poniedziałek, 12 grudnia 2016

Herbata w Polsce odchodzi do lamusa? Badania pokazują, że wprost przeciwnie!

Herbata w Polsce odchodzi do lamusa? Badania pokazują, że wprost przeciwnie!
15 grudnia obchodzimy na świecie Międzynarodowy Dzień Herbaty. Tego dnia warto zastanowić się nad tym, jaką rolę w naszym życiu odgrywa ten napój. Dzięki badaniu przeprowadzonemu przez TET True English Tea możemy dowiedzieć się, że dla wielu Polaków picie herbaty to stały, rytualny wręcz element dnia. I jak na rytuał przystało ma dużo wspólnych cech, jednak każdy celebruje go trochę po swojemu.



Co z tą historią?
Picie herbaty to w dzisiejszych czasach bardzo popularny zwyczaj, szczególnie w naszym kraju. Z pewnością nie wszyscy wiedzą, że początki kształtowania się tego zwyczaju w Polsce nie wyglądały optymistycznie. Już Ignacy Krasicki pisał, że herbata to „trunek mdlący”, jednocześnie żartobliwie zwracając uwagę na spore znaczenie napojów wysokoprocentowych w codziennym życiu polskiej szlachty. Herbatę nauczyli pić nas dopiero Rosjanie w czasie zaborów, kiedy przestała ona funkcjonować jako trunek wyłącznie elitarny.

Rytuał codzienności
Można śmiało stwierdzić, że herbata stanowi istotny element życia Polaków. Aż 83% badanych Polaków odpowiedziało, że pije herbatę codziennie. Natomiast jeśli chodzi o miejsce, to aż 80% ankietowanych pije ją zazwyczaj we własnym domu. Poza regularnością na uwagę zasługuje również pora dnia, w której herbata przez Polaków jest pita najczęściej: 36% badanych parzy ją po południu, 21% wieczorem, a 32% rozpoczyna herbatą swój dzień.

Jak to robimy?
Często zdarza się, że herbaty chciałoby się więcej, niż pomieści standardowy kubek. Wyniki badania przeprowadzonego przez TET True English Tea wskazują, że najwięcej ankietowanych preferuje pić herbatę z dużego kubka (38%). Dopiero na drugim miejscu plasuje się zwykły kubek (33%) i na trzecim filiżanka (21%). Wyniki pokazują, że w dzisiejszych czasach lubimy pić dużo za jednym razem. Dlatego w chłodne, zimowe wieczory warto zaopatrzyć się nie tylko w ulubioną herbatę, ale i odpowiednie dla nas naczynie. Postęp technologiczny nieubłaganie prze do przodu, a wraz z nim zmieniają się zwyczaje. Jednak w grupie mężczyzn zauważyliśmy, że część z nich zachowała przyzwyczajenia z przeszłości. Pamiętacie herbatę u babci, podawaną zawsze w szklance z wiklinowym uchwytem, co by się nie poparzyć? 10% badanych mężczyzn wciąż preferuje delektowanie się napojem ze szklanki, może właśnie w hołdzie rodzinnym tradycjom?

Razem czy osobno?
Wartość herbaty jako napoju rodzinnego potwierdza nasze badanie. Najwięcej, bo aż 35% osób odpowiedziało, że najczęściej pije ją właśnie w towarzystwie rodziny. Na drugim miejscu z wynikiem 25% znalazły się osoby, które najczęściej piją herbatę sami. Świadczyć może to o tym, że herbata jest również doskonałym towarzyszem ciszy, spokoju i samodzielnej kontemplacji.



Wielka Brytania górą
Okazuje się, że Polacy uwielbiają angielską herbatę - wybierają ten kraj jako ulubiony pod względem miejsca jej pochodzenia (39%). Na drugim miejscu plasują się Indie z wynikiem 23%, a na trzecim Sri Lanka (14%). Jeśli chodzi o ulubiony rodzaj herbaty Polaków, to w tym obszarze również nie eksperymentujemy za mocno, stawiając zdecydowanie na klasykę – czarną herbatę, za którą opowiedziało się 53% badanych. Wciąż rozwijający się trend zdrowego trybu życia i używania coraz mniej cukru jest widoczny w zebranych wynikach. Polacy lubią pić najbardziej herbatę bez dodatków (23%), ewentualnie z cytryną (22%). A jeśli już słodzimy, to naturalnie. Miodu do herbaty używa 18% badanych.

Podsumowując badanie można wysnuć ogólny wniosek, że statystyczny Polak spożywa najczęściej czarną angielską herbatę, delektując się nią codziennie w domu w gronie rodziny, pijąc ją bez dodatków z dużego kubka.

Badanie pokazuje, że zdecydowanie możemy nazwać się krajem tradycji w takim obszarze jak picie herbaty. Nie jesteśmy jednak zamknięci na nowe nurty i inspiracje i od czasu do czasu próbujemy wzbogacać nasze codzienne rytuały.

Badanie opinii przeprowadzono na stronie internetowej TET True English Tea www.tettea.com w 2016 r.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Czy każda kobieta może mieć piękne i długie rzęsy?

Czy każda kobieta może mieć piękne i długie rzęsy?
Naszym odwiecznym problemem są krótkie i słabe rzęsy. Ciągle zazdrościmy kobietom, które zostały obdarzone przez naturę rzęsami gęstymi i długimi. Takimi, które naprawdę zachwycają i podobają się nie tylko nam kobietom, ale również mężczyznom.



Jeszcze do niedawna wiele z nas myślało, że jedynym rozwiązaniem jest skorzystanie ze sztucznych rzęs. Dziś wiemy jednak, że istnieje inna możliwość znacznie lepsza, a jest nią niewątpliwie odżywka do rzęs.

Dzięki zastosowaniu odżywki do rzęs już po kilku dniach widać znaczne efekty. Sama na początku w to nie wierzyłam jednak z każdym dniem efekty wręcz powalały na kolana.

Oczywiście nie każda odżywka działa tak samo i nie każda będzie dla nas odpowiednia. Zazwyczaj trzeba spróbować kilka rodzajów, zanim dobierze się tą odpowiednią, która zapewni zadowalające efekty.

Niektóre odżywki działają już po kilku dniach, inne potrzebują więcej czasu. Można również trafić na takie, które w ogóle nie zadziałają. Czy to wina produktu? Po części tak i po części nie.
Wina produktu, bo widocznie ma jakiegoś ważnego składnika mniej. Z drugiej strony to nam go brakuje bardziej, ale innej kobiecie ta odżywka może spasować i spełnić swoją funkcję.
Odżywki do rzęs to trudny temat, o którym można rozmawiać przez wiele długich godzin. Szczególnie gdy spotka się grupa przyjaciółek, które lubią wymieniać się opiniami i komentarzami na temat różnego rodzaju kosmetyków i preparatów.

Co do opinii warto też przed kupnem zajrzeć na fora internetowe wpisując w wyszukiwarkę "nazwa odżywki opinie" np. Revitalash opinie, Miralash opinie itp. W taki sposób możemy znaleźć wiele pomocnych komentarzy innych użytkowniczek, które stosowały już daną odżywkę.

