czwartek, 15 września 2011

Post na dzień dobry, czyli jak prawie złamałam rękę...

Tak wiem cholerna gapa ze mnie! Idę sobie do termometru wiszącego za oknem, aby sprawdzić czy warto wystawić nos za drzwi i jak nie huknie.... a jak zaboli! Tak idąc zamachnęłam się na drewnianą skrzynkę z przyborami krawieckimi mamy, która była za mocno wysunięta z kredensu... i tym sposobem mało sobie ręki na dzień dobry nie złamałam.

A cóż dla mnie ręce są bardzo ważne, w końcu piszę nimi tysiące znaków dziennie w celach zarobkowych.

Na szczęście po okładach lodem mogę stwierdzić, że moja ręka żyje, ale już widzę, że robi mi się ciemno brązowy siniak w miejscu, gdzie biegnie żyła i gdzie chyba uderzyłam najmocniej, a i dwa kolejne miejsca kwalifikują się do wyjścia siniaków. I to wszystko na mojej biednej małej ręce...

Mam nadzieje, że do jutra zejdzie co nieco, bo mam zamiar zabawić się w przyklejanie skórek na paznokcie, a jak wiadomo fotografia będzie pomocna w pokazaniu Wam efektów!


PS przynajmniej Wy patrzcie na boki jak idziecie przez dom!



8 komentarzy:

  1. biedactwo :) dobrze, że nie jednak nie jest złamana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście, że nic poważnego się nie stało, a siniak niedługo zniknie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bolało jak cholera... mam nadzieje, że zniknie, bo w sobotę mam ważny wyjazd, a tu siniak na dłoni... a to jeszcze nie pora na rękawiczki =[

    OdpowiedzUsuń
  4. rozbawiło mnie ostatnie zdanie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No bo ja akurat nie patrzyłam obok czego idę i mam w nagrodę siniaka =]

    OdpowiedzUsuń
  6. Przynajmniej jej nie złamałaś! no nie do końca:)

    OdpowiedzUsuń

Komentując posty na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics, Google AdSense i technologię Blogger.

Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies.

Copyright © 2016 N. o kosmetykach , Blogger