujemy płatek wcieramy resztki w skórę i koniec zabiegu.
Moja opinia:
Producent obiecuje nam wyrównanie kolorytu skóry, rozjaśnienie oraz regenerację. W składzie mamy arbutynę, która działa rozjaśniająco i wyciąg ze śluzu ślimaka, który genialnie nawilża. Ale coś w tej maseczce jest w złych proporcjach, ponieważ nie zauważyłam ani trochę ingerencji w koloryt skóry, jej rozjaśniania ani nawet rozjaśnienia plamek czy wągrów, co normalnie przy arbutynie w składzie u mnie się zdarza już po jednym użyciu.
Drugie ALE maseczka działa genialnie nawilżająco. Skóra jest taka gładka i mięciutka po niej, że można się "zagłaskać na śmierć". Efekt utrzymywał się ok. 1,5 dnia. Ale niestety jednorazowo taka maseczka nic nie da. Regularnie używana mogła by doprowadzić cerę do optymalnego poziomu nawilżenia.
Jednak mamy też trzecie ALE wysypało mnie na drugi dzień... małe, wredne czerwone krostki. Coś mnie zapchało.
Mogło tak być ponieważ to nie jest zmywalna maseczka a jeśli się nie mylę przynajmniej 3 składniki mają skłonności do zapychania nam porów.
Mam jeszcze w zapasach drugą wersje tej maseczki, mam nadzieje, że po niej mi nic nie wyskoczy :)
Gdzie kupić? Przez chwilę były w Biedronce za 5,99 zł.
Ze względu na ten ewentualny wysyp raczej się na nią nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie to, ale niestety na 100 % wiem, że to po tej maseczce. Zwykle ślimak ma u mnie odwrotne działanie.
UsuńOchhh, Kochana, bardzo Ci współczuję tego wysypu, też mam tę maskę i inną wersję, ale jeszcze nie stosowałam, ciekawa jestem, jak się u mnie sprawdzi...
OdpowiedzUsuńChyba z tydzień mi krostki schodziły i to z pomocą Effeclare duo :D
Usuń