Trzeba sobie jednak powiedzieć, że odżywki do rzęs dały kobietom szansę na posiadanie naprawdę przepięknych rzęs. Dziś każda z nas może mieć takie o jakich dawniej marzyła.

Oczywiście nie raz problemem będzie dobór odpowiedniej odżywki, lecz po wielu próbach i błędach znajdziemy tę idealną, która została stworzona właśnie dla nas. Nie ważne jak długo przyjdzie nam szukać najodpowiedniejszego dla nas produktu.

Ważne jest jednak to, że każda z nas ma możliwość posiadania przepięknych rzęs, które będą rzęsami prawdziwymi, naturalnymi, a nie sztucznymi. Ja już wiem, że mogę mieć przepiękne długie i gęste rzęsy, ty też możesz, jeśli zdecydujesz się na skorzystanie z odżywek do rzęs.

czwartek, 17 listopada 2016

Lista BBC - 100 książek, które trzeba przeczytać

Lista BBC - 100 książek, które trzeba przeczytać
Kończy się już powoli rok 2016, a ja jak nie idę po rekord przeczytanych książek, tak chociaż nie zniżam się do swojego najniższego poziomu. Ale za to chciałam się pochwalić, które pozycje z listu 100 książek, które trzeba przeczytać opublikowanej przez BBC przeczytałam.



Legenda: przekreślenie pozycja przeczytana:

1. Duma i uprzedzenie – Jane Austen
2. Władca Pierścieni – John Ronald Reuel Tolkien
     * Drużyna Pierścienia
     * Dwie Wieże
     * Powrót Króla
3. Jane Eyre – Charlotte Brontë 
4. Harry Potter – Joanne Kathleen Rowling
     * Kamień Filozoficzny
     * Komnata Tajemnic
     * Więzień Azkabanu
     * Czara Ognia
     * Zakon Feniksa
     * Książę Półkrwi
     * Insygnia Śmierci
5. Zabić drozda – Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza – Emily Brontë
8. Rok 1984 – George Orwell
9. Mroczne materie – Philip Pullman
    * Zorza północna
    * Magiczny nóż
    * Bursztynowa luneta
10. Wielkie nadzieje – Charles Dickens
11. Małe kobietki – Louisa May Alcott
12. Tessa D’Urberville – Thomas Hardy
13. Paragraf 22 – Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka – Daphne du Maurier
16. Hobbit – John Ronald Reuel Tolkien
17. Birdsong – Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu – Jerome David Salinger
19. Żona podróżnika w czasie (Zaklęci w czasie) – Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch – George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem – Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby – Francis Scott Fitzgerald
23. Samotnia (Pustkowie) – Charles Dickens
24. Wojna i pokój – Lew Tołstoj
25. Autostopem przez Galaktykę – Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead – Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara – Fiodor Dostojewski
28. Grona gniewu – John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów – Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby – Kenneth Grahame
31. Anna Karenina – Lew Tołstoj
32. David Copperfield – Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii – Clive Staples Lewis
       * Lew, czarownica i stara szafa
       * Książę Kaspian
       * Podróż Wędrowca do Świtu
       * Srebrne krzesło
       * Koń i jego chłopiec
       * Siostrzeniec czarodzieja
       * Ostatnia bitwa
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje – Jane Austen
36. Lew, Czarownica i Stara Szafa – CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem – Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli (Mandolina kapitana Corellego) – Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy – Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek – Alan Alexander Milne
41. Folwark zwierzęcy – George Orwell
42. Kod Da Vinci – Dan Brown
43. Sto lat samotności – Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena – John Irving
45. Kobieta w bieli – Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza – Lucy Maud Montgomery
47. Z dala od zgiełku – Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej – Margaret Atwood
49. Władca much – William Golding
50. Pokuta – Ian McEwan
51. Życie Pi – Yann Martel
52. Diuna – Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm – Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna – Jane Austen
55. Pretendent do ręki – Vikram Seth
56. Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat – Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (Dziwny przypadek z psem nocną porą) – Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (O myszach i ludziach) – John Steinbeck
62. Lolita – Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia – Donna Tartt
64. Nostalgia anioła – Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo – Alexandre Dumas
66. W drodze – Jack Kerouac
67. Juda nieznany – Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones – Helen Fielding
69. Dzieci północy – Salman Rushdie
70. Moby Dick – Herman Melville
71. Oliver Twist – Charles Dickens
72. Dracula – Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
74. Zapiski z małej wyspy – Bill Bryson
75. Ulisses – James Joyce
76. Szklany kosz – Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki – Arthur Ransome
78. Germinal – Emile Zola
79. Targowisko próżności – William Makepeace Thackeray
80. Opętanie – AS Byatt
81. Opowieść wigilijna – Charles Dickens
82. Atlas chmur – David Mitchell
83. Kolor purpury – Alice Walker
84. Okruchy dnia – Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary – Gustave Flaubert
86. A Fine Balance – Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty – EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie – Mitch Albom
89. Przygody Sherlocka Holmesa – Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection – Enid Blyton
91. Jądro ciemności – Joseph Conrad
92. Mały Książę – Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os – Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze – Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (Sprzysiężenie osłów) – John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs – Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie – Alexandre Dumas
98. Hamlet – William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady – Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo

Mój wynik to 35/100

wtorek, 25 października 2016

Oleje tłoczone na zimno - dlaczego warto je wprowadzić do swojej diety?

Oleje tłoczone na zimno - dlaczego warto je wprowadzić do swojej diety?
ruchu Oleje tłoczone na zimno są produkowane z wysokiej jakości surowców, a dodatkowo stanowią doskonałe źródło Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych, których organizm ludzki nie jest w stanie wytworzyć samodzielnie. Tłuszcze roślinne nieoczyszczone są dużo korzystniejsze dla zdrowia niż nasycone tłuszcze zwierzęce, dlatego warto je wprowadzić do codziennej diety.



Zalety olejów tłoczonych na zimno


Oleje tłoczone na zimno są chętnie wybierane przez osoby dbające o zdrowie. Podczas procesu tłoczenia na zimno w odpowiednio niskiej temperaturze, olej nie traci substancji odżywczych i witamin. Natomiast produkowanie oleju rafinowanego w wysokiej temperaturze powoduje utratę większość substancji pozytywnie wpływających na ludzki organizm. Oleje tłoczone na zimno są bardzo cennym źródłem witamin F (NNKT, czyli Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych), które obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają chorobom serca i wspomagają pracę całego organizmu oraz mają działanie przeciwnowotworowe.

Świeży, tłoczony na zimno i nieoczyszczony olej roślinny wyróżnia się delikatnym smakiem oraz aromatem, w którym wyczuć można charakterystyczną nutę nasion, z jakich został wytłoczony. Warto jednak pamiętać, że oleje tłoczone na zimno powinny być przechowywane w odpowiedniej temperaturze i w ciemnym miejscu, dzięki temu dłużej zachowają swój smak i aromat.

