wtorek, 14 stycznia 2014

Recenzja- Mizon snail recovery gel cream, czyli żel ze ślimaka

Zamówiłam produkty Mizon ze ślimaczej serii chyba jakoś w październiku, ale w związku z rozbieżnymi opiniami z jakimi się spotkałam postanowiłam nic nie pisać na szybko. Oprócz dzisiaj opisywanego Mizon Snail Recovery Gel Cream mam jeszcze BB Cream i Foam Cleanser. Czyli taki podstawowy komplet. Dzisiaj opiszę to, co zauważyłam przy regularnym 1-2 razy dziennie żelu.

zdjęcie z google images

Opis producenta:
Mizon Snail Recovery Gel Cream jak nazwa wskazuje jest silnie regenerującym kremo - żelem polecanym dla osób, które zmagają się z przebarwieniami, bliznami potrądzikowymi, niedoskonałościami. Warto po niego sięgnąć gdy Twoja skóra jest zmęczona, ziemista, utraciła elastyczność. Ten krem o konsystencji żelu ma w swoim składzie 74% ekstraktu ze śluzu ślimaka, adenozynę oraz kwas hialuronowy. Nie zawiera barwników, parabenów oraz substancji zapachowych. 

Moja opinia:
Po pierwsze jak każdy azjatycki kosmetyk działa! Nie miałam jakiegoś wysypu gul, krost czy czegokolwiek, ale od czasu do czasu pokazują mi się krostki na żuchwie, czego nie miałam nigdy wcześniej. Z kolei wysypy okresowe - hormony cholera! Jak były tak są, ale mniejsze i szybciej schodzą. Mam też mniej czerwonych plam pozostałych po poprzednich krostkach, ale znikają one powoli. Nawilżenie jest, ale z suchymi skórkami nie daje rady. Za to zauważyłam działanie kwasu hialuronowego. Drobne zmarszczki mi się spłyciły. Na czole. Także coś tam działa. Używam żelu pod makijaż i nie zauważyłam minusów. I tak po paru h błyszczy mi się nos i czoło, i tak. Na noc również używam żelu. Czasem na policzki daje jeszcze inny krem i do tej pory nic mi się nie pogryzło. Ogólnie jestem zadowolona. Na tyle, że właśnie leci do mnie drugie opakowanie, bo to mi się kończy. Ale  po 3 miesiącach codziennego używania nie raz nawet po 3 razy to i tak jest dobrze.

7 komentarzy:

  1. U mnie się nie spisał. Wolę krem ślimakowy Mizona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam o produktach ze śluzem ślimaka - oj szczerze to takie ciut obrzydliwe mi się wydaje :P Chociaż ciekawa jestem działania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ślimak łażący ci po twarzy, więc mnie nie brzydzi ;)

      Usuń
  3. Ja jeszcze nie próbowałam takich kremów tzn. ze śluzem ślimaka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I przynajmniej ma składniki, które działają ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentując posty na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics, Google AdSense i technologię Blogger.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.

Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger