Na lakiery Lady Code (Bell) wpadłam oczywiście w Biedronce. To jest chyba numer 55 (ewentualnie 59) bo niestety było to napisane tylko na tym tekturowym niby pudełeczku, a na lakierze już numerów nie ma.
Próbowałam zrobić zdjęcie w świetle "neutralnym - dziennym" bez jasno świecących promieni słonecznych, ale też nie w cieniu. Jak widzicie kolor jest identyczny z tym co widać w buteleczce. Jak dla mnie to świetnie, nie lubię niespodzianek. Jeśli chodzi o malowanie ... maluje się tak sobie - lakier jest rzadki i jak nabierze się za dużo ścieka na brzegi do skórek. Z drugiej strony nie jest tępy. Pędzelek jest wygodny. Na zdjęciu mam 2 warstwy. I niestety gdzieniegdzie miałam prześwity, ale malowanie 3 warstwy to dla mnie już masakra. Schnie dość szybko mimo nałożenia dwóch warstw do szczęścia potrzebnych. Zmywa się bardzo łatwo. Generalnie na zdjęciu mam paznokcie z 4 dniowym lakierem! Zaczęły mi się ścierać brzegi i zanotowałam jeden odprysk, a także jak widać moje własne paznokcie rosną dość szybko i lakier jest daleko od skórek. Za 4,49 zł jest to dobry lakier.
Nie spotkałam się z tymi lakierami, ale kolorek piękny.
OdpowiedzUsuńNa żywo wygląda jeszcze lepiej ;)
UsuńCoś czuje, że będzie się u mnie często pojawiał na paznokciach ;)
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobny lakier z AVON i właśnie maluję nim paznokcie dwa razy w tygodniu jak dla mnie na teraz idealny odcień no i jeszcze miętowym tak na przemian żeby zbyt nudno nie było :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten kolorek jest ;)
OdpowiedzUsuń