Olej tłoczone na zimno w diecie

W sklepach znajdziemy bardzo wiele rodzajów olejów tłoczonych na zimno. Szeroki asortyment oferuje między innymi podlaski producent Olejowe Smaki. Wprowadzając do swojej diety ten zdrowy produkt, warto zaopatrzyć się w kilka różnych olejów, biorąc pod uwagę ich przeznaczenie. Należy wiedzieć, że nie każdy olej nadaje się do smażenia, czyli używania w wysokich temperaturach. Niektóre oleje mają niską temperaturę dymienia, w której olej pali się, a wtedy zaczynają być uwalniane szkodliwe związki. Taki olej najlepiej używać do potrwa tylko na zimno, np. jako dodatek do sałatki. Do smażenia możemy używać oliwy z oliwek, oleju rzepakowego lub słonecznikowego.

Olej rzepakowy tłoczony na zimno jest bardzo cennym źródłem witaminy A, E, K i D, a także kwasów Omega. Natomiast olej słonecznikowy zawiera duże ilości witaminy E, steroli roślinnych oraz NNKT, w tym Omega 3 i 6. Olej ten nadaj się do smażenia, a także jako dresing do surówek i sałatek.

Olej wytłoczony z lnu najwyższej jakości może zawierać nawet 50% kwasów Omega 3, które odpowiadają za obniżenie cholesterolu i ciśnienia krwi. Produkt ten działa pozytywnie na układ krążenia, nerwowy i trawienny człowieka. Olej lniany ma specyficzny smak, który wpływa na ostateczny smak potrawy i powinien być używany jako dodatek na zimno.
Oleje tłoczone na zimno, ze względu na ogromną ilość substancji biologicznie czynnych, powinny być na stale wprowadzone do diety człowieka. Zawartość NNKT, steroli i tekoferoli w tego typu olejach chroni organizm ludzki przed rozwojem chorób sercowo–naczyniowych, przed nowotworami, a także zapobiega otyłości.


środa, 19 października 2016

Magnez – najcenniejszy z pierwiastków

Magnez – najcenniejszy z pierwiastków
Magnez stanowi jeden z najcenniejszych pierwiastków dla zdrowia człowieka. Jest makroelementem niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Znany jest z korzystnego wpływu na układ nerwowy i sercowo-naczyniowy.



Pod wpływem stresu, niektórych chorób, leków, jedzenia żywności wysoko przetworzonej, stężenie magnezu w organizmie znacznie się zmniejsza, dlatego należy przestrzegać diety bogatej w magnez oraz suplementować do pod okiem lekarza.

Rola magnezu w organizmie

Magnez uczestniczy w ponad 300 procesach biochemicznych organizmu, między innymi  w syntezie wysokoenergetycznych związków, które magazynują energię (np. ATP) oraz w syntezie DNA. Organizm człowieka posiada 20-30 g magnezu, który występuje w mięśniach kościach, tkankach miękkich oraz płynach pozakomórkowych. Prawie 50% magnezu znajduje się w układzie kostnym, 25% w mięśniowym, a reszta w innych tkankach.

Rola magnezu w organizmie jest niezwykle ważna, a jego niedobór rodzi poważne konsekwencje. Jest jednym ze składników kości, razem z witaminą D i wapniem, ma znaczący wpływ na układ kostny i przeciwdziałanie osteoporozie. Zwiększenie w diecie ilości magnezu ma nierozerwalny związek z koniecznością zwiększenia ilości wapnia, ponieważ brak tej równowagi znacząco osłabia działanie obydwu pierwiastków.

Magnez odpowiada za prawidłowe działanie układu sercowo-naczyniowego. Jego niedobór może spowodować skurcz jednej z tętnic serca, co może doprowadzić do zawału. Odpowiedni poziom magnezu w organizmie nie tylko zapobiega chorobom serca, ale również wspomaga ich leczenie, chroni przed zmianami miażdżycowymi, zapobiega nadciśnieniu tętniczemu, a także powstawaniu skrzepów. Co więcej brak magnezu w diecie może spowodować niemiarowość serca (arytmię), czyli nierówne bicie serca i uczucie kołatania.

Magnez jest najlepszym regulatorem układu nerwowego. Bierze udział w przemianie białek, tłuszczów i węglowodanów, co warunkuje dostawę energii do komórek organizmu, szczególnie do tych bardzo wrażliwych na jego niedobór, czyli komórek nerwowych mózgu. Magnez wpływa na poprawę pamięci, koncentrację, a także przyczynia się do zmniejszenia uczucia zmęczenia. Zbyt mała ilość magnezu w organizmie może spowodować kłopoty z zasypianiem, przewlekłe zmęczenia, nadpobudliwość, czy nerwowość i uczucie lęku.

Najlepsze źródła magnezu

Przeciętne wykorzystanie magnezu z diety wynosi 30-40%. Połączenia chemiczne magnezu z wapniem, fosforem, kwasem szczawiowym, fitynowym, fosforowym i taniną, uniemożliwiają wykorzystanie magnezu przez organizm. Dlatego podczas suplementacji magnezu należy unikać powyższych składników.

Absorbcja magnezu z pożywienia wzrasta w obecności białka i laktozy. Największym źródłem magnezu jest kakao i kasza gryczana, duża jego ilość znajduje się w roślinach strączkowych (np. grochu i fasoli), orzechach, makach pełnoziarnistych, suszonych owocach, ciecierzycy, szpinaku i wysoko zmineralizowanej wodzie. Warto pić sok pomidorowy, marchwiowy oraz z czerwonych buraków, by zapewnić odpowiedni poziom magnezu w organizmie. Przyswajanie magnezu z powyższych produktów może chronić przed przewlekłymi chorobami, a także przeciwdziałać zaburzeniom gospodarki organizmu.

Niedobór magnezu – przyczyny i objawy

Przyczyną ujemnego bilansu magnezu w organizmie jest przede wszystkim spożywanie wysoko przetworzonych produktów spożywczych bądź stosowanie diety niskokalorycznej. Ponadto przyczyną niedoboru tego pierwiastka może być niewłaściwa dieta bogata w cukier i tłuszcz zwierzęcy. Niedostateczna ilość magnezu może być również spowodowana zaburzeniem jego wchłaniania z przewodu pokarmowego, wymiotami, biegunką, stanem zapalnym jelit, chorobami nerek, a także przyjmowaniem hormonalnych środków antykoncepcyjnych.

Jednak nie zawsze mamy wpływ na niektóre czynniki, które mogą powodować niedobór magnezu w organizmie, albo często nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji przyjmowania leków lub niektórych pokarmów. Należą do nich między innymi:
  • Niski poziom magnezu w wodzie
  • Stosowanie nawozów sztucznych, ograniczających ilość magnezu w glebie
  • Przyjmowanie leków na uspokojenie
  • Jedzenie gotowanych produktów
  • Spożywanie wysoko przetworzonego pożywienia
  • Stosowanie środków moczopędnych
  • Nadużywanie kofeiny zawartej w kawie
  • Nadmierne spożycie alkoholu
Dzienne zapotrzebowanie dorosłego człowieka na magnez wynosi około 290-360 mg, w zależności od stanu zdrowia, wieku i płci. Warto zbadać poziom magnezu, by nie doświadczyć niekorzystnych skutków jego niedoboru. Najczęściej wiążą się z nieprawidłowym działaniem układu nerwowego, problemami z koncentracją, pamięcią, napadami niepokoju, zmęczeniem. Ponadto cierpi na tym nasz układ odpornościowy, ponieważ jesteśmy bardziej podatni na różne infekcje. Ujemny bilans magnezu w organizmie powoduje również nagłe skurcze mięśni, napady szybkiego bicia serca, łamliwość paznokci i włosów, a także nagłe pojawienie się próchnicy. Niski poziom tego pierwiastka skutkuje brakiem odpowiedniej ochrony struktury DNA przed mutacjami, a co za tym idzie materiał jest bardziej podatny na uszkodzenie. Może to przyczynić się do większego prawdopodobieństwa powstawania nowotworów.

