Rok 2013 był bardzo intensywny. Blogowo mniej, ale cóż są rzeczy ważne i ważniejsze. Wszystkie kosmetyki, które wpadły mi w oko zdołałam opisać. Te które wypadły gorzej nie dostąpiły tego zaszczytu. Całkiem przypadkiem zrobiłam sobie śmietnik na blogu przez co ucierpiały mi statystyki, ale to już nie wasza sprawka tylko moja. Albo dobra wasza! Wchodzić mi tu częściej i komentować ;)
Naprawdę był to bardzo intensywny rok... Tylu koncertów w życiu razem nie zaliczyłam jak w samym 2013.
Wiosenna trasa Siddharty - 4 koncerty. Czerwiec - 2 cudowne koncerty Siddharty z orkiestrą symfoniczną, koncert Tide i World:Within.
Zwiedziłam: Wrocław, Warszawę, Kraków, Katowice, Bielsko-Białą. Znowu byłam w Słowenii - zwiedzając Bled, Piran, Maribor i stolicę Ljubljaną.
Zmieniłam pracę ze zleceń na pełny etat i w końcu kupiłam auto. Zostałam menedżerem zespołu Down of a Golden Age i praktycznie rzuciłam studia. Kiedyś się w końcu obronię. No dobra w tym miesiącu się obronię.
Ale to tak życiowo. Teraz bardziej kosmetycznie. Odkryciem roku pozostaje dla mnie seria kosmetyków ze śluzem ślimaka firmy Mizon. O tak recenzji jeszcze nie było, ale niedługo będzie.
P.S. Jakie macie postanowienia noworoczne?
U mnie standardowo: schudnąć, nauczyć się porządnie języka słoweńskiego i poprawić angielski... o tym ostatnim będzie kolejny post ;)
środa, 1 stycznia 2014
2 komentarze:
Komentując posty na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics, Google AdSense i technologię Blogger.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.
Kosmetyki ze śluzem ślimaka to mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńTe są azjatyckie, ale daje sobie włosy uciąć, że widziałam też polski krem ze śluzem ślimaka.
Usuń