Tym razem zdecydowałam się na farbę Nectra Color - Schwarzkopf numer 668 orzech laskowy.
Kolor na opakowaniu mi się spodobał i jak widzicie wedle producenta kolor po farbowaniu miał być wyrównany obojętnie czy farbujemy ciemniejsze czy jaśniejsze włosy.
W pudełku dostajemy:
Jak dla mnie całkiem niezły zestaw. I odżywka o pojemności 22,5 ml! Szał.
Producent obiecuje:
Trwała koloryzacja, zawierająca nektar kwiatowy i olejek roślinny - bez amoniaku. Formuła o przyjemnym, kwiatowym zapachu z nektarem kwiatowym i olejkiem roślinnym, nie zawiera amoniaku, wygładza włókna włosów i nie spływa z nich podczas aplikacji. Dla rozświetlających kolor refleksów i intensywnego bogactwa koloru. Odżywka pielęgnująca połysk intensywnie odżywia włosy, nadając im jedwabista miękkość i głęboki blask.
Moja opinia:
Po pierwsze farba bardzo ładnie pachnie! Ale rękawiczki są przymałe dla osób z dużymi dłońmi. Nie dla mnie :D Wymieszanie farby jest bajecznie proste. Jej nakładanie też. Farba ma świetną konsystencję. Nie za gęstą, ale też nie spływa. Podczas trzymania na włosach nie odczuwałam żadnego dyskomfortu. Farba nie barwiła czoła czy karku. Wystarczyło zmyć włosy i okolice wodą. Podczas zmywania oczywiście leciała dość długo brudna woda. Zawsze po zmyciu myję włosy szamponem. Piana przy pierwszym myciu szamponem już była czysta. Włosy nie barwią wody podczas kąpieli. Jednak odrosty są o 1-2 tony jaśniejsze niż reszta włosów. Cóż... wiedziałam, że tak będzie. Włosy po myciu i odżywce dodanej do farby były tępe. Nie czuć było zniszczenia, ale były średnio przyjemne w dotyku. Do tego mimo, że włosy płukałam długo z odżywki i tak po ich wysuszeniu miałam wrażenie, że jakaś tępa substancja je oblepia.
Włosy dzień po farbowaniu prezentują się tak: (tak tak foty z aktualizacji włosowej)
Lampa
Bez lampy i rozczochrane :D
Podsumowując. Farba się u mnie sprawdziła. Podoba mi się kolor jaki uzyskałam. Jest jednobarwny.Na to liczyłam. Włosy nie są zniszczone jak to nie raz bywa, ale fakt, że kilka dni wracały do równowagi. Ogólnie bardzo się zdziwiłam się, bo farby Schwarzkopf zwykle były mocne i mocno trzymały niszcząc przy okazji włosy. A tu proszę ;)
Po zdjęciach widzę, że nowy kolor prezentuje się bardzo naturalnie :)
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze chociaż raz rano wstać wcześniej i zrobić zdjęcie w świetle dziennym ;) Ale też mi się wydaje, że wygląda w miare naturalnie.
UsuńKolor bardzo ładny ale ja niestety nie farbuję włosów :)
OdpowiedzUsuńCiesz się tym!
UsuńFajnie, że nie śmierdzi. Mi aż nieraz oczy łzawią od smrodu niektórych farb. A efekt bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMi też nie raz zapach daje popalić. Co prawda nie ma gwarancji, że farba za 7 zł będzie śmierdzieć, a ta za 17 nie, ale jednak staram się kupować te droższe, żeby uniknąć takich niespodzianek.
UsuńŁadny kolorek ;) Ja używam Garnier Olia i jestem zadowolona .
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś farbowałam tą farbą, ale coś mi nie pasowało ;)
UsuńPiękny kolor Ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, też mi się podoba ;)
UsuńKolor bardzo fajny:) ja po wielu latach farbowania farbami drogeryjnymi, gdzie jasny brąz wychodził na moich włosach czarny, musiałam ściągnąć kolor u fryzjera i po tym na pewno nie wrócę do farbowania w domu...chodzę co 1-1,5 miesiąca na farbowanie i jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie farbowałam włosów u fryzjera :) Ale jak widać u mnie orzech laskowy wyszedł jak orzech laskowy :D
UsuńKolor jest świetny! Właśnie taki chciałabym mieć :)
OdpowiedzUsuńTo już wiesz jaka farba taki daje ;)
Usuńkiedys nosiłam podobny, miała taką fajną nazwę... cynamonowy miód? z castinga, bardzo go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńHm takiego koloru jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńnakladalas najpierw na odrosty czy od razu na cale wlosy?
OdpowiedzUsuńZawsze najpierw nakładam na odrosty, a potem dopiero na całe włosy.
OdpowiedzUsuń