 źródło: https://www.natural.pl/news/magnez-pierwiastek-zycia/

wtorek, 18 października 2016

Recenzja - Młody jęczmień Forte Slim AVETPHARMA

Recenzja - Młody jęczmień Forte Slim AVETPHARMA
Zielony jęczmień od AVETPHARMA już stosowałam, ale w tabletkach. Efekty nawet były, ale jestem zbyt leniwa, żeby wprowadzić jeszcze dietę czy ćwiczyć regularnie, dlatego też spadek wagi, a właściwie luz w spodniach na udach pojawił się minimalny. Aczkolwiek było to dla mnie widoczne, więc nie jestem całkowicie zawiedziona. A jak to jest z saszetkami?



Co mówi producent?

MŁODY JĘCZMIEŃ FORTE SLIM SASZETKI suplement diety został opracowany z myślą o osobach dorosłych, które dbają o kontrolę masy ciała oraz prawidłowy poziom cukru we krwi. MŁODY JĘCZMIEŃ FORTE SLIM SASZETKI zawiera: 1000 mg ekstraktu z młodego jęczmienia oraz skoncentrowany proszek ananasowy, fruktooligosacharydy, ekstrakt z morwy białej, ekstrakt z owoców gorzkiej pomarańczy oraz chrom w 1 saszetce.”


Właściwości składników:  
* Ekstrakt z młodego jęczmienia zawiera naturalne składniki odżywcze, wspiera witalność i energię organizmu. 
* Ekstrakt z owoców gorzkiej pomarańczy który zawiera p-synefrynę, przyczynia się do kontroli masy ciała, wspiera metabolizm tłuszczów i węglowodanów oraz rozkład tkanki tłuszczowej. 
* Ekstrakt z liści morwy białej może przyczyniać się do utrzymania zrównoważonego metabolizmu węglowodanów w organizmie człowieka. 
* Chrom pomaga w utrzymaniu prawidłowego poziomu glukozy we krwi oraz przyczynia się do utrzymania prawidłowego metabolizmu makroskładników odżywczych. 

Młody Jęczmień w saszetkach jest źródłem błonnika pokarmowego, zawiera wysoką zawartość błonnika jabłkowego, owsianego oraz żytniego.



Moja opinia:
Saszetki to bardzo wygodna forma. Mam gdzieś w domu zielony jęczmień w dużym opakowaniu w proszku i do tej pory go nie otworzyłam, bo ... nie. A takie saszetki spokojnie można wziąć do pracy w torebce, ba nawet do kieszeni w spodniach się zmieszczą.


Producent sugeruje, aby zawartość saszetek mieszać z wodą, sokiem, jogurtem. Używałam ich mieszając z jogurtem naturalnym, jogurtem owocowym, z sokiem wieloowocowym i z wodą. Najbardziej smakowały mi takie mieszkanki, gdzie było czuć tylko zielony jęczmień czyli jogurt naturalny i woda. Z sokiem czy jogurtem owocowym smak był dziwny, raz czułam owoce, raz jęczmień i zwyczajnie po kilku próbach mnie odrzuciło.

Efekty! Po pierwsze wyrzuciłam z menu chipsy, którymi się objadałam. Teraz zwyczajnie nie mam na nie ochoty. Nie podjadam, nie mam problemów z żołądkiem. Generalnie też czuję się lepiej i mam więcej energii do życia. Nie jestem już zmęczona o 12... w południe. Ale to zaleta chromu. Niestety nie schudło mi się, ale cudów nie oczekuję, bo reszta mojej diety nadal pozostawia wiele do życzenia. Nie mniej młody jęczmień znacznie pomaga kontrolować swoje złe nawyki żywieniowe i sprawia, że się nie przejem.

Produkt otrzymałam do testów od portalu urodaizdrowie.pl. Nie wpływa to w żaden sposób na moją opinię.


sobota, 8 października 2016

Recenzja - White Agafia balsam cedrowy do włosów

Recenzja - White Agafia balsam cedrowy do włosów
Kosmetyki od babuszki Agafii chyba są już wszystkim znane, ale nowa seria White Agafia pokazuje, że można coś ulepszyć. Na przykład wyprodukować kosmetyki z certyfikatami takimi jak: Certified Organic Ingredients, Cosmetics BIO formula, Cosmoc Organic, Ecocert, potwierdzającymi pochodzenie składników oraz odpowiednie do używania przez wegan.



Opis producenta:
Cedrowy balsam do włosów "White Agafia" pomaga naprawić uszkodzoną strukturę włosów, przywracając im gładkość i połysk. Oleje z żywotnika zachodniego i lnu intensywnie odżywiają i uszczelnia strukturę włosa, chroniąc ją przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakty z dzikiego, syberyjskiego jałowca i amarantu stymulują procesy regeneracyjne, pomagają wzmocnić włosy,  wygładzają je i poprawiają elastyczność. Ekstrakt z morwy i szałwia, przywraca  włosom blask.



Składniki INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Cetrimonium Chloride, PinusSibirica Seed OilWH*,AmaranthusSpinosus Seed Oil*, LinumUsitatissimum Seed Oil*, JuniperusSibirica Needle ExtractWH*, Salvia Officinalis Leaf Water*, MorusNigra Fruit Extract*, Dimethiconol, Dimethicone, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Ceteareth-20, Glycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid,Cetrimonium bromide, Citric Acid, Parfum, Limonene, Linalool.  (*) - Ingredients from Organic Farming  (WH) – Wild harvested Siberian plants organic extract



Moja opinia:

Wybrałam tę odżywkę-balsam ze względu na zawartość olejku lnianego, który moje włosy bardzo lubią i ostatnio używałam go do olejowania przed myciem. Poza tym ostatnio dość intensywnie farbowałam włosy (farba fryzjerska na górę ombre, farba blond z rozjaśniaczem na dół ombre), więc moje włosy naprawdę były zniszczone i czuć to było zaraz po umyciu ich szamponem.

Przede wszystkim uwielbiam butelkę za korek click-clack, który dozuje tyle ile chcę. Butelka jest z twardszego plastiku, ale póki co nie mam problemu z wydobywaniem produktu. Kolejny plus za pojemność 280 ml! A nie 200 jak w standardowych odżywkach.

Konsystencja i zapach na plus. Odżywka ma typową dla tego typu produktów konsystencję. Zużywam ją w normalnym dla siebie tempie, więc nie mogę powiedzieć, że jest szalenie wydajna, ale z drugiej strony też nie zużywa się błyskawicznie.

Działanie! Moim włosom bardzo podoba się ta kompozycja składników. Są bardzo dobrze nawilżone. Na tyle, że nie mogę ich zostawić na noc do wysychania, bo nie wyschną. Muszę je podsuszyć suszarką. Tak bardzo trzymają wodę. A do tego bardzo ładnie błyszczą i na blondzie widać takie jakby drobinki złota, nie wiem czemu się tak robi. Plus za wygładzenie niesfornych kosmyków i dociążenie ich. Z rozczesywaniem też nie mam szczególnych problemów. W sumie włosy myję normalnie co 2-3 dni, nawet jak daję odżywkę na skalp i nie widzę, aby to wpływało negatywnie na ich świeżość.



Gdzie kupić?

Stacjonarnie w Jeleniej Górze w sklepie na 1 Maja 40 (wąski przesmyk obok cerkwi w stronę Pepco) przez fan page: https://web.facebook.com/kosmetykisyberyjskie.jg

wtorek, 27 września 2016

„Mężczyźni wolą blondynki”, blondynki wolą olejek Sheer Blonde.

„Mężczyźni wolą blondynki”, blondynki wolą olejek Sheer Blonde.
Marka John Frieda jest światowej klasy firmą kosmetyczną. Po jej produkty sięgają styliści gwiazd i celebryci. Nic dziwnego, bowiem kosmetyki John Frieda często zostawiają konkurencję daleko w tyle, zmuszając ją do niechlubnego naśladownictwa.



Marka John Frieda jest światowej klasy firmą kosmetyczną. Po jej produkty sięgają styliści gwiazd i celebryci. Nic dziwnego, bowiem kosmetyki John Frieda często zostawiają konkurencję daleko w tyle, zmuszając ją do niechlubnego naśladownictwa. Firma słynie z innowacyjnych produktów, często wyjątkowych. Jeśli szukasz kosmetyku, który miałby spełniać najwyższe standardy pielęgnacji, prawdopodobnie znajdziesz go w linii produktów John Frieda.

Sheer Blonde jest linią wyjątkową. Została stworzona dla kobiet o jasnych włosach. Wśród nich króluje olejek do włosów blond. Dlaczego jest taki wyjątkowy?

Przede wszystkim dlatego, że jest bezpieczny. Naturalne olejki używane do pielęgnacji włosów mogą zmieniać odcień włosów blond (np. orzechy, z których pozyskuje się oleje, lub ajuwerdyjski wyciąg z amli mają właściwości barwiące). Wychodząc naprzeciw potrzebom i pragnieniom złotowłosych kobiet, John Frieda stworzył olejek Sheer Blonde. Nie tylko nie wpływa on na zmianę koloru włosów, ale jednocześnie przyczynia się do poprawy ich wyglądu i kondycji, głęboko odżywiając i wydobywając blask i piękno jasnych tonów na włosach. Świetnie podkreśla pojedyncze pasma włosów, rozświetla włosy.

Olejki zawarte w produkcie Sheer Blonde są wyjątkowe, znane od dawna ze swych właściwości pielęgnujących i walczących o piękno, blask i odżywienie włosów.

Olej arganowy jest idealnym remedium na zniszczone (na przykład rozjaśnianiem) włosy. Nie pozwala na ich przesuszenie, nawilża i zadba o ich elastyczność. Jednocześnie stworzy ochronę przed niekorzystnymi warunkami klimatycznymi. Olej słonecznikowy zwalczy puszenie się włosów, wygładzi je i sprawi, że zyskają kondycję ułatwiającą stylizację.

Olej Sheer Blonde należy nakładać na wilgotne włosy po umyciu głowy. Nie trzeba go spłukiwać. Olejek wnika we włosy, nie pozostawiając na nich tłustej, ciężkiej warstwy. Dba o kolor i zapobiega żółknięciu jasnych pukli.

Sheer Blonde Brightening Oil zbiera wysokie noty od zachwyconych internautek. 100 ml olejku wystarczy na (przynajmniej) 3 miesiące użytkowania.

poniedziałek, 19 września 2016

Recenzja - Missha All around safe block essence sun SPF 45 Pa+++

Recenzja - Missha All around safe block essence sun SPF 45 Pa+++
Jak pewnie gdzieś kiedyś wspominałam w sierpniu byłam na Jugoprzygodzie z Pociągiem na Bałkany (polecam, ja). Ale w związku z tym, że mam jasną karnację bałam się, że ze słonecznych Serbii, Bośni i Hercegowiny, oraz Chorwacji wrócę spalona, czerwona, z bąblami. Otóż katastrofa się nie stała, a ja mam nawet opaleniznę! No dobra jak dla mnie każdy inny odcień skóry niż biały to opalenizna. A wszystko dzięki kremowi, który zamówiłam z ebay na ostatnią chwilę.



Opis producenta:
Lekki krem, który poza ochroną przeciwsłoneczną dostarcza skórze nawilżenia.  Krem zawiera opatentowany (numer patentu 10-0698849) kompleks pozyskany z 7 ekstraktów z orientalnych herbat. Dodatkowo znajdziemy tam kompleks Tanaka, chroniący skórę przed słońcem oraz łagodzący ją. Kompleks Antozone - Rose chroni skórę przed uszkodzeniami oraz podrażnieniem wywołanym przez szkodliwe środowisko.




Moja opinia:
Mogę potwierdzić, że daje świetną ochronę! W miejscu, gdzie nie dosięgnęłam po 2-3 godzinnym opalaniu w Chorwacji miałam czerwoną plamę na plecach, wszędzie indziej absolutnie nic mi nie było. Także twarz nie ucierpiała choć tutaj stosowałam zamiennie Misshę i BB Cream do Holika Holika z SPF 35 PA +.

Co do konsystencji... jest taka kremowo maślana. Szybko się wchłania, nie bieli, nie lepi, nie zostawia tłustej powłoki, ani nie błyszczy się na twarzy. Można na ten krem z powodzeniem nałożyć makijaż i nie spływa, nie warzy się. Zachowuje się normalnie. Dodatkowy plus za ładny zapach i wydajność. Mimo, że używałam kremu na całe ciało przez prawie 9 dni to i tak mam jeszcze około pół tubki. Przyda się na kolejny raz. Pojemność 50 ml.

Mimo wszystko mogę śmiało powiedzieć, że jakaś opalenizna się u mnie pojawiła. Jednak ważniejsze od opalenizny było dla mnie wrócić ze skórą na ramionach, a nie z bąblami. Dlatego mogę polecić ten krem osobom, które szukają dobrej i wysokiej ochrony przeciwsłonecznej między innymi dlatego, że mają jasną karnację, i dla których opalenizna to tylko dodatek do udanych wakacji, a nie priorytet. Myślę też, że ten krem sprawdzi się dobrze u starszych dzieci, bo ma naprawdę wysokie filtry.

wtorek, 13 września 2016

Recenzja - Syoss Anti-Grease suchy szampon

Recenzja - Syoss Anti-Grease suchy szampon
Muszę zaznaczyć, że to mój pierwszy pełnowymiarowy suchy szampon. Po prostu w plecaku na wyjazdy nie chce mi się dźwigać dodatkowego produktu, a po drugie jakoś nigdy nie czułam potrzeby korzystania z tego typu szamponów, ponieważ myję włosy regularnie. Ale ostatnio coś mnie podkusiło, a raczej było to lenistwo, żeby spróbować jak się sprawdza Syoss, którego dostałam (uwaga teraz hit) na I Meet Beauty prawie rok temu.


Opis producenta:

Suchy szampon do szybko przetłuszczających się włosów. Daje 1 dodatkowy dzień świeżości i zapobiega przetłuszczaniu się włosów bez konieczności ich mycia.

Sposób użycia: połóż ręcznik na ramionach i dobrze rozczesz włosy. Przed użyciem wstrząśnij dobrze pojemnik i rozpylaj krótkimi seriami z odległości ok. 20 cm. Masuj ręcznik głowę, a następnie wyczesz włosy. Usuń resztki szamponu, jakie mogły pozostać, strumieniem powietrza z suszarki. Zamknij korek po użyciu i przechowuj produkt w suchym miejscu.


Moja opinia:

Po pierwsze nie koniecznie używam tego szamponu jak każą, bo suszarki nie używam wcale. Po prostu pryskam szamponem na skalp w kilka miejsc i wmasowuje rękami. Na moich ombre (ciemny ciepły blond-blond) włosach nie ma ani śladu po tym, że używałam tego typu szamponu. Na zdjęciu korek, bo chciałam uchwycić, że szampon jest taki szarawo-białawy w sumie.


Co do działania... pryskam nim na 2-3 dniowe włosy, które jeszcze "mogą być", ale mają przyklap czy zaczyna mnie swędzieć skóra głowy (znak, że trzeba umyć włosy). Szamponu używam wtedy z rana przed wyjściem do pracy, a potem normalnie włosy czeszę zostawiam rozpuszczone, robię kitkę czy koka. U mnie się sprawdza naprawdę fajnie. Włosy są rzeczywiście świeże, są błyszczące, delikatne i nie są tępe w dotyku i odbite od nasady. Syoss u mnie przedłuża świeżość o 1,5-2 dni. Naprawdę! Wiem, że opinie na portalach typu wizaż.pl są różne, ale przy moim skalpie i typie włosów ten szampon daje radę. I kończy się na tym, że zamiast myć włosy 3 razy na tydzień myję je 1-2 razy :D Jak dla mnie jest też wydajny. Używam go regularnie od ponad miesiąca i jeszcze jest go sporo. Nie wiem co prawda, na ile wystarcza statystyczny suchy szampon, ale ten mi się jednak wydaje być wydajnym produktem.

Jedyny minus to intensywny zapach produktu. Ni to świeży, ni to męski.

Gdzie kupić? Każda drogeria ok. 13 zł.


czwartek, 8 września 2016

Vinted czyli czy jeszcze da się sprzedać ubrania przez Internet?

Vinted czyli czy jeszcze da się sprzedać ubrania przez Internet?
*Post z punktu widzenia sprzedającej*

Kiedyś królowało Allegro, potem Szafa, ale tylko w czasie, kiedy jedyną opłatą było zweryfikowanie konta, gdy zaczęto doliczać inne opłaty wszyscy przenieśli się na Vinted, które póki co nie pobiera żadnych prowizji od sprzedaży. Ale czy da się jeszcze sprzedać ubrania przez Internet?

Zacznijmy od tego, że na Allegro sprzedałam kilka (dosłownie kilka) rzeczy w ciągu ostatnich 10 lat. Dla mnie jest to strata czasu i pieniędzy, bo prowizje niby niskie, ale jak chcesz coś tanio sprzedać to o zarobku in plus nie ma mowy.

Na Szafie szło mi nieźle... ponad 100 komentarzy, ale głównie dlatego, że chętnie się wymieniałam z innymi użytkowniczkami i do każdej rzeczy dodawano komentarz z osobna, a więc na jeden wymianie mogłam dostać nawet 3 komentarze. Raz tylko zdarzyło się, że paczki nie dostałam, a ja ją wysłałam. Kilka razy zdarzyło mi się dostać jakie gratisy: bluzkę, klapki, próbki kosmetyków. Było fajnie dopóki chciałam się wymieniać i nie wprowadzili prowizji.



Wtedy przeniosłam się na Vinted. Głównie też dlatego, że jestem leniwa, a tu loguję się za pośrednictwem konta na Facebooku, na które jestem zalogowana zawsze i chyba na zawsze. Wystawianie przedmiotów też jest banalne i do tego jest forum, na którym wiecznie coś się dzieje. Wkurza mnie tylko, że jak kupiłam jakąś rzecz w necie i mam zdjęcia ze strony (bardzo ładne, o wiele ładniejsze niż zrobione przez mnie) to po kilku godzinach taką rzecz mi wyłączają... I muszę dodać, że nie wstawiam tylko zdjęć sklepowych, ale "real photo" też.

Co do wielkości sprzedaży... jako osoba otwarta na negocjacje (wystawiam za 30 zł + kw, ktoś pisze, że kupi za 25 zł z wysyłką to sprzedam) to udało mi się coś sprzedać. Słowo klucz "coś", bo do tej pory to było mniej niż 10 sztuk. Ale jest to pozbywanie się rzeczy z szafy po kosztach tylko po to, aby mieć więcej miejsca. Tutaj nie ma mowy o zarobku. Przynajmniej w moim wypadku. Wszystkie moje rzeczy pochodzą ze sklepów i były ubrane raz, dwa, kilka i wiszą, a więc chcę je sprzedać. Ale nie ma szans sprzedać nawet za 50% pierwotnej ceny, bo cena w katalogach produktów często jest zaniżana przez osoby wystawiające rzeczy za 1 zł. Biorąc pod uwagę, że sama koperta kosztuje 40 groszy nie widzę w tym sensu. Chyba, że ktoś ma 100 rzeczy do sprzedania :) Nie mówię, że ceny powinny być wysokie, ale też nie zaniżajmy ich na siłę. Sama staram się nie schodzić poniżej 10 złotych i wpisywać prawdziwy koszt wysyłki (droga Poczto Polska serio za wysłanie bluzki 7,5 zł?!) koperty już nie doliczam. Nie oddaje to w ogóle wartości danej rzeczy, zwłaszcza że niektóre mają jeszcze metki, ale może w ten sposób uda mi się zwolnić miejsce w szafie, a po sprzedaży 10 rzeczy kupić jedną nową.

Jednak jest jeszcze jeden sposób wystawienia rzeczy na sprzedaż. Komis odzieżowy. Byłam w jednym i porozmawiałam dłuższą chwilę z panią na temat co mogę przynieść, ile mogę oczekiwać pieniędzy i ogólnie o warunkach. Aczkolwiek obawiam się, że jak pani z komisu zobaczy mnie z powrotem z jakimiś 3 torbami podróżnymi ubrań to padnie. I to są tylko cienkie ubrania takie na teraz, bo na zimowe umówiłam się na za miesiąc. Nigdy nie sprzedawałam ubrań w ten sposób, więc nie wiem czy coś sprzedam, ale z drugiej strony taka forma sprzedaży wymaga ode mnie tylko przetransportowania ubrań do komisu i nic więcej. Jest to o wiele łatwiejsze niż cykanie miliona zdjęć i mierzenie ubrań.

Musiałam gdzieś przelać gdzieś swoją irytację, a przy okazji pragnę was zaprosić do przejrzenia moich praktycznie nowych rzeczy na sprzedaż. Naprawdę jestem otwarta na negocjacji i serio zaraz mi się połamie drąg w szafie, HELP ME. A wspominałam, że mam dwie szafki słupki tylko z poskładanymi ubraniami nadającymi się do odsprzedaży? Naprawdę potrzebuję pomocy!

Mój profil na Vinted: https://www.vinted.pl/members/157143-reila

sobota, 3 września 2016

Moje nowe chińskie kosmetyki

Moje nowe chińskie kosmetyki
Ostatnio siedząc na fejsbukowych grupach wpadłam na krem ze śluzem ślimaka też od AFY... kupiłam, a potem jeszcze 3 inne rzeczy. I tym sposobem mam 4 nowe chińskie kosmetyki na półce. Licząc z maseczką z fasoli CaiCui 5. Ale maseczka jak już wiecie z recenzji sprawdza się świetnie. Dlatego pokładam duże nadzieje i w tych kosmetykach.


1. AFY krem ze śluzem ślimaka - niestety jak się okazało kupiłam podróbkę, a przynajmniej kolor oka dziewczynki na opakowaniu na to wskazuje. Mimo to krem mi twarzy nie wyżarł i nawet nawilża. Cena 1,39 $

2. Bioaqua Wonder Skin Care Blueberry Hyaluronic Acid Liquid Anti Wrinkle Anti Aging Collagen Pure Essence Whitening Moisturizing Day Cream Oil - czyli po prostu serum z jagodami i kwasem hialuronowym. Liczę na dobre nawilżenie cery po nim. Cena 1,31$

3. BIOAQUA Chrysanthemum Moisturizing Hydrating Whitening Anti Wrinkle Remove Dark Circles Eye Creams - krem pod oczy. Póki co szału nie ma, jest bardzo lekki, ale zobaczymy po dłuższym stosowaniu. Cena 1,58 $

4. Gold Crystal collagen Eye Mask pads - kupiłam 5 kompletów, zostały mi 3 do zużycia jeszcze. Kolagenowe płatki pod oczy ze złotem. Póki co jestem z nich bardzo zadowolona. Na tyle, że na pewno kupię ich więcej. Cena za 5 kompletów (10 sztuk) 1,63 $

czwartek, 25 sierpnia 2016

Recenzja - Nivea Care Lekki krem odżywczy

Recenzja - Nivea Care Lekki krem odżywczy
Czy wy też tak macie, że na półce piętrzy się stos kremów specjalistycznych do wszystkiego, a tak naprawdę nie macie ani jednego normalnego kremu? Tak... u mnie też same kwasy, Effaclar, serum z vit. C, kolagen i kolejne kwasy. Dopiero dzięki paczce od Nivea dorobiłam się normalnego kremu do twarzy!


Opis producenta:

Wyjątkowa, lekka formuła z innowacyjnymi hydro - woskami zawarta w lekkim kremie odżywczym NIVEA Care łatwo rozprowadza się na skórze i szybko wchłania. Rezultat: skóra odżywiona, gładka i przyjemna w dotyku. Lekki krem odżywczy NIVEA jest przeznaczony do każdego rodzaju cery.  

Skład: Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Palmitate, Olus Oil, Cetyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, SodiumPolyacrylate, Phenoxyethanol,Methylparaben, Linalool, Citronellol, Alpha-IsomethylIonone, Geraniol, Limonene, Parfum.




Moja opinia:

Naprawdę przydatny krem w mojej kosmetyczce. Wystarczy minimalna ilość, aby cera dostała dawkę nawilżenia i jednocześnie pozostała zdrowo matowa. Nie ma efektu płaskiego matu, ale też nie ma świecenia. Pod makijaż wystarczy naprawdę odrobina. Z kolei na noc nakładam więcej. Wtedy rano budzę się z ładną buzią, wypoczętą, nawilżoną i miękką. Nie używam go codziennie, bo mam jeszcze milion innych kremów, ale na dzień kiedy mam już wszystkiego dość i mi się nie chce nic robić ten krem jest świetny. Taki pół środek między Nivea Soft a klasycznym kremem Nivea. Mnie po nim nie zapchało, nie wysypało ani nie podrażniło. Warto sprawdzić skład przed zakupem.

Krem nadaje się też do rąk, łokci czy kolan. Poza tym jest ekstremalnie wydajny. Dostałam go w paczce miesiąc temu i używam od tego dnia, a prawie nie widać zużycia.

Jeśli szukacie zwykłego kremu na co dzień to polecam. Do wykonywania zadań specjalnych jednak się nie sprawdzi.

Cena 11,30 zł / 50 ml

sobota, 6 sierpnia 2016

Co zabieram do kosmetyczki na 9 dniowy wyjazd?

Co zabieram do kosmetyczki na 9 dniowy wyjazd?
Chciałam wam pokazać moją kosmetyczkę z kosmetykami "do pielęgnacji". Kolorówkę spakuję osobno. To jest post dla tych wszystkich, którzy na urlopie stawiają na minimalizm. Nie rozumiem sensu targania ze sobą wielkich butli czy 5 peelingów do każdej partii ciała z osobna. Ale z drugiej strony moja skóra też tego nie potrzebuje. Na urlopie zadowolę się podstawowymi kosmetykami i peelingiem z fusów po kawie.

Tak się prezentuje zawartość mojej kosmetyczki na 9 dniowy wyjazd Serbia- Bośnia i Herzegowina- Chorwacja (brakuje szczoteczki do zębów i przelania do miniaturek po Isanie szamponu i odżywki).


  1. Kosmetyczka z lekami - na alergię, na ból gardła, przeciwbólowe, na uspokojenie, Stoperan i dużo plastrów w różnych rozmiarach.
  2. Gumki do włosów - to nie jedyne które biorę.
  3. Szeroki grzebień - łatwiej go zmieścić, a tak samo dobrze dłuży moim włosom jak szczotka.
  4. Missha all-around Safe Block Essence SUN SPF 45, PA +++ - czyli jak się opalić, ale nie uszkodzić skóry, a przynajmniej mam nadzieje.
  5. Pasta do zębów Colgate miniaturki - mam dwie do wykończenia, powinny wystarczyć.
  6. Chusteczki do demakijażu Cleanic - wolę to niż żel do mycia twarzy. Nie planuję się malować codziennie, więc małe opakowanie 10 szt. mi wystarczy.
  7. Isana rumiankowa krem do rąk - nigdy nie wychodze z domu bez kremu do rąk.
  8. Różowa butelka to przelany żel pod prysznic, też Isana jakaś letnia limitka.
  9. Nivea Stress Protect mini dezodorant - wolę na wyjazd spray'e bo szybciej osiadają pod pachami.
  10. Naturella podpaski - na wszelki wypadek.
  11. Discreet - wkładki.
  12. Dwie saszetki kremów La Roche Posay - oba nawilżające, jakby moja skóra jednak wołała o pomoc.
  13. Cleanic chusteczki antybakteryjne - bardzo przydatne.
  14. Isana dwie zużyte już buteleczki, ale przeleje do nich szampon i odżywkę, których akurat używam.
  15. Maszynka do golenia BIC - moje ulubione od lat!
  16. Patyczki - głównie do poprawiania makijażu.
  17. Żelowe płatki pod oczy ze złotem - ostatnio mam problem z nawilżeniem tej partii, więc muszę wziąć coś na wszelki wypadek.
  18. La Roche Posay Effaclar Duo + - bez tego kremu też nigdzie nie jadę.
Jeśli czegoś mi zabraknie kupię po prostu na miejscu :)



sobota, 30 lipca 2016

Recenzja - 3 jedwabiste musy do mycia ciała pod prysznic

Recenzja - 3 jedwabiste musy do mycia ciała pod prysznic
Około 3 tygodnie temu dostałam cudowną paczkę z kosmetykami marki Nivea. Ostatnia marka ta bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie płynem micelarnym, więc z radością otworzyłam paczkę i wyjęłam do testów pianki... a przepraszam musy. 


W paczce znalazłam trzy wersje musów pod prysznic:

1.Nivea essential Oils
2.Silk extract
3.Almond oil


Opis producenta:
Jedwabisty mus do mycia ciała pod prysznic Nivea Creme Smooth z: ekstraktem z jedwabiu albo olejkami albo olejkiem migdałowym.


Moja opinia:

 Jak dla mnie konsystencja musu powinna być gęsta i napowietrzona. W wypadku tych kosmetyków konsystencja przypomina piankę - jest gęsta, ale zwarta. Idealna do mycia. Rozprowadzana po mokrej skórze pozostaje na chwilę, a nawet bym powiedziała, że na dłuższą, bo spokojnie na tę piankę można ogolić nogi :) Poza tym każda z nich ma ładny zapach. Granatowa klasycznego kremu Nivea, a wersja z jedwabiem kremu Soft, migdałowa niestety nie ma zapachu migdałów raczej kremu Soft z jakimś dodatkiem. Skóra po użyciu musów-pianek jest po prostu czysta i świeża. Nie zauważyłam ani nawilżenia, ani wysuszenia po myciu, nie wysypało mnie także na plecach. Uważam, że to dobry kosmetyk do mycia na szybko pod prysznicem. Do wanny się nie nadaje. Wydajność... jedną całą już zużyłam w 3 tygodnie, dwie pozostałe używałam kilka razy i jeszcze są praktycznie pełne.

Według mnie pianki między sobą różnią się tylko zapachem. Nie zauważyłam różnic w konsystencji czy stanie skóry po umyciu.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Słoweński haul - 3 kosmetyki do włosów i ciała

Słoweński haul - 3 kosmetyki do włosów i ciała
Przypomniało mi się o tym, że kupiłam w maju aż 3 słoweńskie kosmetyki w momencie, kiedy próbowałam ogarnąć karton z nieotwartymi kosmetykami. No i znalazłam nie byle co!



1. Saszetki to:

Subrina Classic Care and Moisture  odżywka do włosów z aloesem

Cvet szampon brzozowy do wszystkich typów włosów

2. Duża butla to: 

Afrodita Cosmetics pistacjowy żel pod prysznic, który pachnie obłędnie!

Saszetki zużyję już całkiem niedługo, bo na 3 dniowy wyjazd w sam raz mi wystarczą. Natomiast żelu tak bardzo mi szkoda używać, bo ma taki śliczny zapach.... a poza tym mam jakieś cztery inne kosmetyki do mycia otwarte, więc musi poczekać na swoją kolej.

Nie pamiętam dokładnie cen, ale saszetki to było coś koło 0,5-0,7 euro/sztuka, a żel na pewno 1,99 euro.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Recenzja - CaiCui maseczka z fasoli Mung i wodorostów - oczyszczająca

Recenzja - CaiCui maseczka z fasoli Mung i wodorostów - oczyszczająca
Dzisiaj pokażę wam jeden z moich nabytków kosmetycznych z Aliexpress. Co prawda można się tam natknąć na różne dziwne rzeczy, podróbki lepsze lub gorsze, ale też znajdziemy mnóstwo fajnych, chińskich kosmetyków dla odważnych. Od razu zaznaczam, że mi twarzy nie wypaliło, ale zawsze robię testy na ręce. Tym razem skusiłam się na CaiCui maseczkę do twarzy z fasolą Mung i wodorostami oczyszczającą pory i kontrolującą wydzielanie sebum dla cery trądzikowej.


Skład: Mung bean extract, tea tree oil, trehalose, mineral mud, aloe vera extract 


Działanie obiecane przez producenta: Zmniejsza pory, eliminuje zaczerwienienia, zaskórniki i trądzik, kontroluje sebum. Wybielanie, nawilżanie i zmarszczek zapobieganie.



Moja opinia:

Prawdę mówiąc nie wiem co mnie skusiło, chyba niska cena. Ale jestem zadowolona. Producent poleca aplikować cienką warstwę maseczki na 15-20 minut i zmyć ciepłą wodą. Najlepiej robić ją 2-3 razy w tygodniu. I tego się trzymam.

Pierwszy raz jak nałożyłam ją na twarz myślałam, że nie wytrzymam... zapach jest dość intensywny, ale w moim odczuciu bardziej cukrowego, niedojrzałego jeszcze groszku niż fasoli. Przy kolejnych aplikacjach zapach już mnie nie drażnił, a nawet został zupełnie zignorowany przez mój nos.

Konsystencja maseczki jest po prostu błotna. Dzięki szpatułce można ją wydobyć bez brudzenia się. Pędzlem też można ją dobrze rozprowadzić. Maseczka zasycha po jakichś 10 minutach. Zmywa się bardzo łatwo.

Co do działania cóż... zaraz po zmyciu skóra jest bardzo mocno zmatowiona, a pory są zwężone. Ale po 1-2 godzinach skóra "wraca do siebie" i jest przyjemnie gładka, mięciutka, lekko błyszcząca (jak to moja mieszana cera lubi być) i czuć pod palcami, że zadbana. W lusterku też to widać. Póki co nie zauważyłam działania przeciwzmarszczkowego, ale na pewno mogę powiedzieć, że pomaga w oczyszczaniu, bo stosując ją plus standardowe produkty z serii Effaclar nie widzę nowych krost na twarzy. Mogę więc powiedzieć, że nie zapycha, nie powoduje intensywnego wyrzucania pryszczy co nie raz ma miejsce w oczyszczaniu się cery oraz nie uczula. Nie miałam żadnych czerwonych plam ani nic takiego. I tutaj muszę jeszcze dodać, że efektu wybielania też nie widzę. Jak miałam piegi tak mam, jak mam jakieś stare plamki po krostkach tak też je mam. Sebum na razie też nie jest pod kontrolą, ale zobaczymy jak zużyję całe opakowanie.

Opakowanie jest bardzo fajne. Kartonik, pudełeczko plastikowe, nakrętka metalowa, a w środku taka plastikowa zawleczka jeszcze. Szpatułka była osobno w kartoniku.

Ogólnie polecam spróbować. Cena zaczyna się od 4,40 $ na aliexpress z darmową wysyłką do Polski.
Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger